Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwone Wierchy

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Widoki ze szczytów wspaniałe. Łagodne w kształtach i łatwo dostępne zwykłymi szlakami, niżej pełne są urwisk i pułapek, których ofiarami padło wielu już turystów - ostrzegają przewodniki. To Czerwone Wierchy w Tatrach.

     Szerokie, monotonne grzbiety i kopulaste wierzchołki Czerwonych Wierchów podobne jedne do drugich mylą nawet w słoneczną pogodę - cóż dopiero gdy na przykład przyjdzie mgła lub zaskoczy noc! Gdy się zaś raz zejdzie ze szlaku, czyhają u dołu urwiska, groźne nawet dla taterników, śmiertelne dla nowicjuszy, chociażby dla najlepiej wygimnastykowanych - pisał Wawrzyniec Żuławski w "Sygnałach ze skalnych ścian".
     Poszła na skróty
     
Lista tragedii na Czerwonych Wierchach jest stara i długa. Pierwsza została na nią wpisana Aldona Szystowska, studentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wycieczka pod kierownictwem profesora Ludomira Sawickiego szła od Babiej Góry. 8 lipca 1912 roku studenci wdrapali się z Doliny Kościeliskiej przez Tomanową Przełęcz na najwyższy szczyt Czerwonych Wierchów - Krzesanicę (2123 m n.p.m.). Tam Szystowska odeszła "na stronę" i... rozpłynęła się jak mgła. Poszukiwania zorganizowane przez jej kolegów i profesora spaliły na panewce. W góry poszło kilka wypraw Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego pod przewodnictwem jego założyciela Mariusza Zaruskiego. Przeszukiwano żleby, jaskinie, polany, przepytywano baców i juhasów. Snuto nawet teorie o morderstwie. Jej ojciec, bogaty ziemianin z Wileńszczyzny, wyznaczył olbrzymią nagrodę - 10 tys. rubli. 1 sierpnia ratownicy postanowili przeszukać urwisko Małołączniaka (2096 m) od strony Doliny Małej Łąki. Zjeżdżając na linach znaleźli najpierw worek dziewczyny leżący na małej półce skalnej, a nieco niżej ciało. Spadła w 150-metrową przepaść ponosząc śmierć na miejscu. W górach była pierwszy raz. Ratownicy ustalili prawdopodobny przebieg wypadków. Chcąc dogonić wycieczkę zeszła ze znakowanej ścieżki. W dole zobaczyła Zakopane i ulegając pokusie poszła na skróty. Doświadczenie, jakie zdobyli ratownicy podczas poszukiwania Szystkowskiej bardzo przydały się podczas kolejnych wypraw po zaginionych turystów. Szukano nie na utartych szlakach, ale w miejscach dających złudne wrażenie, że teren obniża się łagodnie i bezpiecznie.
     Dla wspaniałych widoków
     
Wyprawy na Czerwone Wierchy organizowano już w połowie XIX w. dla ich wspaniałych widoków. Podczas niezbyt wyczerpującej wędrówki można podziwiać m.in. imponującą sylwetkę Świnicy i Krywania w Tatrach Wysokich. Z zachodnich krańców Czerwonych Wierchów widać doskonale Starobociański i Kominiarski Wierch. Aby zrozumieć czemu wierchy zawdzięczają nazwę, należy przyjechać tu jesienią, gdy porastające kopulaste szczyty zespoły situ skuciny i boimki dwurzędowej przybierają czerwony odcień.
     Facet z reklamówką
     
Pomni przestróg przejdźmy i my wspaniałym szlakiem. Sam zrobiłem to kilka razy, kiedyś nawet zimą. I oto co zobaczyłem: Jakiś facet w płytkich adidasach i lekkim odzieniu brnął przez głęboki śnieg z wyraźnym zamiarem zejścia ze szczytów przez Wyżnią i Niżnią Świstówkę w Dolinę Małej Łąki. Nonszalancką postawę podkreślała niewielka reklamówka dyndająca na jego palcu (bez rękawiczek!). Szlag człowieka trafia (nawet na szlaku), bo głupota nie zna granic. Gdyby nie wydeptana ścieżka środkiem grzbietu trudno byłoby znaleźć nawet główną drogę. Znaki przysypane były śniegiem. Na szczęście rzut oka na mapę topograficzną wystarczył, aby gość odstąpił od samobójczych planów. - Patrz pan - wskazałem palcem - przecież tędy schodzą lawiny! Czerwone strzałki nie pozostawiały cienia wątpliwości.- Dobra, dzięki. Zejdę żółtym przez Kondracką - zadeklarował na pożegnanie.
     Drogą z Kuźnic
     
Z Kuźnic na Ciemniak (2096 m) - ostatni ze szczytów tego pasma - jest 10 kilometrów, zaś suma wzniesień wynosi 1280 m. Przejście wymaga ok. 3 godz. 45 min. Powrót zajmie 2 godz. 45 min. Z Kuźnic wędrujemy łagodnie wznoszącym się szlakiem niebieskim do schroniska na Hali Kondratowej, za którym skręcamy w lewo na szlak zielony prowadzący prosto na Przełęcz pod Kondracką Kopą. Na wysokości 1478 m wchodzimy na tzw. Koryciska, by coraz większą stromizną forsować Długi Żleb. Bezpośrednie podejście pod przełęcz wiedzie 20 monotonnymi zakosami. Przełęcz pod Kopą Kondracką osiągamy po ok. 2 godz. i 15 minutach od wyjścia z Kuźnic. Znajduje się na wysokości 1863 m. W zagłębieniu terenu widać zarys schronu turystycznego z lat 1889 - 1925.
     Podczas okupacji niemieckiej przez przełęcz wiodła główna droga zakopiańskich kurierów na Węgry. Zimą 1940 r. przeprawiali się tędy znany taternik Włodzimierz Gosławski z Adą Pawłowską-Kopczyńską. Schodząc do Doliny Cichej w zawiei śnieżnej zmarli z wychłodzenia i wyczerpania.
     Wchodzimy na szlak czerwony i skręcamy w prawo - na zachód. Na skałach osadowych widać czapy krystaliczne. Teren porastają grupy turzycy wapiennolubnej. Przewodnik turystyczny podaje, że często można tu spotkać kozice i nie myli się. Podczas swej letniej wędrówki przez Czerwone Wierchy rzeczywiście widziałem kilka kozic, które spłoszone umknęły gdzieś w dół. Szlak wznosi się aż do osiągnięcia ...
     ...Kopy Kondrackiej.
     
Trzeba przyznać, że Kopa Kondracka (2004,6 m) jest wręcz rozdeptana przez wycieczki zmierzające stąd w trzy strony świata. Można bowiem zejść na Przełęcz Kondracką i dalej na Giewont lub do Doliny Małej Łąki. Można też wędrować dalej w kierunku Małołączniaka lub w przeciwna stroną - na Kasprowy. Sprawdziłem wszystkie warianty. Wrażenia są wręcz niebiańskie. W lipcu na łąkach kwitną żółte kwiaty pełnika siedmiogrodzkiego. Kontynuując wędrówkę szlakiem wierchów schodzimy do Przełęczy Małołąckiej, zaś z niej znów wspinamy się. Tym razem...
     ...pod Małołączniak.
     
Osiągamy go po 35 minutach od zejścia z Kopy Kondrackiej. Szczyt o wysokości 2095,6 m wznosi się w połowie grani Czerwonych Wierchów i jest zwieńczony czapą skał krystalicznych. Zrąb masywu stanowią wapienie i dolomity. W zboczach znajdują się liczne jaskinie z Wielką Śnieżną na czele. Inne znajdują się poniżej Czerwonego Grzbietu, na który odchodzi z Małołączniaka szlak niebieski. Ich nazwy mówią same za siebie: Królicza Jama, Maćkowa Dziura, Niebieska Studnia, Korytarz nad Piargiem. Teraz schodzimy trawiastym grzbietem na Litworową Przełęcz (2037 m) i zaraz znów pod górę.
     Krzesanica
     
Najwyższy szczyt Czerwonych Wierchów to Krzesanica (2122,3 m). z Małołączniaka można tu dotrzeć po 20 minutach. Trzeba wiedzieć, że jest to najwyższy w Polsce szczyt wapienny. Walery Eliasz tak pisał w 1891 r: "Krzesanica ze ścianą od północy gdyby skrzesaną i stąd tak nazwana." Rzeczywiście, w północne zbocze wcina się Dolina Mułowa stanowiąca przepiękny kocioł polodowcowy. Jego amfiteatr tworzą pionowe ściany o wysokości do 200 m. Dno doliny leży na wysokości 1800 m n.p.m. Dla tego widoku warto było się trudzić. Z bogatej floty można wymienić jałowiec halny, wierzby krzewinkowe, lepnicę bezłodygową, sasankę alpejską, 7 gatunków skalnic i wiele innych roślin. Na przełomie lat 50. i 60. XX w. po słowackiej stronie Krzesanicy odkryto 5 jaskiń, z których najgłębsza ma 82 m. Z Krzesanicy schodzimy nieznacznie do Mułowej Przełęczy (2067 m) i znów pod górkę.
     Ciemniak
     
Ostatnim szczytem grani Czerwonych Wierchów jest Ciemniak (2096,3 m). Z Krzesanicy dociera się tu zaledwie w 13 minut. Przepiękny widok rozpościera się na pobliskie Tatry Zachodnie. Dobrze widać też bardziej oddalone Tatry Wysokie. Nazwa góry nawiązuje do Doliny Mułowej, którą górale zwali Doliną Ciemną. Dawniej Ciemniak nazywany był Czerwonym Wierchem Upłazińskim. Szlak skręca pod kątem prostym w prawo w kierunku uroczej Doliny Kościeliskiej i jest to doskonała trasa alternatywna zamiast powrotu do Kuźnic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska