Zgodnie z przepisami europejskimi, na tysiąc mieszkańców, powinien przypadać 1 strażak. Niestety, zarówno w województwie, jak i mieści, te normy są sporo zaniżone. W województwie współczynnik wynosi 0,7, zaś w Bydgoszczy zaledwie 0,5.
Wojciech Gmurczyk, komendant bydgoskich strażaków, nie ukrywa, że ma problemy z obsadzaniem jednostek ratowniczo-gaśniczych, a są ich 4. W pierwszej jest 69 etatów, w drugiej i trzeciej 42, a w czwartej 35 etatów. W planach jest zwiększenie liczby etatów do 60 ratowników w pierwszej i drugiej jednostce ratowniczej oraz do 44 w przypadku JRG nr 4.
- Wspomagamy się strażakami ze szkoły podoficerskiej. Ratujemy się też cywilami, którzy odciążają strażaków, przejmując ich dotychczasowe obowiązki - informuje komendant.
Niestety, w ubiegłym roku na emeryturę odeszło w Bydgoszczy 30 strażaków. - W miesiącu na emeryturę odchodzą 3 osoby - dodaje Wojciech Gmurczyk.
Na razie nic nie wskazuje, by sytuacja się poprawiła. Komenda Główna PSP oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, któremu podlegają strażacy, nie przewidują nowych etatów. - Co roku interweniuję w tej sprawie właśnie w Komendzie Głównej - wyjaśnia komendant Gmurczyk.
Obecnie zaledwie 40 procent interwencji bydgoskich strażaków to pożary. Pozostałe 60 procent to inne interwencje, m.in. wypadki drogowe.
