https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W rocznicę urodzin cesarza i cesarzowej

Liliana Sobieska
Fot. bogumił drogorób  Marian Bizan: - Moją rolą było tylko  przetłumaczyć, a że znam gotyk...
Fot. bogumił drogorób Marian Bizan: - Moją rolą było tylko przetłumaczyć, a że znam gotyk...
W sekretariacie Szkoły Podstawowej w Radoszkach od niepamiętnych czasów spoczywała kronika szkolna. Pisaliśmy o niej, jako ciekawostce. Dziś rozszerzamy naszą wiedzę. A to za sprawą Mariana Bizana.

Niby nic w tym niezwykłego, gdyby nie fakt, że pierwsze zapiski pochodzą z roku 1860. Księga liczy więc blisko 150 lat! Trochę przypadkowo odkryta po wstępnych oględzinach została poddana bardziej szczegółowej analizie. Okazało się to nie takie łatwe...

Gruba, ciężka księga pn. "Schul Chronik" zapisana jest

w dwóch językach

- anachronicznej polszczyźnie i niemieckim gotyku. O ile polskie zapiski były do jeszcze odczytania, to karty zapełnione zdaniami niemieckimi absolutnie nie. Pismo wykaligrafowane gotykiem dla dyrekcji szkoły pozostawało wielką tajemnicą. Próbowali ją zgłębić współcześni germaniści, bez skutku.

Wreszcie "odkurzony skarb" za pośrednictwem "Gazety Pomorskiej", dzięki przyzwoleniu dyrektora szkoły Kazimierza Zawiszy, powędrował do Biblioteki Miejskiej w Brodnicy. Tam też postanowiono zgłębić historyczne zapisy. Barbara Łukaszyk, pracownik biblioteki, wskazała nam człowieka literatury, znanego pisarza Mariana Bizana, który zmierzył się z niemieckojęzyczną częścią kroniki. Marian Bizan, znamienita postać kultury, literatury, krytyki literackiej, brodniczanin mieszkający w Warszawie, ale bardzo często wracający nad Drwęcę.

- Pismo niemieckie gotyckie jest zupełnie odmienne od współczesnego. W czasie okupacji chodziłem do niemieckiej szkoły i musiałem pisać gotykiem. Kaligrafia była wówczas przedmiotem obowiązującym. Kronika szkolna z Radoszek w części niemieckojęzycznej w tym stylu właśnie została napisana. Między tekstami niemieckimi istniały puste karty, do których Polacy po przejęciu tych terenów przez wojska polskie dokonywali wpisów.__Z tego wynika trochę śmieszne i dziwne pomieszanie lat, brak chronologii wydarzeń. Brak też niektórych kart, nie wiadomo kto je powyrywał - relacjonuje lekturę Marian Bizan.

Niemieckie teksty

obejmują pięć działów. Najobszerniejszy - to kronika złożona z trzynastu rozdziałów. Początek księgi opowiada o dziejach szkoły w Radoszkach. Następny rozdział mówi o zmianach patronatu. Nie wiadomo o jaki patronat chodzi, czy o patrona szkoły czy jest to odniesienie do władz naczelnych szkoły, które znajdowały się w Kwidzynie. Może chodziło o patronat finansowy?

W dalszym ciągu mowa jest o zmianach na stanowiskach inspektorów szkolnych i nauczycieli. Pojawiają się nazwiska polskie i niemieckie. Nazwiska i miejscowości oraz miesiące pisane są literami łacińskimi, pozostałe

typowym gotykiem

Lata 1884 - 1911 w piątym rozdziale traktują o stawianiu nowych budynków gospodarczych, remontach istniejących izb, cenach materiałach budowlanych, instalacji żelaznych pieców w szkole.

Mowa także o tygodniowych planach lekcji, gdzie główne miejsce zajmuje religia, rysunek, kaligrafia. Z tej ostatniej zdawano również egzaminy.

Jedną z najobszerniejszych części kroniki jest rozdział traktujący

o pierwszej wojnie światowej

Tu też spotkać można spis poległych na wojnie Polaków, co jest niezwykle interesujące dla dziejów Radoszek.

Kronikarze sporo miejsca poświęcają cyklicznym obchodom uroczystości szkolnych. W dominującej części dotyczą one świętowaniu przez nauczycieli i uczniów kolejnych rocznic urodzin

cesarza Wilhelma II, królowej Luizy

oraz bitwy pod Sedanem. Podczas uroczystości dzieci recytowały wiersze, śpiewano pieśni religijne a nawet modlono się na cześć cesarza. Przemawiali nauczyciele i wszystko trwało kilka godzin.

W księdze są odpisy pism urzędowych i okólnych z regencji, władzy administracyjnej w Kwidzynie. Na kolejnych kartach widnieje spis książek przekazanych do biblioteki szkolnej w Radoszkach.

- To literatura, którą pamiętam. Niektóre z takich książek mam nawet w swoich zbiorach. Nie wiem, kto je przekazał. Darowizn było kilka. Obejmowały historie biblijne, czytanki, nowelki umoralniające dla dzieci i młodzieży pisane na przykład na okoliczność świąt wielkanocnych. Ten spis książek dla biblioteki bardzo mnie zainteresował - opowiada pan Marian.

Kronika wspomina

o pensjach dla nauczycieli,

odpłatności za zajmowane mieszkania oraz czymś na kształt daniny w naturze. A było to żyto, jęczmień, groch, kartofle. Tak więc sprawy urzędowe, nauka i uroczystości przeplatane były z bardziej przyziemnymi. A wszystko to kolejni kronikarze spisywali z niebywałą, iście niemiecką dokładnością, atramentem tak doskonałej jakości, że wydaje się jakoby teksty pisane były wczoraj...

- Kronika jest dużej wartości, choć nie jestem znawcą szkolnictwa. Jestem zdania, że

miejsce historycznej księgi

nie jest w szkole wiejskiej. Dla dobra szkolnictwa i jego historii powinna się znaleźć na przykład w książnicy miejskiej w Toruniu - uważa Marian Bizan.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska