MKTG SR - pasek na kartach artykułów

VANCOUVER 2010: Adam Małysz rozmowny

Przygotował (S-G), na podstawie ONET.PL)
Adam Małysz po wywalczeniu srebrnego medalu na normalnym obiekcie (K-95, HS 106) podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich Vancouver 2010, był bardzo rozmowny. Doszło nawet do spotkania z dziennikarzami w wiosce olimpijskiej.

WSZYSTKO O ZIMOWYCH IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH

WSZYSTKO O ZIMOWYCH IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH

znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/vancouver

- Na początku trudno było ze mną rozmawiać. Dla mnie też to było ciężkie, bo spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Często wręcz miałem dosyć tego. Nie potrafiłem się zachować. Zabrzmiało to niemal jak skrucha.
- Rzadko mam sny, ale mam. W Whistler też mi się coś śniło, ale nie powiem co. Zwykle tak mam, że jak się budzę, to zapominam. Skocznie mi się nie śnią.

- Cały dzień, wtedy kiedy zdobywałem medal, to była harówka. Wstałem bardzo wcześnie rano. Towarzyszyło mi wielkie napięcie przedstartowe. Potem konkurs i wreszcie ceremonia dekoracji. Emocje puściły dopiero późno wieczorem. Wypliliśmy szampana z zawodnikami. Następnego dnia obudziłem się o godzinie szóstej. Poszedłem na śniadanie. Potem obejrzałem film, a koło 11 pojechaliśmy trochę pochodzić po mieście na zakupy, ale te nie udały się. Nie ma tu nic ciekawego.

- Każdy ma rytuał, który przynosi szczęście i przywiązuje do tego wielką wagę. Pewnie Justynie rozmowa z nartami przynosi szczęście. Mam takie metody, które stosuję przed samymi skokami, czy nawet dzień wcześniej. Może to nie przynosi do końca szczęścia, ale stosuję ten rytuał. Przynosi mi on przede wszystkim duchową ulgę.

- Jestem osoba wierzącą. Nie ukrywam tego. Kiedy tylko potrzebuję rozmawiam z Bogiem. Ciężko jest mi być osobą praktykującą, dlatego zazwyczaj sobotę i niedzielę spędzam na skoczni. Dla mnie najważniejsza jest jednak osobista rozmowa z Bogiem. Kościół jest dla mnie na drugim planie. Moje małżeństwo jest ekumeniczne. Żona i córka są katoliczkami, a ja jestem ewangelikiem. To nie jest jednak żaden problem.

- Stosuję się do diety. Już od wiosny pracuję ze swoim dietetykiem i już nauczyłem się, co jest najlepsze dla mnie. Wcześniej pisałem sobie kalorie, ale sam dla siebie. Cały czas skupiałem się na białkach, tłuszczach, węglowodanach i kaloriach. Zawsze jadłem bardzo dużo białka z piersi kurczaka i indyka. Teraz przekonałem się, że jest mi potrzebnych bardzo dużo wołowiny i ryb. Dziennie mogę sobie pozwolić na około 1500 kalorii. Po przekroczeniu tej dawki zacząłbym tyć. Czasami mam jednak dyspensę. Tak było na święta i tak będzie pewnie po igrzyskach. Moją ulubioną potrawą jest kaczka w jabłkach z czerwoną kapustą, a to jest bardzo tłuste.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska