Do kolacji z ministrem Jerzym Millerem doszło miesiąc temu w Centrum Szkolenia Policji w podwarszawskim Legionowie. Było poświęcone fatalnej sytuacji finansowej policji. Komendanci zostali poproszeni o wrzucenie po 50 zł do kapelusza, bo nie było pieniędzy na uroczystą kolację.
Spotkanie zakończyło się niczym - pieniędzy nie ma i nie będzie.
Policja oszczędza, na czym tylko może. W województwie funkcjonariusze pozbywają się niepotrzebnych budynków. Starostwo dostanie obiekt po zlikwidowanym posterunku w Lisewie w powiecie chełmińskim, a teren policyjnej bazy transportowej w Toruniu trafi w ręce Agencji Mienia Wojskowego. W kraju na sprzedaż pójdą m.in. policyjne obiekty sportowe.
W Kujawsko-Pomorskiem nie ma szans na zatrudnienie prawie 250 dodatkowych policjantów. Tyle czekało wolnych etatów. KGP zdecydowała o likwidacji 167 z nich. Naboru - na rozkaz komendy głównej nie było już w sierpniu. Policja pozbywa się także starych samochodów, ale nie złomuje ich albo przekazuje strażakom do ćwiczeń - trafiają na aukcje. W ten sposób w województwie zostanie sprzedanych 250 radiowozów.
Zaległości w świadczeniach dla policjantów wynoszą w województwie 4,5 mln zł. Nie wiedomo, kiedy funkcjonariusze dostana pieniadze. Rozmowy z MSWiA nic nie dały, dlatego 1 grudnia policjanci z całego kraju pojada manifestować przed kancelarią prezesa rady ministrów. Z naszego województwa do Warszawy zamierza się wybrać trzystu policjantów.
- Nie wiemy, na czym będziemy oszczędzać - przyznaje Monika Chlebicz, rzecznik komendanta wojewódzkiego. - Na pewno nie będzie tak, że zabraknie paliwa do radiowozów.