Czytelnik jest załamany - podatek od nieruchomości za jego dom wzrósł i w tym roku tak, że przyjdzie mu zapłacić prawie dwa razy tle co rok wcześniej. - Skąd taka nagła podwyżka - pyta.
- Mieszkam w Dragaczu. W ubiegłym roku płaciłem podatek od nieruchomości w wysokości ponad 400 zł. W tym naliczono mi go ponad 800 zł - opowiada nasz Czytelnik. I okazuje to nie błąd w systemie. - Dużo więcej niż rok temu płacą moi sąsiedzi i rodzina w Michalu - mówi.
To właśnie pytanie skierowaliśmy do Doroty Krezymon, wójta gminy. - Tak, podatek od nieruchomości wzrósł w tym roku - przyznaje. - I nie mieliśmy innego wyboru, jak podnieść go, żeby w ogóle dopiąć budżet.
- Zacznę od tego, że w naszej gminie podatek od nieruchomości być przez wiele lat dużo niższy niż maksymalne limity określone przez ministra finansów - wyjaśnia Krezymon. - W tym roku musieliśmy z tych obniżek od maksymalnej stawki odejść. Dlaczego? Bo czekają nas dodatkowe wydatki, na które nie mamy wpływu.
- Wedle szacunków do naszego budżetu wpłynie między 500 a 700 tys. zł mniej z powodu rządowego pomysłu, by zrezygnować z opodatkowania osób w wieku do 26 roku życia. Za prąd przyjdzie nam zapłacić o 400 tys. z więcej. Dodatkowo dojdą jeszcze wydatki związane z zapewnionymi rzez rząd podwyżkami dla nauczycieli. W ubiegłym roku z tego tytułu zapłaciliśmy z naszego budżetu ok. 200 tys. zł. Ile będzie w tym roku? Zależy od subwencji, jakie dostaniemy na ten cel. Ale w ubiegłym roku pokryła zapotrzebowanie tylko w 50-70 proc. w zależności od gminy. Ile będzie teraz? Trudno powiedzieć.
Musimy mieć też więcej pieniędzy na wynagrodzenia dla pracowników zarabiających minimalną krajową, która wzrosła teraz - wymienia wójt i dodaje, że: - Jednocześnie wpływy do budżetu gminy z tytułu podatku PiT rząd obniżył z 18 do 17 proc.
I puentuje: - Aby nasz budżet dopiąć, musieliśmy podnieść jedyny podatek, na jaki mamy wpływ. Chciałabym, żeby mieszkańcy wiedzieli, że rządowe decyzje o tym, żeby komuś obniżyć podatek, dać podwyżkę, itp. odbijają się na finansach gminy.
Sama zapłaci podatek od nieruchomości 4 tys. zł, choć rok temu płaciła 2,4 tys. zł.
