Statystyki nie napawają optymizmem. Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna", w ciągu trzech lat w gimnazjach odsetek uczniów, którzy nie czytają książek, wzrasta z 5 do 14 proc. Z raportów Instytutu Badań Edukacyjnych wynika też, że jeśli dziecko nie znajdzie potrzebnych książek w bibliotece szkolnej, prawdopodobnie w ogóle przestanie po nie sięgać.
Przeczytaj także: Nowa biblioteka UKW od środka [zobacz zdjęcia]
Wysłana przez internet
Większość rodziców mówi otwarcie: w szkolnej bibliotece rzadko można dostać potrzebną lekturę. - Zawsze jest z tym problem - mówi pani Małgorzata z Bydgoszczy, której córka chodzi do trzeciej klasy szkoły podstawowej. - Najtrudniej zdobyć lekturę, która została dopiero co wydana. Czasem w ogóle nie ma jej w bibliotece. Starsze książki łatwiej dostać, ale trzeba się spieszyć, bo równoległych klas jest dużo, a egzemplarzy mało. Kto pierwszy, ten lepszy. Ostatnio musiałam obdzwonić znajomych, żeby zdobyć "Dzieci z Bullerbyn", a to przecież klasyka dziecięca.
- Pożyczamy sobie lektury między sobą - dodaje mama uczennicy piątej klasy. - Pamiętam, że kiedyś książkę miało chyba tylko dwoje czy troje dzieci. Jedna z mam zeskanowała lekturę i plik przesłała rodzicom przez internet. Syn czytał tę lekturę w komputerze, bo wydrukowanie nie wchodziło w grę ze względu na dużą liczbę stron. Łatwiej już otrzymać książkę w publicznej bibliotece, ale i tam nie wszystko można znaleźć. Te problemy ze zdobyciem lektury nie zachęcają dzieci do czytania.
Lekcje po kolei
Tymczasem szkoły bronią się, że kupują książki w miarę możliwości. Biblioteki szkolne nie są jednak finansowane przez państwo. Fundusze przekazują im samorządy. - Co roku dostajemy pewną pulę pieniędzy, z której uzupełniamy księgozbiór, przede wszystkim wyrównujemy braki w lekturach - mówi Gabriela Grzegorowska, dyrektor Zespołu Szkół nr 6 w Bydgoszczy. - Zawsze mamy około 30 egzemplarzy danego tytułu, aby książek wystarczyło dla całej klasy. Poloniści uczący w równoległych klasach umawiają się, w jakiej kolejności będą omawiać lektury. Dzięki temu, gdy jedni uczniowie skończą czytać książkę, następni mogą ją wypożyczyć.
Jeśli uczeń zniszczy lub zgubi egzemplarz, musi go odkupić. Bibliotekę wspierają też rodzice. - Gdy dzieci kończą szóstą klasę, zwracamy się do nich, aby przekazały do szkoły niepotrzebne im lektury - mówi Gabiela Grzegorzewska. - Pozyskujemy też za darmo książki z różnych instytucji. Aby zachęcić dzieci do czytania, organizujemy konkursy czytelnicze, które trwają przez cały rok szkolny. Dla najlepszych są nagrody.
"Uwalniają" książki
- Pieniądze na zakup lektur otrzymujemy na bieżąco od gminy - informuje Jacek
Deskiewicz, wicedyrektor Gimnazjum nr 3 w Inowrocławiu. - Biblioteka jest otwarta w godzinach pracy szkoły i uczniowie mogą z niej korzystać w każdej chwili.
- Mamy wystarczającą liczbę lektur - mówi również Anna Walczak, dyrektor Zespołu Szkół nr 4 we Włocławku. - Nauczyciele układają plan pracy tak, aby po kolei były one omawiane w poszczególnych klasach. Dokupujemy także nowe tytuły, które niedawno weszły do kanonu lektur. Czasem jednak mamy problem, aby je kupić. Zdarza się, że dosyć długo nie możemy ich znaleźć w hurtowniach. Staramy się też kupować nowości, które interesują młodzież.
Uczniowie rzadko oddają swoje książki do biblioteki. - W ubiegłym roku samorząd szkolny przeprowadził akcję "uwalniania książek" - opowiada Anna Walczak. - Uczniowie mogli pozostawiać swoje książki na półkach zamontowanych na korytarzu szkolnym. Widzę, że teraz też co jakiś czas pojawia się tam coś nowego.
Czytaj e-wydanie »