Problem z domofonem wydaje się błahy, a jednak mieszkańcom jednej z klatek bloku przy ul. Stachury 5 doskwierał miesiącami.
- Nad panelem sterowania zamontowanym przy wejściu nie ma zadaszenia. Przez to przestaje on działać, gdy zaleje go deszczówka albo gdy nagrzeje go słońce. Drzwi nie można otworzyć ani kodem, ani kluczem, bo zamek też jest uszkodzony - mówi jedna z lokatorek budynku.
Kobieta dodaje: - Kiedy panel domofonu nie działa, drzwi nie można otworzyć także przyciskiem na słuchawce, które mamy w mieszkaniach. Efekt jest taki, że aby wejść do mieszkania muszę zatelefonować do któregoś z sąsiadów, a on musi zejść ze swojego mieszkania i otworzyć mi drzwi od środka. A mieszkają u nas ludzie po 75. roku życia, niektórzy chodzą przy kulach.
W czerwcu lokatorzy zebrali podpisy i zanieśli pismo do Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. Jak mówią - pozostało ono bez echa. We wrześniu lokatorka przyszła ze skargą do „Pomorskiej”.
- Na początek wymieniony zostanie panel domofonu. Być może to wystarczy, aby rozwiązać problem i nie będzie trzeba montować zadaszenia - obiecał nam Przemysław Decker, rzecznik MPGN. I zastrzegł, że wymiana musi potrwać kilka dni, bo sterownik trzeba kupić. „Od ręki” pracownik MPGN przeprowadził konserwację domofonu.
Przed kilkoma dniami panel został wymieniony. - Domofon działa! - dziękuje lokatorka. - Ale... poczekajmy na deszcz.
Wtyk amerykański. Wielki pluskwiak atakuje domy Lubuszan. J...
