Powoływano ją do życia jako zespół reprezentacyjny miasta. Takim się też jawił przez długi czas. Przynajmniej na zewnątrz. To jednak obraz pozorny. Zaczyna się coś psuć. I to nie od ostatniego występu podczas brodnickiego festiwalu "Jesiennych Impresji".
Co jest z orkiestrą, w czym jest problem? - Niedawno zespół otrzymał nowe instrumenty - mówi Ewa Dembek, szefowa Brodnickiego Domu Kultury, gdzie orkiestra jest zakotwiczona. - Bardzo się cieszymy, że mogliśmy dokonać tego zakupu. Zależy nam, żeby orkiestra grała coraz lepiej, coraz ciekawszy repertuar. To jest nie tylko moje życzenie, ale także władz miasta. Problemy? Orkiestra nie jest młodym zespołem, grają w niej starsze osoby. Nie ma zaplecza, szkolonego na przykład w brodnickiej szkole muzycznej.
Chyba nie jest dobrze
właśnie z tego powodu, że tylko jedna trzecia orkiestry to muzycy brodniccy. Pozostali dojeżdżają z Iławy, Działdowa i Lidzbarka Welskiego, grający w innych orkiestrach. Problem robi się wówczas, gdy na tej samej imprezie występują wszystkie orkiestry wspomagające brodnicką.
Jest też wiele imprez miejskich, na których - niejako z urzędu - winna występować Miejska Orkiestra Dęta. Wówczas to kapelmistrz Ryszard Przebierała musi wykonać dziesiątki telefonów, niekiedy dyscyplinować muzyków przyjezdnych i tak nie mając pewności czy będzie miał do dyspozycji komplet. Podobny
problem się rodzi
gdy orkiestra wyjeżdża na koncerty, konfrontacje, przeglądy. Zwiększają się koszty dojazdu, generalnie - koszty utrzymania, które ponosi miasto.
- Według mnie recepta na dobrą orkiestrę to: zaangażowany kapelmistrz, który potrafi zapalić ludzi do pracy, który przyciągnie młodych ludzi, instrumenty, szkółka, która powinna być przy orkiestrze dętej. Jeżeli działa w mieście szkoła muzyczna, jest wielkim grzechem, że współpraca między orkiestrą i szkołą się nie układa - dodaje Ewa Dembek.
Ewa Wieczorkowska, dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej pierwszego stopnia uważa, że należy zmienić sytuację, w jakiej znalazła się Miejska Orkiestra Dęta. Widzi możliwość szkolenia. - W tej sprawie rozmawiałam także z burmistrzem miasta. Szkoła chce współpracować z orkiestrą, będzie wspomagała ją młodymi muzykami. Chcemy się przejść po szkołach gimnazjalnych, zachęcić potencjalnych muzyków, promować muzykę.
Deklaracja godna uwagi. Należy czekać, czy za słowami pójdą czyny. Rok szkolny zaczął się przecież 1 września. Także w szkole muzycznej.
- W niedzielę graliśmy
wyjątkowo w brodnickim składzie
żaden z przyjezdnych nie grał z nami - mówi bębnista Jan Roch Mełnicki. - Było nas niewielu, może dwudziestu. Bez wspomagania z zewnątrz. Potrafimy być zespołem, w pewnych, krytycznych momentach. W niedzielę taki był. Musieliśmy zagrać, każdy wspiął się na swoje wyżyny. Moja recepta na orkiestrę?Trzeba znaleźć kilkanaście osób, które chcą grać. Tylko tyle. Oczywiście, mieć solidne zaplecze w postaci placówki, która kształci muzyków. U nas jest szkoła muzyczna, gdzieś są ogniska muzyczne. Trzeba tylko chodzić koło tego, trzeba chcieć.
_Kapelmistrz jest z pewnością
najważniejszą osobą w orkiestrze
On ją organizuje, akceptuje muzyków, prowadzi nabór, próby, planuje wyjazdy, udział w imprezach. Taką rolę powierzono w Brodnicy Ryszardowi Przebierale. Z wieści wokół sceny plenerowej "Jesiennych Impresji Orkiestr Dętych" doszło, że w piątek, przed imprezą, gdy miała się odbyć próba, orkiestranci czekali na kapelmistrza i się nie doczekali, bo wziął urlop.
- _Nic podobnego - zaprzecza Ryszard Przebierała. - To ja czekałem na nich, przyszło dwunastu muzyków. Tak to wyglądało. Wracając jednak do początków - gdy orkiestra powstawała, ponad dziesięć lat temu, już w swoim założeniu uwzględniała
obecność muzyków z zewnątrz
pewnych sekcji. I tak jest dziś, cały czas posilamy się ludźmi z ościennych miejscowości. Inaczej nie bylibyśmy w stanie zagrać poważniejszego koncertu. Swoimi siłami możemy zagrać w kościele, w Boże Ciało, kolędy na Boże Narodzenie. A przecież musimy brać pod uwagę i to, że mamy wyjazdy zagraniczne, że trzeba przygotować rozmaity repertuar, polski i światowy. Za mojej bytności opieram się głównie na Iławie i Lidzbarku Welskim, tam najlepiej, najczyściej grają.
Dla wielu moich rozmówców chorą wręcz sprawą jest miejska orkiestra
o charakterze międzymiastowym
Chociaż muzycy otrzymują pieniądze (z wyjątkiem kapelmistrza, który jest pełnoetatowym pracownikiem Brodnickiego Domu Kultury) za udział w próbach, koncertach występach, nie jest to motyw mobilizujący. Jakaż więc jest siła w tej orkiestrze dętej? Na pewno nie młodości, raczej pewnego przyzwyczajenia. Niestety, nie do dynamiki, tylko bezruchu.
W jedną trąbę
Bogumił Drogorób

Orkiestra wspaniale się prezentuje, jednak coś zaczyna się psuć.
Czy Miejska Orkiestra Dęta w Brodnicy jest zespołem brodnickim, czy międzymiastowym? Czy muzycy tworzą zgraną grupę artystyczną, czy każdy sobie?