Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

VANCOUVER 2010: 14241 dni czekaliśmy na złoto. Justyna Kowalczyk spełniła nasze marzenia!

GRZEGORZ SERGOT
fot. archiwum EchaDnia
Po pasjonującym finiszu Justyna Kowalczyk zdobyła w Whistler złoty medal w biegu narciarskim na 30 km stylem klasycznym. Polka na ostatnich 800 metrach nie dała się wyprzedzić Norweżce Marit Bjoergen i zdobyła trzeci medal igrzysk w Vancouver.

Datę 27 lutego 2010 r. Justyna Kowalczyk zapamięta na zawsze. Polscy kibice również nie zapomną tej soboty, w której nasza narciarka zdobyła złoty medal olimpijski. To było prawie nie do uwierzenia, ale stało się i basta! Podczas ostatniej konkurencji biegowej kobiet, rywalizacja na 30 km techniką klasyczną (startowało 55 zawodniczek) toczyła się między dwiema głównymi aktorkami: Polką Justyną Kowalczyk i Norweżką Marit Bjoergen. Po emocjonującym finiszu złoty medal przypadł Polce, która wyprzedziła rywalkę o 0,3 s. Trzecia była Finka Aino-Kaisa Saarinen. Bardzo dobrze pobiegła Kornelia Marek, zajmując 11. lokatę. Sylwia Jaśkowiec była 25., a Paulina Maciuszek 29.

Próba charakteru

Polscy kibice mogą być szczęśliwi. Góralka z Kasiny Wielkiej zdobyła dla biało-czerwonych barw złoty krążek. Po 14 tys. 241 dniach oczekiwania (wówczas, 11 lutego 1972 r. Wojciech Fortuna zdobył złoty medal olimpijski na normalnej skoczni w Sapporo), znowu zagrajli Mazurka Dąbrowskiego. Tym razem Justynie Kowalczyk, polskiej królowej nart!

Na pierwszych kilometrach nic nie wskazywało, że będzie tak pasjonujący finisz. Nasza zawodniczka przewodziła stawce, pilnując najgroźniejsze rywalki: Norweżki, Finki, Szwedki i Włoszki. Na tej męczącej trasie Justyna dwukrotnie korzystała ze zmiany nart (tym razem serwismeni znakomicie zadbali o sprzet naszej biegaczki). Tak było na 10 km i po przebiegnięciu kolejnych 10 km (każda z biegaczek mogła to zrobić w czasie biegu trzykrotnie). Na półmetku biegu, na czele stawki 12 zawodniczek z czasem 46.37,0 nadal była Kowalczyk. Za nią ze stratą 0,4 s podążała Saarinen. W grupie tej utrzymywała się także Kornelia Marek.

Na przedostatniej pętli samotną ucieczkę podjęła Bjergen. Polka, zaczęła tracić dystans (ok. 10 sek.) początkowo nie mogła dogonić Norweżki, która w 21. ZIO w Vancouver zdobyła już 3 złote i brązowy medal. Wydawało się, że znowu nie będzie medalu dla Polski z najcenniejszego kruszcu. Wreszcie podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego dopadła rywalkę i ostatnie kilometry pokonywały w dwójkę. Na 800 metrów przed metą Kowalczyk próbowała uciec Bjoergen. Norweżka nie dała się jednak zgubić i na ostatniej prostej zaatakowała Polkę. Kowalczyk zachowała jednak resztki sił i po szaleńczym finiszu pierwsza wpadła na metę. Takiego finiszu w biegu kobiet dawno nie oglądano podczas igrzysk olimpijjskich. Najważniejsze jednak, że Justyna wytrzymała tę próbę sił i wbiegła na metę jako pierwsza. Później ciężko oddychając, upadła na śnieg i długo się nie podnosiła. Jako pierwsza sukcesu pogratulowała jej Bjoergen. Norweżka zdawała sobie sprawę, że nie zdołała wyprzedzić Polki, bowiem tego dnia Kowalczyk była w znakomitej dyspozycji, a w dodatku Marit, niemal na ostatnich metrach, zmieniła styl finiszu (zamiast używać kijków, zaczęła biec). To była prawdziwa próba charakteru!

