Widać to po dużym ruchu na szlakach i na wszelkiego rodzaju kwaterach. W weekend, bez wcześniejszej rezerwacji pokoju nie uświadczysz. Trudno jest także w dzień powszedni.
- Panie, ja z grupą przyjaciół rezerwowaliśmy już w lutym - przyznaje reporterowi „Pomorskiej” gość z Łódzkiego. - Teraz w Ustrzykach Górnych zajęte jest wszystko - kwatery prywatne, a nawet Hotel Górski PTTK. Tylko na polu namiotowym są wolne miejsca pod namioty.
Cóż, robić - trzeba iść w góry... Ustrzyki Górne to doskonała baza wypadowa na grań Połoniny Caryńskiej i w przeciwnym kierunku - na najwyższy szczyt Bieszczadów - Tarnicę (1346,2 m n.p.m).
Aby uprościć sobie wędrówkę, autobusem lokalnej komunikacji jadę 6 km Wołosatego i stąd ruszam ku przygodzie. Wejście na niebieski szlak Wołosate - Tarnica wiodący przez Bieszczadzki Park Narodowy kosztuje 7 zł (ulgowy 3,50 zł). Na większości innych szlaków (a jest ch sumie 120 km) opłata jest niższa o złotówkę.
Droga na najwyższy szczyt tych gór pokrywa się ze ścieżką przyrodniczą „Wołosate- Tarnica”. Przede mną, jak wskazują znaki, 2 godziny i 10 minut marszu. To także kierunek na Halicz i Rozsypaniec, jeśli tylko na przełęczy wejdziemy na szlak czerwony.
Przy dobrej aurze wyniosły masyw Tarnicy jest doskonale widoczny z Wołasatego i wręcz zachęca do wspinaczki. To też robi to mnóstwo turystów, czy to indywidualnych czy w grupach. Są też rodziny z kilkuletnimi dziećmi. Trasa wiedzie najpierw łagodnie przez ukwiecone polany, potem już naprawdę stromym zalesionym zboczem. Wejście ułatwiają jednak stopnie ułożone na szlaku z kamieni bądź umocnione solidnymi deskami. Po drodze można odpocząć na ławeczkach pod wiatami.
Przejście przez las nie nastręcza większych emocji, skoro niewiele widać. Za to wyjście ponad granicę drzew otwiera nam szeroką perspektywę na piramidę Tarnicy (nieco po prawej) i grań biegnącą ku zachodowi). Z każdym krokiem widać coraz więcej, także to co za plecami - dolinę Wołosatego i wznoszące się ponad nią kolejne partie Bieszczadów, już ukraińskie.
Na Przełęcz Krygowskiego (1275 m n.p.m.) docieram w niecałe 2 godziny. Stąd na szczyt Tarnicy idzie się tylko kwadrans. Wspaniały widok ze szczytu wynagradza trudy wspinaczki. Znajduje się tu 8,5-metrowy stalowy krzyż upamiętniający wejście w 1953 roku ks. Karola Wojtyły, przyszłego papieża. To drugi krzyż - pierwszy złamał się w 2000 roku.
Schodząc z Tarnicy znów trzeba przejść przez Przełęcz Krygowskiego. Zdecydowana większość turystów albo wraca stąd do Wołosatego, albo - wchodząc na szlak czerwony - kontynuuje marsz (jak ja) do Ustrzyk Górnych, a to jeszcze 2 godz. i 15 min.
To wyjątkowo widokowy szlak, typową tylko dla Bieszczadów połoniną. Widać z niego także Połoninę Caryńską.
