Jak tłumaczył blisko półtora roku temu Rafał Grzegorzewski, zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, wpływy z biletów przed podwyżką pokrywały ok. 24% kosztów utrzymania transportu publicznego. Wtedy zdecydowano o podniesieniu ceny biletu miesięcznego/30-dniowego z 88 do 108 zł, jednorazowego z 3 zł do 3,80 zł i godzinnego z 4,20 do 4,80 zł.
Gdyby chcieć tylko z biletów pokrywać funkcjonowanie, ceny musiałby wzrosnąć 3,2-krotnie. Dodatkowo wprowadzono jedną nowość – bilet 20-minutowy w cenie 3 zł. Z wyliczeń przeprowadzanych przed zmianami wynikało, że miasto zyska na podwyżce blisko 8 mln zł. Jak się okazuje z perspektywy czasu, były to... pesymistyczne szacunki.
Zobacz wideo: Duże zmiany w strefie płatnego parkowania w Bydgoszczy

– Wpływy z tytułu sprzedaży biletów komunikacji miejskiej w Bydgoszczy w latach 2020 i 2021 r. wyniosły odpowiednio 44,413 mln zł oraz 47,694 mln zł. W ubiegłym roku było to dokładnie 60 291 931,40 zł – informuje „Express Bydgoski” Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP.
Po podwyżkach wpływy miasta zwiększyły się o blisko 12,6 mln zł. Na lepszy wynik mógł wpłynąć fakt większej popularności biletów 30-dniowych i miesięcznych. Łącznie w 2022 roku sprzedano ich ponad 450 tysięcy, czyli o 36 tysięcy więcej niż w latach 2020 i 2021. Być może część mieszkańców uznała, że po podwyżce jest to bardziej opłacalna forma niż korzystanie z jednorazowych biletów.
Tych łącznie w 2022 roku sprzedano w Bydgoszczy 6 129 933. To prawie dwukrotnie więcej niż nowych, 20-minutowych biletów, których zakupiono 3 322 543 razy. Problem z biletami czasowymi, na który pasażerowie komunikacji miejskiej zwracali uwagę, jest taki, że opóźnienie autobusu czy tramwaju nie wpływa na to, jak traktowany jest bilet.
Jeśli autobus na przystanek miał przyjechać w 19 minut, ale dotarł w 24 minuty, to jego ważność wygasła po 20 minucie jazdy. Pasażer w takiej sytuacji może dokupić kolejny lub liczyć się z tym, że zostanie ukarany. Ma to znaczenie przede wszystkim w korkach, gdy trasa pojazdu transportu publicznego prowadzi np. przez remontowaną Fordońską lub przy przesiadkach, gdy jeden z autobusów czy tramwajów ma opóźnienie. Rozwiązaniem mogłoby być wydłużenie w podobnych sytuacjach czasu ważności biletu lub wprowadzenie innych biletów czasowych, np. 15- i 30-minutowych.
Na pytanie czy po korekcie rozkładów jazdy od 1 października (zmniejszeniu częstotliwości kursowania niektórych linii) zauważono zmianę dotyczącą wpływów z tytułu sprzedaży biletów, rzecznik ZDMiKP odpowiada krótko. – Zainteresowanie biletami się nie zmieniło – stwierdza.
P&R nie pomaga
Wpływu na zainteresowanie komunikacją miejską nie miało również uruchomienie jesienią (pierwszy parking otwarto pod koniec października) systemu P&R, którego ideą jest zachęcenie mieszkańców do tego, aby zostawiać auta na obrzeżach i do centrum dojeżdżać autobusem czy tramwajem.
– Problem tkwi w komunikacji miejskiej, a dokładnie w częstotliwości kursowania. Samochodem jest szybciej i wygodniej. Takie parkingi to mogą być przy metrze, a nie przy przystankach, gdzie autobus czy tramwaj jeździ co 15-20 min – komentował jeden z czytelników artykuł dotyczący systemu. Podobnych opinii jest więcej.
Od 1 kwietnia zmieniają się ceny na czterech z pięciu parkingów P&R, które mają zachęcić bydgoszczan i mieszkańców sąsiednich miejscowości do korzystania z nich. Pierwsze opinie na temat proponowanych rozwiązań wskazują, że frekwencja raczej nie pójdzie w górę.