Wyniki: 1. JUSTYNA KOWALCZYK (POLSKA) 1:30.33,7 godz.; 2. Marit Bjoergen (Norwegia) - strata 0,3 sek.; 3. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) - 1.05,0 min.; 4. Evi Sachenbacher-Staehle (Niemcy) - 1.19,2; 5. Masako Ishida (Japonia) - 1.22,8; 6. Charlotte Kalla (Szwecja) - 1.23,9; 7. Therese Johaug (Norwegia) - 1.27,6; 8. Kristin Stoermer-Steira (Norwegia) - 1.30,7; ... 11. KORNELIA MAREK (POLSKA) - 2.41,7; 25. SYLWIA JAŚKOWIEC (POLSKA) - 4.25,4; 29. PAULINA MACIUSZEK (POLSKA) - 5.58,0 min. straty.

Przeprosiła Bjoergen

Od początku 21. ZIO Polka jednoznacznie wypowiadała się na temat astmy norweskiej biegaczki Marit Bjoergen, która podczas tych igrzysk zdobyła 3 złote medale i brązowy krążek. Kowalczyk nie mogła się pogodzić z tym, że przegrywała walkę o najcenniejsze krążki. W ostatnim biegu Polka pokazała jednak, że potrafi wygrać z zawodniczkami, które wspomagają się niedozwolonymi specyfikami. Na mecie Marit Bjoergen pięknie zachowała się wobec Justyny. Norweżka bardzo serdecznie pogratulowała zwycięstwa naszej reprezentantce. Bjoergen po biegu mówiła, że nie zazdrości Polce złota. - Ona przez kilka lat była naprawdę bardzo dobra. Zasłużyła na zwycięstwo - powiedziała Norweżka.

Nasza zawodniczka zdobyła się na gest, godny mistrzyni i przeprosiła Bjoergen za swoje ostatnie wypowiedzi (tak,.bynajmniej, było napisane na wielu portalach internetowych).
- Żeby wygrać z Marit Bjoergen trzeba było się namęczyć. To były wyżyny mojej możliwości. Dobrze wiem, że trzydzieści kilomentrów to jest mój dystans, wszyscy trzymali za mnie kciuki, może Norwedzy nie bardzo (śmiech), ale trzy czwarte świata narciarskiego tak - cieszyła się Kowalczyk w rozmowie z dzienikarzem TVP. - Mam już wszystko! Tak się złożyło, że nawet Marit nie ma tego, co ja - mam wszystko! Trzeba być szczęściarzem i mieć dużo szczęścia, żeby tak to wszystko się poukładało - dodała Polka.

Justyna zdradziła też, jakie były jej pierwsze myśli po tym, jak dojechała na metę. - Jakie były moje myśli na mecie? Fajnie było wygrać z Marit. Super, że wygrałam (śmiech). Jeżeli chodzi o wszystkie inne dyskusje i niepotrzebne emocje, to pozostanie duży niesmak - zaznaczyła Kowalczyk. Myślę, że takim był pierwszy - na 10 km łyżwą (tam Polka zajęła 5. lokatę, przyp. autor). Właśnie z niego jestem niesamowicie dumna. A w sobotę? Świetnie, zdobyłam olimpijskie złoto - oceniła.

Wszystkie medale w kolekcji

Zawodniczka AZS AWF Katowice w swojej kolekcji wszystkie medale igrzysk olimpijskich. Nie zapominajmy, że przed 4 laty w Turynie, właśnie na 30 km zdobyła brązowy krążek. Polka ceni sobie sobotnie trofeum tym bardziej, że została jedynym sportowcem w historii, któremu udało się mieć w kolekcji złoto olimpijskie i mistrzostw świata, Kryształową Kulę Pucharu Świata oraz zwycięstwo w prestiżowym cyklu Tour de Ski. - To dla mnie coś niesamowitego - powiedziała. Bieg na 30 km w Whistler był według niej daleki od ideału, ale na pewno "trzydziestki" tak dobrze jeszcze nie udało jej się pokonać. - Myślę, że to była moja najlepsza trzydziestka w życiu, bo jednak najdłużej tutaj prowadziłam. Wszystko kontrolowałam, dopóki Marit nie zachciało się lecieć trochę szybciej. Dobrze zrobiły dziewczyny, że w końcu się zdenerwowały, bo za dużo by nas potem było na mecie - zaznaczyła.

