Znana jest już opinia z laboratorium toksykologicznego. Specjaliści zbadali granulat z worków z mlekiem w proszku. Znalazł go w połowie stycznia pracownik firmy „Magnolia” (Lubuskie), która była jednym z odbiorców mleka.
Granulat zawierał toksyczny bromadiolon. Jednak, jak zaznaczał w rozmowie z PAP prok. Tomasz Ozimek, zastępca rzecznika Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, stężenie tej substancji w mleku nie mogło stanowić realnego zagrożenia dla życia lub zdrowia ludzi.
Wycofali produkty
Przypomnijmy, na liście firm, które kupiły podejrzaną partię była bydgoska firma „Jago”.
- Wszystkie produkty zostały już wycofane - mówi jej szef Jan Gogolewski. - Podczas całej procedury produkcyjnej nie znaleźliśmy żadnych podejrzanych substancji.
W sumie w całym kraju do piątku wycofano z obrotu prawie 6456 kilogramów podejrzanych produktów spożywczych.
Główny Inspektor Sanitarny nie otrzymał żadnych informacji o stwierdzonych zatruciach pokarmowych, czy dolegliwościach żołądkowo-jelitowych, które można by powiązać ze sprawą.
Szukają winnego
Gdzie mleko w proszku zostało skażone. Nie wiadomo. Postępowanie trwa.
Za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez wprowadzenie do obrotu środków spożywczych, które nie odpowiadają warunkom jakości grozi kara do ośmiu lat więzienia.
