Do historii nie wracają
Dla miasteczka takiego, jak Nieszawa, w którym jest duże bezrobocie, uruchomienie nowego podmiotu gospodarczego ma istotne znaczenie. Nie tylko podatki płynące do kasy miasta, ale także nadzieja na pracę dla mieszakńców, poszukujących zatrudnienia.
- Kiedyś pracowało tu ze dwieście ludzi. Żal było patrzeć, jak to wszystko padło, a potem stało puste - nie ukrywa jeden z byłych pracowników, prosząc o anonimowość. Przypomina niechlubny upadek gorzelni.
- Znam tę historię - uśmiecha się Mariusz Pawłowski, prezes zarządu Fabryki Copernicus Sp. z o.o. , która kupiła budynki i linię do rozlewania trunków od poprzedniego właściciela, czyli PomorskiejWódek w Borczu. Ten zaś kupił ten obiekt od syndyka masy upadłości dawnego Janturu.
- Nie wracamy do przeszłości. Jantur,jego właściciele, a także właściciele Pomorskiej Fabryki Wódek nie mają z naszą spółką, ani ze spółka - matką spod Szczecina nic wspólnego - zaznacza. Spółka - matka to Skraw- Met. Zajmuje się produkcją cylindrów hydraulicznych. - To nie jedyny profil produkcji. Prowadzi szeroką działalność - zaznacza prezes zarządu nieszawskiej fabryki.
Podkreśla, że firma ma wyłącznie polski kapitał i że stawia na wysoką jakość. Taki kurs przyjęto też w nieszawskiej Fabryce Copernicus Sp. z o.o. , bo tak brzmi nazwa nowego właściciela pogorzelnianych nieruchomości. - Kupując budynki w Nieszawie, nabyliśmy razem z nimi też marki niektórych trunków, którymi dysponował tragicznie zmarły prezes Pomorskiej Fabryki Wódek, pan Krzysztof Mielewczyk - tłumaczy prezes Pawłowski.
Bedzie praca?
Od zakupu nieruchomości w styczniu br do czerwca, gdy uruchomiono produkcję i rozlewnię wódek (także usługową) oraz otwarto na terenie fabryki sklep firmowy, minęło raptem pół roku. Dla nieszawian najistotniejsze jest, czy fabryka będzie zatrudniać.

Biznes
- Docelowo myślimy o zatrudnieniu trzydziestu osób przy produkcji. Gdy będzie druga linia. Na razie zatrudniliśmy dziesięć z najbliższej okolicy - mówi prezes. - Kadrę kierowniczą ściągnęliśmy z Torunia. Najlepszych fachowców z doświadczeniem zawodowym w Polmosie,i Toruńskich Piwnicach Win Importowanych - zaznacza.
Z Toruniem kojarzy się także nazwa fabryki. Niegdyś toruński Polmos produkował wódkę Copernicus. - To była "uśpiona" marka, dawniej bardzo popularna, a poprzez postać Kopernika rozpoznawalna i kojarzona z Polską - mówi prezes. - Produkujemy pięć rodzajów tej wódki. To flagowy okręt naszej produkcji tak, jak cztery gatunki białej wytrawnej.
Wszystkie trunki pakowane są w eleganckie szronione i ręcznie malowane szkło, nie mają papierowych etykiet. To przykład jakości i walki o miejsce na ciasnym rynku. Słowo "jakość" prezes powtarza wielokrotnie. Zdradza niektóre tajniki produkcji, jak choćby kilkakrotne filtrowanie destylatu spirytusowego przez kilka gatunków węgla. Mówi o "ekskluzywnych produktach za przystępną cenę" i podkreśla, że fabryka intensywnie buduje sieć handlową w kraju i zagranicą.
Apetyt na księżycówkę
Zapowiada też powrót na rynek rozchwytywanej wiele lat temu wódki copernicus o smaku miodowym i wprowadzenie nowych (swojska i rakieta), a nawet związanej z Nieszawą księżycówki, zarejestrowanej na liście produktów regionalnych ministra rolnictwa.
Czytaj e-wydanie »