Jeszcze w ubiegłym tygodniu przedstawiciele rządu zapewniali, że waloryzacja emerytur w 2021 roku będzie na poziomie 4,16 proc., a to oznacza, że emeryci dostaną więcej pieniędzy.
"Najpewniej w najbliższy wtorek przyjmiemy na posiedzeniu rządu waloryzację 4,16 proc., ale będzie to waloryzacja przyjęta warunkowo" - mówił w tydzień temu w rozmowie z "SE" Stanisław Szwed, wiceminister rodziny i polityki społecznej.
Na posiedzeniu rządu decyzja ta została jednak zmieniona. Wskaźnik waloryzacji ustalono na poziomie 3,84 proc., a więc według ustawowego minimum.
Jednocześnie w projekcie jest zapis, że świadczenia emerytalne mają wzrosnąć przynajmniej o 50 złotych brutto. To oznacza, że najniższa emerytura w 2021 roku wzrośnie do 1250 złotych.
Na podwyżkę do 1250 złotych brutto będą mogły liczyć osoby, które pobierają:
- emeryturę minimalną
- rentę z tytułu całkowitej niezdolności do pracy
- rentę rodzinną
- rentę socjalną
Z kolei renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy ma wynieść w 2021 roku 937,50 zł.
Większość nowych rozwiązań ma wejść w życie 1. marca 2021 roku.
Eksperci nie kryją zaskoczenia, że wskaźnik waloryzacji ustalono według ustawowego minimum. Podkreślają jednak, że ostateczny wymiar podwyżek dla emerytów poznamy na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku.
- Biorąc pod uwagę wysokość inflacji jest to dużym zaskoczeniem, że rząd na tym etapie zakłada niższy niż 4 proc. wskaźnik waloryzacji. Należy podkreślić, że ostateczny wskaźnik poznamy na przełomie stycznia i lutego i dopiero wtedy emeryci dowiedzą się ile wyniesie podwyżka ich emerytur. Jeżeli miałbym to dzisiaj prognozować to wskaźnik waloryzacji powinien przekroczyć 4 proc. a może nawet przekroczyć 4.16 proc. - mówi w rozmowie z Onet.pl, Oskar Sobolewski, ekspert Instytutu Emerytalnego.