Kowalczyk pochwaliła także swoich serwismenów, którzy znakomicie przygotowali jej narty. W trakcie biegu było to widoczne. W "siódmym niebie" był trener Wierietielny: - Dziewczyna, mimo że trasy w Whistler bardzo jej nie odpowiadały, walczyła na każdym dystansie. Jesteśmy całkowicie usatysfakcjonowani tym, że obaliliśmy wszystkie teorie naszych ekspertów, strategów, którzy siedzieli w Polsce i zarzucali nam, że niedobrze się przygotowujemy Trener przypomniał, jak przyjechali do Whistler i po raz pierwszy zobaczyli olimpijskie trasy. - Cały czas Justyna tylko powtarzała, że tak wysokiej formy jeszcze nigdy nie miała, a musi się ścigać na tak kiepskich trasach, które jej nie odpowiadają. Przyjeżdżając do Kanady powiedziała, że jak my tutaj wywalczymy taki malutki brązowy medalik, to będzie szczęśliwa - dodał.

Długa droga do złota

A wszystko zaczęło się od medalu mistrzostw świata juniorów. Później była dyskwalifikacja za doping, a wreszcie Justyna została złotą medalistką olimpijską. Takie historie zdarzają się tylko w bajkach. A jednak Polska Królowa Śniegu może się poszczycić takim dorobkiem medalowym. A droga do złotego medalu w Whistler była długa...

Kowalczyk urodziła się 19 stycznia 1983 r. w Limanowej (w urzędowych dokumentach wpisany jest data 23 stycznia, bowiem pracownik magistratu popełnił błąd, którego nie chcieli prostować rodzice Justyny).W 2003 r. została wicemistrzynią świata juniorów w sprincie, a 2 lata później podczas MŚ w Oberstdorfie zajęła 4. miejsce na 30 km stylem klasycznym. Po kilku miesiącach ten wynik anulowano, bowiem w jej organizmie wykryto obecność zakazanego deksametazonu (od czerwca 2005 r. Polka musiała odbywać 2-letnią karę dyskwalifikacji). FIS jednak skrócił karę do pół roku. Po raz pierwszy, na podium PŚ, Justyna stanęła 7 stycznia 2006 r. W tym samym roku została posiadaczką 2 złotych medali MŚ do lat 23, a kilka tygodni później stanęła na najniższym stopniu podium 20. ZIO w Turynie (30 km sty. dowolnym). Wcześniej było omdlenie na trasie biegu na 10 km. A później kariera Justyny była jak sen, jednak narciarka na każdym kroku zaznacza, że wszystko to jest poparte ciężkim treningiem przez 10 miesięcy w roku. 27 stycznia 2007 r. Kowalczyk wygrała (po raz pierwszy w karierze) zawody PŚ (bieg na 10 st. klas. w estońskiej Otepae). Przed rokiem zdobyła 2 złote i brązowy medal MŚ w Libercu oraz wywalczyła Kryształową Kulę za wygranie Pucharu Świata w sezonie 2008-2009. W b. sezonie zwyciężyła w Tour de Ski, jest liderką PŚ, a w Whistler trzykrotnie stanęła na podium (27 lutego na najwyższym stopniu, a wcześniej - 19 lutego była 3. w biegu na 15 km na dochodzenie oraz 17 lutego - srebro w sprincie na 1,4 km). W międzyczasie były 4 złote medale Zimowych Uniwersjad (oraz srebro i brąz).

Polacy mają szczęście: od kilkunastu lat mamy króla nart - Adama Małysza, do którego, od niedawna, dołączyła Polska Królowa Nart - Justyna Kowalczyk, która w tym sezonie zdobyła niemal wszystko (oprócz wygranej całego cyklu Pucharu Świata).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska