Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Kto nie umie przegrywać...

Maciej Czerniak, [email protected], tel. 52 326 31 41
Maciej Czerniak, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe"
Maciej Czerniak, autor dzisiejszego komentarza "W samo południe" archiwum GP
Holendrzy nie potrafią pogodzić się z sobotnią przegraną ich reprezentanta w Soczi. Twierdzą, że sędziowie źle odczytali wynik naszego łyżwiarza Zbigniew Bródki, który pokonał ich panczenistę Koena Verweija o 0,003 sekundy. Dziennikarze w kraju tulipanów jak w amoku chwytają się najbardziej absurdalnych uzasadnień i sięgają po żałosne argumenty.

Bródka był szybszy od Verweija o ułamek sekundy, o czas krótszy niż mgnienie oka; przegonił go o trzy i pół centymetra... Tymczasem Holendrzy twierdzą, że reprezentujący ich kraj łyżwiarz później usłyszał huk startera. Wszystko przez to, że stał kilka metrów dalej. I w związku z tym tych parę tysięcznych sekundy należałoby zaliczyć na korzyść Holendra - twierdzą dziennikarze De Telegraaf.

Wściekłość malująca się na twarzy Verweija po przegranej walce o złoty medal, mówiła sama za siebie. Zaraz po tym ujęciu zarejestrowanym przez jedną z kamer relacjonujących bieg widzieliśmy twarz Bródki, który chyba wciąż nie mógł uwierzyć w swoje zwycięstwo.

Gorycz przegranej, kwestionowanie wyniku zarejestrowanego przez fotokomórkę, wydobywanie spod ziemi (albo spod lodu) naciąganych argumentów - to wszystko sprawia, że holenderskie media wyrządzają więcej szkody niż pożytku biegaczowi z ojczyzny Van Gogha. Smutne to, a chyba jeszcze bardziej żałosne.

Zobacz też: W samo południe: Justyna na miarę naszych możliwości

I dobrze skwitowała to zachowanie nasza olimpijka Marta Wójcik. Dziennikarzowi tvn24.pl powiedziała: - Tego wyniku już nikt nie cofnie. Zbigniew wygrał i już. Nie potrafią pogodzić się, jakby mało mieli tych medali.

Przewaga Bródki nie była miażdżąca, to prawda. Ale taki właśnie jest sport. I w tym tkwi całe jego piękno, że wygrywa ten, kto do końca nie odpuszcza, walczy do ostatków sił biegnąc do mety na wydechu. Z drugiej strony dla Holendrów Verweij zawsze przecież pozostanie niekoronowanym mistrzem olimpijskim.

Prawdziwi mistrzowie jednak oprócz znakomitej prezentowanej formy mają też to coś, klasę godną championa. W sobotę taką właśnie klasę pokazał Noriaki Kasai, japoński weteran skoków narciarskich. Oddał dwa skoki porównywalne z tymi, które wykonał Kamil Stoch. Miał szanse na złoto, ale przegrał, wylądował na drugim miejscu. I mimo że nasz skoczek wygrał punktami a nie odległością, Kasai ani przez chwilę nie dał po sobie poznać, że żal mu zmarnowanej szansy. Cieszył się jak dziecko ze srebra. W końcu medal to medal.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska