https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe. W piątek umrze Anna G.

Jolanta Zielazna; [email protected]
Jolanta Zielazna, autorka komentarza "W samo południe"
Jolanta Zielazna, autorka komentarza "W samo południe"
Choć doskonale to wiemy, jej śmierć, a wcześniej zmagania z rakiem obejrzy kilka milionów telewidzów. Tych, którzy od początku pokochali serial o Annie German.

Emitowany w piątkowe wieczory serial przyciągnął przed ekrany nawet tych, którzy na co dzień unikają telewizora, a miłośnicy muzyki poważnej zaczęli grzebać w sieci w poszukiwaniu piosenek Anny German.

Przeczytaj także:Płyta Anny German uzyskała status złotej

To niebywałe, jak nagle zapałaliśmy miłością do zapomnianej postaci piosenkarki (pieśniarki?). Jej piosenki, czasami niełatwe muzycznie, nuciło i śpiewało pokolenie 50+ , które artystkę pamięta.

Dlaczego o niej zapomnieliśmy? Wcześniej nie była, i do dziś nie jest, ulubienicą publicznego radia czy telewizji, o komercyjnych stacjach nie wspominając. Jakby nie odpowiadała na masowe zapotrzebowanie, nie trafiała w gusta?

Dlaczego ciągle, miłością bezwarunkową, Annę German kochają Rosjanie jako swoją piosenkarkę, a my odstawiliśmy ją na półkę zapomnienia?

Owszem, ukazywały się płyty z jej piosenkami, ale bez reklamowego wsparcia nie wskakiwały na listy hitów, więc szybko spadały z półek z napisem "Polecamy!".

Serial Waldemara Krzystka uświadomił nam, jak mało o niej wiedzieliśmy. Jak rzeczywiście skomplikowane były jej losy, które znaliśmy powierzchownie. Tak skomplikowane, że po raz kolejny okazało się, iż gdyby je wymyślił najlepszy scenarzysta, uznalibyśmy je za naciągane. Sam Krzystek, nie kryje, że o wielu szczegółach dowiedział się dopiero pracując nad filmem. A przecież nie jest to serial dokumentalny.

Z wiadomych względów ani Anna, ani jej rodzina nie była zainteresowana opowieściami o swoich losach.
Rozplątuje je Stanisław Koper w książce "Życie artystek w PRL". Niektóre jego ustalenia zaskakują.

Wraz z telewizyjnym serialem Annę German nagle pokochało ponad 6 milionów osób, które co piątek siadają przed ekranem. Co nas urzekło? Skomplikowane tułacze losy i prześladowania ze strony NKWD? Anielski głos, postać pełna liryzmu, skromności? Piosenki, po których ciarki chodzą po plecach? Pewnie wszystko po trosze.

Czytaj:Anna German - ikona muzyki lat 60. w nowym serialu na TVP1

Jej ulubione i najpopularniejsze piosenki na YouTube mają 300-800 tysięcy wyświetleń. A przecież długo nie były obecne w powszechnej, społecznej świadomości.

Zastanawiam się, jak długo po ostatnim odcinku serialu będziemy pamiętać o Annie German. Miesiąc? Pół roku? A potem znowu schowamy ją do szuflady?

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

O
Olga
"Serial Waldemara Krzystka" ...
Sukces ma jak wiadomo wielu ojców. O ile mi wiadomo pan Krzystek był na planie bardzo krótko.

Na pewno Marku nie pracowałeś z nami, bo nie pisałbyś głupstw, co nie zmienia faktu, że fraza powinna brzmieć "serial Krzystka i Tymienki" .
m
marek
"Serial Waldemara Krzystka" ...
Sukces ma jak wiadomo wielu ojców. O ile mi wiadomo pan Krzystek był na planie bardzo krótko.
Z
Zenek
Dorastałem na piosenkach Tej Pani i zawsze miałem szacunek do Jej utworów i tak jest do dziś.
S
Sól w oku
I słowo Anioł nigdy nie było przez Rosjan naciągane i przez Polaków, którzy ja znali. Znałam pracownika polskiej telewizji i filmu, który był jej b. bliskim przyjacielem. On nie znajdował przymiotników, by określić osobowość tej kobiety, męczył się znajdowaniem słów , a wszystkie były za ciasne, za małe, płaskie , mówił do mnie ,..."jakby puste". Jej nie można było opowiedzieć, określić . Ona była dla niego "jak święta". Nie miał na myśli wykonywanych utworów , mówił o Ani jako człowieku . I zawsze miał łzy w oczach.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska