- W ostatnim czasie odwiedzałem ogród botaniczny kilka razy. I za każdym razem było to samo - zwraca uwagę jeden z naszych Czytelników. - Mimo zakazów, o jakich można przeczytać u wejścia do ogrodu, pędzą po nim rowerzyści. Nic sobie nie robią ze spacerowiczów, przeganiają ich, czując się tam, jak u siebie. Co więcej, na pagórkach porośniętych roślinnością, niektórzy urządzają sobie tory zjazdowe niszcząc przy tym wszystko, co znajdzie się na ich drodze. A przecież w Myślęcinku jest tyle ścieżek rowerowych. Naprawdę trzeba jeździć akurat w botaniku?
Na terenie ogrodu obowiązuje zakaz jeżdżenia na rowerze - można go prowadzić, albo zostawić przed bramą na stojaku rowerowym.
Problemem bywają także właściciele czworonogów. - Przecież jest jasno napisane - psy na terenie botanika muszą być prowadzone na smyczy - dodaje Czytelnik. - A tymczasem biegają wolno przy aprobacie właścicieli, którzy często zapominają również o tym, że po pupilu trzeba posprzątać. Czy pracownicy Myślęcinka panują nad sytuacją?
- Staramy się robić, co w naszej mocy, ale teren ogrodu jest tak rozległy, że czasami trudno nad tym zapanować - mówi Sandra Tyczyno, rzeczniczka Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku. - Łamanie zakazów, dewastacja, kradzieże, wandalizm to już plaga.
Wystarczy podać ostatni przykład. - Kilka dni temu ktoś zniszczył młode drzewo, które rosło na terenie ogrodu od pięciu lat - opowiada Tyczyno. - Drzewko, bardzo wymagające, udawało się przez tyle czasu chronić przed trudnymi warunkami atmosferycznymi. Tymczasem ostatnio ktoś przyszedł i po prostu je złamał. Obok zostawił pustą butelkę po piwie. Przypadków niszczenia roślinności jest niestety o wiele więcej.
Tak samo jak skandalicznych zachowań. - Bramy do ogrodu - od strony ul. Konnej oraz od Jeździeckiej - są zamykane około godz. 21 - mówi rzeczniczka parku. - Niektórym to jednak nie przeszkadza. Przeskakują przez płot i... np. rozpalają na terenie botanika ogniska. Ostatnio znaleźliśmy pozostałości po kilku, a do tego ślady „dobrej zabawy” - puszki, butelki, śmieci, resztki wypalonych papierosów.
Kolejna sprawa to ławki. - Często słyszymy opinie, że na terenie ogrodu jest ich za mało - kontynuuje Tyczyno. - Później natomiast znajdujemy je na dnie stawów, albo połamane i rzucone w krzaki. To przerażające.
Tak samo jak kradzieże. Wystarczy przypomnieć sytuację sprzed dwóch lat, gdy z ogrodu botanicznego „zniknęło” 60 sadzonek wrzosu. - To zdarza się jednak częściej - mówi Tyczyno. - Warto przy okazji dodać, że to nie tylko kradzież, czy akt wandalizmu, ale także głupota - rośliny, które padają łupem złodziei, najczęściej są już mocno zakorzenione w glebie. Nie ma więc możliwości, by wyrwane z ziemi przyjęły się gdzieś indziej.
Co zrobić z wandalami? Zgłaszać wszystko do straży miejskiej lub na policję. - Od początku kwietnia z tego terenu odnotowaliśmy 6 zgłoszeń - mówi Arkadiusz Bereszyński, rzecznik straży miejskiej w Bydgoszczy. - Jedno z nich rzeczywiście dotyczyło rozpalenia ogniska. Niestety, z uwagi na to, że park jest bardzo rozległy, trudno na co dzień prowadzić tam wzmożone patrole. Zapewniam jednak, że zarówno w czasie weekendów, jak i przy okazji szczególnych wydarzeń strażników jest tam więcej.
Sandra Tyczyno apeluje również o to, by reagować. - Gdy widzimy, że dzieje się coś niedobrego, nie przechodźmy obojętnie. Prosimy, by zgłaszać takie sytuacje na policję, straż miejską, albo bezpośrednio do nas, pod numerem 52 328 00 23. - mówi. - Dbajmy o ten park razem.
Flash INFO, odcinek 13 - najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza.
