5 z 10
Coś nawiedzało też przez kilka lat dom we wsi Niewieścin,...
fot. Pixabay (zdjęcie ilustracyjne)

Niewieścin

Coś nawiedzało też przez kilka lat dom we wsi Niewieścin, która znajduje się około 30 kilometrów od Bydgoszczy. Ćwierć wieku temu posiadłość trafiła w ręce rodziny Matłoszków.

Na początku nic nie zwiastowało, że w budynku mieszka ktoś jeszcze. Wszystko zaczęło się w grudniu 1999 roku. Mieszkańcy zauważyli, że sprzęty zmieniają swoje położenie, włączał się telewizor, a w jednym z pokojów pojawiała się słabo widoczna postać.

Nieproszony lokator stawał się coraz bardziej agresywny. Doszło do tego, że coś nocami zaciskało zimne palce na szyjach członków rodziny. Słychać było dziwne dźwięki, a tajemniczy cień pojawiał się we wszystkich pomieszczeniach.

O sprawie stało się głośno w całym kraju, a rodzina rozważała sprzedaż posiadłości. We wsi pojawiali się specjaliści od zjawisk paranormalnych. Podobno z duchem poradziła sobie dopiero w 2001 roku egzorcystka z Łodzi, a rodzina Matłoszków odzyskała spokój.

6 z 10
Dwa opuszczone budynki w podbydgoskim Żołędowie powstały...
fot. Nadesłane

Żołędowo

Dwa opuszczone budynki w podbydgoskim Żołędowie powstały prawdopodobnie w latach 70. XX wieku jako przechowalnia owoców. Na piętrze jednego z nich wybudowano część mieszkalną dla osób pomagających przy zbiorach. - Nie figurują w rejestrze, nie ma ich na mapach i nie mają numeru adresowego – tłumaczą w Urzędzie Gminy Osielsko. - Powstały jako samowola budowlana.

Mieszkańcy Żołędowa rzadko korzystają z wąskiej dróżki, która prowadzi do rozsypującego się domu na skraju lasu. Niezwykle trudno jest tam trafić. Punktem orientacyjnym jest jeden z miejscowych sklepów spożywczych, ponieważ ścieżka biegnie naprzeciwko niego. Trzeba zagłębić się w gęste zarośla, minąć niewielki strumyk, mostek i przejść przez zapuszczony sad. To właśnie piętrowy budynek na swoją nieformalną siedzibę wybrała Liga Obrony Kraju "Wataha”. - Nurtuje mnie to, co się tam wydarzyło – mówi Mateusz Mikulski, założyciel stowarzyszenia sportowego, które zajmuje się strzelectwem. - Czternaście lat temu w domu, który stoi w odległości 100 metrów od naszej Zony, bo tak go nazywamy, ktoś się powiesił. A podobno w 2000 roku do studni, która jest przy strumieniu wrzucono ciało. Ale nie udało nam się tego nigdzie potwierdzić.

"Wataha” dokładnie przeszukała budynek. - Z naszych ustaleń wynika, że mieszkała tam rodzina - opowiada Mikulski. - W porzuconych rzeczach, a raczej śmieciach znaleźliśmy zdjęcia rentgenowskie ojca i córki, które wskazywałyby na niegroźny wypadek samochodowy. Widzieliśmy również kopertę ze stemplem pocztowym z 2004 roku, co świadczy o tym, że to był ostatni rok użytkowania tego domu.

I opowiada o jednej z sytuacji, które miały miejsce późną jesienią. - Zasada jest taka, że gdy organizujemy tam ognisko to jedna grupa idzie po drewno, a druga zostaje w budynku - wspomina. - W połowie drogi zauważyłem, że nie mam krótkofalówki. Zadzwoniłem więc do kogoś, poprosiłem, aby ją zabrał i szedł w moją stronę.

Już z daleka zobaczył światła latarki. - Pomyślałem, że to kolega, jednak gdy zacząłem tam iść, światełko uciekło w las - opisuje. - Chłopacy też to widzieli. Na ziemi był szron, więc powinno być słychać kroki, a tu nic. Takich sytuacji było kilkanaście. Żadnej nie potrafię wytłumaczyć.

7 z 10
Podobno straszy też we wsi Topolinek w powiecie świeckim....
fot. wikipedia

Topolinek

Podobno straszy też we wsi Topolinek w powiecie świeckim. Nawiedzony budynek powstał w latach 50. XX wieku. Po śmierci pierwszego właściciela kupiła go rodzina Tomzów.

I zaczęły się dziać niepokojące rzeczy. Mieszkańcy ze zgrozą obserwowali przemieszczające się przedmioty, a w jednym z pomieszczeń robiło się przeraźliwie zimno. Od razu pojawiły się podejrzenia, że zmarły nie miał zamiaru się wyprowadzać.

Po wsi zaczęły krążyć opowieści, jakoby Józef Wojciechowski, który wybudował dom, był masonem. Inni byli pewni, że chodzi o cegły, których użył przy budowie. Miały pochodzić ze spalonej w czasie wojny ewangelickiej świątyni w Grucznie.

A duch poczynał sobie coraz śmielej. Budził mieszkańców w nocy i zrzucał rzeczy z wieszaków.

Czy wciąż można go tam spotkać?

8 z 10
Również zamek w Golubiu-Dobrzyniu słynie z opowieści o...
fot. Archiwum

Golub-Dobrzyń

Również zamek w Golubiu-Dobrzyniu słynie z opowieści o duchach. Podobno wciąż można tam spotkać postać Anny Wazówny, która w białej sukni i z diademem na głowie przechadza się po zamkowych korytarzach.

Za życia Anna Wazówna zimę spędzała na golubskim zamku, a latem przenosiła się do pałacu w Brodnicy. Księżniczka pomagała potrzebującym, wspierała naukowców i dbała o ogród.

Zmarła nagle w wieku 57 lat w niewyjaśnionych okolicznościach. Na początku jej ciało złożono w piwnicach brodnickiego Zamku Krzyżackiego. Następnie przeniesiono zwłoki do Torunia. Jednak jej duch został w Golubiu-Dobrzyniu i do teraz dba o swój zamek.

Pozostało jeszcze 1 zdjęcie.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

"Makbet" był ostatnim spektaklem festiwalu Grudziądzka Wiosna Teatralna. Mamy zdjęcia

"Makbet" był ostatnim spektaklem festiwalu Grudziądzka Wiosna Teatralna. Mamy zdjęcia

Zobaczcie jak one tańczą! Mistrzostwa Polski Mażoretek trwają w Chełmnie

Zobaczcie jak one tańczą! Mistrzostwa Polski Mażoretek trwają w Chełmnie

Tak było podczas imprezy "Goplanie dla Autyzmu" w Kruszwicy

Tak było podczas imprezy "Goplanie dla Autyzmu" w Kruszwicy

Zobacz również

Szok! Nie żyje Tomasz "Papaj" Lech, grudziądzki kulturysta i strongman

Szok! Nie żyje Tomasz "Papaj" Lech, grudziądzki kulturysta i strongman

Taniec i śpiew! Wesoło było na XII Koncercie Muzyki Filmowej w Grudziądzu. Zdjęcia

Taniec i śpiew! Wesoło było na XII Koncercie Muzyki Filmowej w Grudziądzu. Zdjęcia