Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Polsce jest najwięcej zwolnień z zajęć wychowania fizycznego w całej Unii Europejskiej

Rozmawiał TOMASZ MALINOWSKI [email protected]
Czy zapasy ustąpią pola golfowi? - Oj tam, oj tam. Golf pojawi się w programie igrzysk w Rio de Janeiro jednorazowo - zapewnia senator Andrzej Person.
Czy zapasy ustąpią pola golfowi? - Oj tam, oj tam. Golf pojawi się w programie igrzysk w Rio de Janeiro jednorazowo - zapewnia senator Andrzej Person. archiwum
- W Polsce jest najwięcej zwolnień z zajęć wychowania fizycznego w całej Unii Europejskiej! Czy słyszał pan, aby klasę powtarzać z powodu nie zaliczenia wf? A tak postępują np. w Norwegii - mówi Andrzej Person, senator.
- Wraca pan jeszcze myślami do igrzysk w Londynie?
- Wracam, oczywiście. I nie są to wspomnienia przyjemne, chociaż pełniłem tam zaszczytną funkcję attache olimpijskiego polskiej ekipy.


- To przykre, że przyzwyczajamy się do 10 medali na letnich IO. Dla człowieka, który od pół wieku jest w bliskim kontakcie ze sportem - to sytuacja mało komfortowa. Jeszcze w Sydney mówiliśmy o dużo większej liczbie medali. W Atenach i Pekinie było z Polakami kiepsko. Powiedzmy szczerze: takiego ich deficytu, jak właśnie w stolicy Grecji, nikt się nie spodziewał. Te 10 krążków uznanych zostało za klęskę. Krytykowany napastliwie Stefan Paszczyk został wpędzony w chorobę i to piekło, które się rozpętało, przypłacił życiem. Cztery lata później te same 10 medali odtrąbiliśmy jako sukces, w Londynie może już nie jako sukces, lecz normalność. Nie jestem w stanie tego zaakceptować.

- W Londynie zobaczyliśmy wyraźnie, że świat nam ucieka w tempie kosmicznym.
- Najbardziej smutna konstatacja brzmi: dla Polaków sport przestał być już tak istotny, jak to było w latach sześćdziesiątych, a zwłaszcza siedemdziesiątych. Dla młodych ludzi stanowił wówczas trampolinę, od której można było się odbić, z małego miasteczka, do międzynarodowych podróży i sukcesów. Determinacja ówczesnych Kulejów, Smalcerzy, Szurkowskich czy innych była ogromna. Dziś w sporcie panuje olbrzymia konkurencja. Położenie wszystkeigo na szali pod tytułem: kariera sportowa - jest bardzo ryzykowne. Można tego dokonać na innych polach. A odnieść sukces w sporcie jest zdecydowanie trudniej. Do tego życie dostarcza przykładów tych czarnych stron sportu. Słyszą czy widzą to rodzice i niekoniecznie wysyłają swoje pociechy do klubu, gdzie warunki są, jakie są.
- Pada też zarzut, że Polacy nie lubią ciężko pracować. A w sporcie trzeba, jak nigdzie.
- Kiedy wyjadą za granicę, to pracują! Polem mojej szczególnej aktywności w Senacie jest Polonia. Gdy spotykam się z rodakami rozsianymi po świecie, zewsząd słyszę znakomite opinie. To odnosi się także do naszych sportowców. Dawno nie mieliśmy tak doskonałej promocji sportu, którą gwarantuje nam trzech piłkarskich muszkieterów z Dortmundu.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. Głównym sponsorem krajowego sportu jest dziś samorząd. Ten z kolei nie przepada specjalnie za inwestowaniem w kulturę fizycyczną. Kujawy i Pomorze są tu akurat pozytywnym przykładem; u nas w regionie docenia się wagę tej sfery naszego życia. Premier Tusk czy minister Mucha sami nie sfinansują sportu, co wcale nie znaczy, że 175 mln złotych w budżecie nie jest skandalem. To akurat jest wielki skandal i Zbigniew Boniek ma rację mówiąc, że gdyby był ministrem sportu, podałby się do dymisji.

