Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W lasach miradzkich jest mogiła dwóch żołnierzy radzieckich

Dariusz Nawrocki [email protected] tel. 52 357 22 33
sxc.hu
- Gdyby moi bliscy zginęli gdzieś w świecie i spoczęli w nieznanym grobie, też chciałabym, aby ktoś o niego dbał - wyznaje Dorota Olejniczak.

Do mogiły w lasach miradzkich niedaleko Wójcina, trudno trafić bez przewodnika. Ale harcerze znają skrót. Odwiedzają przecież to miejsce kilka razy w roku. Sprzątają, przynoszą kwiaty, zapalają znicze. Nie muszą odpowiadać na żadne apele po katastrofie pod Smoleńskiem o szacunek dla grobów żołnierzy radzieckich. Robią to od lat. - Jako harcerze mamy obowiązek opiekować się wszystkimi grobami - wyznaje Joanna Chwalna, uczennica piątej klasy.

Wojenna opowieść

Tadeusz Ciałkowski, opiekun Izby Tradycji w Kuśnierzu, próbował ustalić, jak zginęli żołnierze pochowani w leśnej mogile. Przeprowadził dziesiątki rozmów z mieszkańcami okolic. - Losy są trudne do odtworzenia. Byli prawdopodobnie jeńcami wojennymi, którzy zbiegli z niemieckiego transportu - opowiada. Z wielu mniej lub bardziej wiarygodnych relacji stworzył jedną opowieść.

Najprawdopodobniej Rosjan było trzech. Młodzi, uciekali przez lasy. Głodni zapukali do drzwi domu robotnika leśnego. Polak przyjął ich. Dał im żywność, kaczkę, papierosy i sól. Rosjanie rozmawiali z nim krótko. Nie chcieli narażać na niebezpieczeństwo.

Popełnili jednak błąd, bo rozpalili ognisko. Piekli kaczkę i suszyli onuce. Dym dostrzegli niemieccy policjanci z wieży kościoła w pobliskim Wójcinie i przygotowali zasadzkę. Dwóch Rosjan zginęło. Trzeciemu udało się zbiec. Jego dalsze losy są nieznane. Okoliczni mieszkańcy zakopali zwłoki żołnierzy tam, gdzie je znaleźli. Oznaczyli drzewa, by po wojnie wskazać miejsce pochówku. W 1960 roku miejscowa ludność ufundowała dla Rosjan płytę nagrobną, która do dziś jest odnawiana.

Na bok polityka

Mimo że samotny grób żołnierzy radzieckich ukryty jest w lesie, ludzie o nim pamiętają. Najpierw opiekę nad nim sprawowali uczniowie szkoły w Nowej Wsi. Gdy placówka przestała istnieć, grobem zaopiekowali się harcerze z drużyny działającej przy szkole w Wójcinie.

Opiekunka harcerzy Dorota Olejniczak nie patrzy na grób żołnierzy przez pryzmat polityki. Na bok odrzuca fakt, że Armia Radziecka w 1939 roku była polskim najeźdźcą, a po wojnie Związek Radziecki uzależnił Polskę.

- Tutaj leżą młodzi ludzie, którzy wiedliby normalne życie, gdyby nie wojna. Żal mi też ich rodzin, które nawet nie wiedzą, gdzie leżą ciała tych chłopców - tłumaczy. Przekonuje, że nie jest ważne, jakiej nacji są ci, którzy spoczywają w grobie. Są ludźmi i zasługują na szacunek.
Gdyby ich bliscy wiedzieli, że śpią spokojnie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska