- W Londynie na półmetku paraolimpiady Polacy zdobyli już 11 medali, w tym 5 złotych, więcej niż pełnosprawni miesiąc wcześniej. Możemy mówić o sukcesie?
- Dla przeciętnego kibica, porównującego jedynie liczbę medali, może i tak, lecz różowo nie jest. Trzeba się odnieść do tego co było 4 lata temu w Pekinie, czy 8 w Atenach. Tam Polska zdobywała odpowiednio 30 krążków, w tym 5 złotych, 12 srebrnych i 13 brązowych oraz 54 (10-25-19). Mamy więc na koncie ułamek tej zdobyczy. Jeżeli udałoby się powtórzyć Pekin'2008, to możemy ogłosić sukces.
- Jakie są powody, że tych medali jest coraz mniej?
- Jak w sporcie pełnosprawnych, poziom rywalizacji jest coraz wyższy. Dochodzi łączenie grup schorzeniowych zmniejszający liczbę możliwych do zdobycia medali. Systematycznie ogranicza się też liczbę startujących. W Pekinie było ich ponad 5 tysięcy, a teraz tylko nieco ponad 4.
- Sportowcy pełnosprawni mają komfortowe warunki przygotowań, a jak to jest w waszym przypadku?
- Na pewno wygląda to znacznie lepiej niż przed laty, choć sporo jest do poprawienia. Uprawianie sportu często łączymy z pracą zawodową. To jednak powoduje, że niepełnosprawni są zahartowani w boju, co pokazują na olimpijskich arenach. Sport jest dla nich oknem na świat.
- Ostatnio głośno w środowisku o nowych pomysłach ministerstwa na sport niepełnosprawnych?
- Foruje się przejęcie sportowców niepełnosprawnych przez związki sportowe. Nie jest to szczęśliwe rozwiązanie. Będziemy dla nich, w większości przypadków, "kulą u nogi" bądź źródłem dodatkowego finansowania.
- W jakim trzeba zatem pójść kierunku?
- Jak dotąd, powinien działać, choć zreformowany i z uregulowaniami prawnymi, Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych, zrzeszający stowarzyszenia i kluby. Rozpraszanie na poszczególne dyscypliny do niczego dobrego nie doprowadzi, choć należy ściśle współpracować z klubami prowadzącymi szkolenie pełnosprawnych. To droga do mistrzostwa. Przykładem może być tenisistka stołowa Natalia Partyka, czy 400-metrowiec Oskar Pistorius z RPA.
- Po raz pierwszy od wielu lat Bydgoszcz nie ma swojego reprezentanta na paraolimpiadzie. Dlaczego?
- Musimy bardziej skupić się na szkoleniu, a nie na organizacji imprez. Aby mieć kogo szkolić, należy przełamać niechęć młodzieży do uprawiania sportu. Jest jej coraz mniej, lecz trudno się temu dziwić, skoro innych ciekawych pokus nie brakuje. Kurczy się też kadra szkoleniowa. Pozostali jedynie pasjonaci.