- Pozostańmy jeszcze przez moment w realiach olimpijskich. Co pan myśli o pomysłach MKOL zmierzających do wymiany w programie igrzysk kilku dyscyplin?
- Jestem zaszokowany tym, że z programu mają zniknąć zapasy, mające swoje głębokie antyczne korzenie.

- Dla olimpijskiego establishmentu nie jest to widowiskowy sport...
- I to jest przerażająca argumentacja. W londyńskiej hali nie można było znaleźć wolnego miejsca. Mogę się zgodzić, że w większości byli to niemiłosiernie bogaci sponsorzy z Bliskiego Wschodu, z krajów arabskich czy też zakątków, gdzie zapasy są niemal sportem narodowym. Pozostaje więc wierzyć w mądrość członków MKOL...

... że nie zastąpią zapasów golfem! Pan, zapalony gracz, pewnie by się z tego radował?
- Oj tam, oj tam. Golf i rugby będą tylko w Rio de Janeiro. Wracają do programu jednorazowo.

- Ale na poważnie: prof. Lipoński ubolewa, że my, Polacy, zdeptaliśmy wszystkie własne sporty i jako jedyny naród w Europie nie możemy pochwalić się sportem stworzonym od podstaw.
- Trudno z takim znawcą olimpizmu i wielkim humanistą sportu polemizować. Tyle tylko, że aż tak dużo sportów stworzonych w naszej kulturze nie dostrzegam. Przypominam sobie za to, że kiedy zaczęto mówić o możliwości organizacji zimowych igrzysk, a ponieważ jedną dyscyplinę gospodarz może wprowadzić - to mówiło się o bojerach. Zgoda, to nie jest rdzennie polski sport, ale z Polską bardzo mocno związany poprzez wspaniałe sukcesy naszych reprezentantów.

- Pan też uważa, że nastały czasy, iż bez pomocy rodziców mistrza się nie wychowa?
- To prawda, okres w którym roszczeniowe "należy się" już minął. Jestem wielkim admiratorem i wyznawcą sportu szkolnego w Ameryce. Tam uczą przede wszystkim łatwiejszego wejścia w dorosłe życie, działania w zespole. Amerykanie kładą główny nacisk na gry zespołowe, ponieważ to właśnie drużyna jest miejscem, w którym w dorosłości ten człowiek będzie funkcjonował. I u nas powinna to być właściwa droga do sportowego mistrzostwa: szkoła, studia, rodzice, samorząd. Pod warunkiem, że wszyscy będą ze sobą współdziałać.

- Wydaje się to takie proste, lecz w naszych realiach wciąż nie do zrealizowania. Wie pan dlaczego?
- Bo u nas zupełnie nie istnieje lobby prosportowe.

- I sport w wymiarze powszechnym też kompletnie leży?
- Coś tam zaczyna kiełkować. Coraz więcej widzimy ludzi jeżdżących rowerami, pływających czy maszerujących z kijkami. Ale trzeba całego pokolenia, aby to zmienić. I tak, jak Anglicy w każdą sobotę i niedzielę robić cokolwiek - grać w krykieta, piłkę czy biegać.
- Dochodzimy zatem do kluczowego pytania o politykę. Pan uważa, że minister Mucha kształtuje ją właściwie?
- Sama minister wiele nie zmieni. Ciągle dominuje u nas akcyjność. Zdobywa ktoś medal, wówczas wszyscy na wyścigi chcą z nim zrobić zdjęcie i pokazać, że go kochają. Ale jak dwa tygodnie później przychodzi rozmawiać o budżecie na sport, to ci "ojcowie i matki" sukcesu kładą uszy po sobie. Minister Rostowski nie godzi się na tym najwyższym szczeblu, a na tym niższym w gminie gdzieś - też na sport się najchętniej i najszybciej tnie pieniądze.

