Ney był jednym z najbardziej doświadczonych dowódców. Karierę zawdzięczał niewiarygodnej brawurze. Ten syn bednarza został w 1794 r. adiutantem dowódcy szwadronu, gdy pod Louvain osobiście wziął do niewoli nieprzyjacielskiego generała. W wieku 27 lat został generałem brygady. W 1798 r. na walkę o Mannheim zabrał ze sobą tylko 150 żołnierzy i podstępem zdobył miasto, a w 1800 r. jego brawurowy atak zdecydował o wielkiej klęsce Austriaków pod Hohenlinden. Cztery lata później został mianowany przez Napoleona jednym z 14 marszałków.
W 1805 r. stanął na czele brawurowego ataku na most w Elchingen, za co otrzymał tytuł Księcia Elchingen. W wojnie w 1807 r. z 14-tysięcznym korpusem zastąpił drogę pod Guttstadt 70-tysięcznej armii rosyjskiej.
Słynął z uczciwości. Gdy podczas kampanii hiszpańskiej marsz. Massena, wdzięczny za osłanianie odwrotu jego armii, przysłał mu w podarunku lunetę zrabowanaą w Coimbrze, Ney odesłał ją z uwagą, że nie przyjmuje kradzionych rzeczy.
Apogeum jego kariery był rok 1812. Ze swoim korpusem sforsował Wisłę 6 czerwca i pomaszerował na wschód. Gdy po tygodniach unikania walki armia rosyjska stanęła do bitwy pod Borodino, Napoleon leżał akurat złożony goraczką. Dowodzenie za niego przejął Ney. Pokonał Rosjan, ale gdy poprosił cesarza o pozwolenie użycia gwardii do ostatecznego rozbicia wroga, ten odmówił. Za zdobycie stolicy imperium otrzymał tytuł Księcia Moskwy.
Szczyty odwagi zademonstrował podczas odwrotu. Pod Krasnoje stanął na czele 800 Polaków i Francuzów, by rozbić 6-tysięczny oddział Kozaków. Gdy armia uciekała spod Kowna, z czterema żołnierzami u boku bronił ostatniej bramy. Jako ostatni z Francuzów opuścił Rosję.
Gdy pod Waterloo w 1815 r. cesarz rzucał do ostatniego szturmu gwardię, nie omieszkał mu wypomnieć: "Gdybyś użył jej pod Borodino, nie musiałbyś robić tego dziś". Po wzięciu do niewoli Ney został rozstrzelany.
Waleczny marszałek
(no)

Ney walczył w pierwszym szeregu.
Marszałek Ney w okolice Bydgoszczy przybył już w kwietniu 1812 r. Przyprowadził 3 korpus, czyli 39 tysięcy Francuzów, Portugalczyków i Chorwatów. Napoleon na linii Wisły zgromadził wtedy armię, jakiej świat jeszcze nie widział - 650 tysięcy ludzi.