WSZYSTKO O ZIMOWYCH IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH
WSZYSTKO O ZIMOWYCH IGRZYSKACH OLIMPIJSKICH
znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/vancouver
We wtorkowym slalomie gigancie, wygranym przez Szwajcara Carlo Jankę, uczestniczył między innymi narciarz z Kajmanów Dow Travers. Ukończył konkurencję daleko za Szwajcarem. Ale nie on był ostatni. Sklasyfikowany na 4697 miejscu w rankingu FIS Jamyang Namgial z Indii przeciął linię mety 57,09 s za zwycięskim Szwajcarem. Nie przejął się tym specjalnie, bo w tej konkurencji był "lepszy" od sławnego Amerykanina Bode Millera, który nie ukończył pierwszego przejazdu. "To dla mnie naprawdę ważne" - wyznał Namgial. Lepszy jednak od Hindusa był narciarz z Senegalu, gdzie w ogóle nie widuję się śniegu. Leytu Seck był wolniejszy od Janki tylko o 28,31 s.
Będąc blisko mistrzów taki zawodnik, jak Irańczyk Hossein Shemshaki Saveh miał okazje pogawędzić z mistrzem olimpijskim w kombinacji (2006) Tedem Ligetym z USA lub zasięgnąć rady Szwajcara Didiera Cuche."To miło pogadać z tak dobrymi, szybkimi narciarzami. Rozmawialiśmy o sporcie. Udzielili mi sporo użytecznych informacji" - cieszył się narciarz z Iranu.
Wśród takich egzotycznych zawodników reprezentujący Meksyk 51-letni Hubertus Von Hohenlohe jest arystokratą sportów zimowych, nie tylko ze względu na nazwisko. Najstarszy uczestnik igrzysk w Vancouver zwraca uwagę swym strojem, ozdobionym na piersiach obrazem... pistoletu w kaburze. "To najbardziej cool kombinezon, jaki kiedykolwiek uszyto" - pochwalił się. Von Hohenlohe zadebiutował już w Sarajewie (1984) i z przerwami pięciokrotnie wystąpił w igrzyskach. W Lillehammer był 48. w zjeździe. W Whistler zajął 78 m w slalomie gigancie.