- Skąd ta obojętność?
- Wytłumaczenie może wszystkich zaskoczyć. W Polsce jest najwięcej zwolnień z zajęć wychowania fizycznego w całej Unii Europejskiej! Czy słyszał pan, aby klasę powtarzać z powodu nie zaliczenia wf? A tak postępują np. w Norwegii, gdzie jeśli nie ma godzin przebiegniętych czy przejechanych na nartach, to o promocji dalej nie ma co marzyć. Ale najbardziej obawiam się, że wkrótce trafią do Sejmu czy lokalnego samorządu ci wychowani na haśle: "Nie biegaj, bo się spocisz". Ci, którzy nie mieli wf w tej "świetnej" prywatnej szkole, albo wf zastępował taniec, czego doświadczyły moje dzieci uczęszczając do szkoły społecznej. Kiedy więc tacy reprezentanci narodu przekroczą progi parlamentu, to będzie klęska. Czy oni są w stanie wesprzeć panią Muchę, aby wymogła na panu Rostowskim, a ten na rządzie, żeby pieniędzy na sport było więcej? Obawiam się, że to nierealne. Wiem, wiem, jako członek partii rządzącej narażam się teraz swoim liderom, ale patrzę szeroko na politykę społeczną i sport. Z drugiej strony byłbym niesprawiedliwy nie wspominając o 2 300 oddanych Orlikach, wspaniałych stadionach na Euro. Nie tak dawno przyjechał do Polski Michel Platini, szef UEFA, co kompletnie umknęło uwadze mediów. My, Polacy mamy mnóstwo kompleksów i rzadko kiedy się chwalimy. Wolimy krytykować, że na Stadionie Narodowym dach się nie zamknął. A Platini przyjechał, aby nam specjalnie podziękować za nadzwyczajną organizację mistrzostw. Skądinąd właśnie on miał, przed ogłoszeniem w 2007 roku gospodarzy ME, najwięcej wątpliwości do naszych przygotowań.

- Lada dzień zbierze się okrągły stół w sprawach sportu.
- Lepiej późno niż wcale. Od dekady w Polsce nie dyskutowano poważnie o sporcie.

- Będzie pan moderatorem. W jakim kierunku zamierza pan poprowadzić dyskusję?
- Chcę, abyśmy w debacie skupili się na trzech zagadnieniach. Przede wszystkim, jak ma wyglądać strategia sportu. Wiemy wszyscy, że aby zdobyć medale w Rio, to trzeba było tych sportowców zobaczyć w Londynie. Nie da się tak przyjechać i po trzech tygodniach być złotym medalistą. Wiemy już dzisiaj, że ubiegłoroczne igrzyska były ostatnimi dla znaczącej części sportowców, już niestety weteranów. A młodych nie bardzo widać, poza - może Adrianem Zielińskim i jeszcze paroma. I nie będąc wcale czarnowidzem, spokojnie powiem, że w Brazylii może być pod względem liczby medali jeszcze gorzej niż w Londynie. Kolejne niesłychanie ważne zagadnienie to pieniądze; jak je zdobyć, zarówno te publiczne i prywatne? Muszą pojawić się nowe mechanizmy finansowania sportu, musi nareszcie zostać usankcjonowana możliwość odpisu z podatku na cele sportowe. Nie może dochodzić do sytuacji, że wycofujemy z udziału w MŚ nasze reprezentacje, bo brakuje pieniędzy na wyjazd! Spotkało to ostatnio ekipę hokeistek na lodzie, które wywalczyły kwalifikację, a nie mają za co polecić do Nowej Zelandii. Myślimy o organizacji zimowych igrzysk, więc wstydem byłoby nie wystawić swojej drużyny. Inne wreszcie kluczowe zagadnienie, to legislacja. Potrzebne są natychmiastowe zmiany w prawie sportowym. Mam nadzieję, że taka debata wstrząśnie decydentami, a zapowiedzieli się premier ze swoimi ministrami, bo po prostu nie ma lepszej promocji kraju niż sport. Jest najskuteczniejsza i zawsze ma tę pozytywną konotację.


Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska