Niedawno informowaliśmy na naszych łamach, że na wniosek wójta Marcina Barczykowskiego radni gminy Dąbrowa znieśli opłaty za pobyt dzieci w przedszkolach. Na taką ulgę nie mają co liczyć rodzice z gminy Mogilno.
Nie warto tego liczyć?
- Proponuję, aby burmistrz i komisja oświaty rozważyli też takie rozwiązanie - mówił podczas ostatniej sesji radny Przemysław Majcherkiewicz.
Radny zapewnia, że jego propozycja nie ma związku ze zbliżającymi się wyborami. A jedynie z tym, że procedura zbierania czesnego, żmudnego zliczania godzin, jakie dziecko spędziło w przedszkolu nie jest warta zebranych pieniędzy.
W 2013 roku rodzice przedszkolaków z gminy Mogilno zasilili miejską kasę kwotą niewiele ponad 160 tysięcy złotych.
Jak mówi radny Przemysław Majcherkiewicz gminę stać na to, aby zrezygnować z takich pieniędzy. Tym bardziej, że jest to tylko niewielka część chociażby dofinansowania dla klubu "Pogoń".
Dodajmy, że wszystkie dzieci mają zapewnione pięć godzin bezpłatnej opieki w przedszkolu, bez wyżywienia. Za każdą kolejną godzinę płacą tak zwane czesne.
Propozycja radnego Majcherkiewicza oburzyła Norberta Bembenka, który zwrócił się do burmistrza: - Żądam, aby nie ulegał pan demagogii ludzi, którzy chcą być wybrani w listopadzie i nie znosił pan czesnego. Ta decyzja spowoduje, że niepubliczne przedszkole, które działa w naszej gminie po prostu upadnie.
Radny Bembenek może być spokojny, bowiem burmistrz nie zamierza opłat za dodatkowe godziny znosić.
- Mogę zapewnić, że nie ulegnę demagogii ani populizmowi - mówi Leszek Duszyński.
Radny ma swój rozum?
W związku z posądzeniami o przedwyborcze wystąpienia Przemysław Majcherkiewicz poprosił pozostałych radnych, aby do czasu jesiennych wyborów nie zabierali głosu na sesjach i komisjach. Jak mówi, tylko w ten sposób można uniknąć posądzenia o populizm.
- To nie jest populizm (sprawy o które pytają radni w interpelacjach - przyp. red.). To nie są moje sprawy osobiste. O to pytają nas ludzie - wyjaśniała Teresa Kujawa.
Z takim tłumaczeniem nie zgodził się Norbert Bembenek, który uważa, że radny nie musi "słuchać ludzi, bo ma swój rozum". - Co nas obchodzi co inni mówią - mówił radny, dodając że nie może słuchać "bełkotu".
Czytaj e-wydanie »