
Widzieliśmy kobietę, która płakała, patrząc na kłęby dymu i pojawiające się gdzieniegdzie, tuż po szóstej rano, płomienie na jednej z wież.
Widzieliśmy też, jak ludzie podjeżdżają blisko świątyni, dając strażakom coś do picia. A ci lali wodę z góry, z podnośnika, będąc w kłębach dymu. Inni pracowali w środku, na chórze.

Widać było totalne załamanie księdza Zenona Starszaka, proboszcza tutejszej parafii. - Co z obiektami wewnątrz? - pytali go rogowianie. - Jeszcze nic nie wiadomo - odpowiedział tylko i wszedł na teren cmentarza, w pobliże zabytkowej dzwonnicy.

- Zgłoszenie przyjęliśmy o 5.05 - mówi Marek Krygier, rzecznik prasowy KP PSP w Żninie.

- Po przybyciu pierwszych jednostek pożar był już widoczny na dachu. W trakcie przyjechali funkcjonariusze z drabiną z Bydgoszczy (40 metrową) oraz kolejni z podnośnikiem z Inowrocławia (też 40 m). Oczywiście wcześniej pracowaliśmy na podnośniku ze Żnina (25 metrów).