Dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 1 zgodnie z radą burmistrz wynajęła ekipę budowlaną, która sprawdziła stropy na korytarzach. W poniedziałek pracownicy skuli więcej miejsc - nie tylko na parterze, ale i na piętrze - tam pod tym względem okazało się, że było najgorzej.
- No cóż, to jest stara szkoła z lat 60. XX wieku - mówi wiceburmistrz Grzegorz Klauza, jej były dyrektor. - Za mojej kadencji spadł tynk ze dwa razy, a i w latach 70., gdy pracowała tam moja teściowa, było podobnie.
Klauza mówi, że podstawowym problemem jest zastosowana przed laty technologia budowy - tzw. wielkie płyty. One - niestety, na łączeniach "pracują". I bywa, że przyczepiony do stropu tynk się odkleja. - Tam jest już więcej piasku niż cementu - zauważa Klauza. - Poprosimy panią dyrektor, by dwa razy do roku zlecała przeglądy. Pracownicy, opukując strop, sprawdzą, które fragmenty są wadliwe.
Klauza dodaje, że to, że szkoła jest duża, sprawia że sytuacja jest jeszcze gorsza. - Wibracje powodowane przez przemieszczające się dzieci powodują, że "płyty cały czas pracują".
W sobotę w szkole będzie malowanie. Po skuciu tynków w aż kilkunastu miejscach jest konieczne. Teraz trzeba tylko dmuchać i chuchać, by nie doszło do podobnych sytuacji.