Najsłynniejsi człuchowianie? Konrad Wallenrod, piosenkarka Krystyna Giżowska i jasnowidz Krzysztof Jackowski, który przekonał się, że nie ma proroków we własnym domu, bo tłumów w bibliotece nie było. Ci, którzy przyszli, wyszli ze spotkania oczarowani, bo pan Krzysztof potrafi opowiadać barwnie i wesoło, choć mało kto podejrzewa go o poczucie humoru.
Pamięć wciąż żyje
- Zastanówcie się państwo, co robiliście wczoraj. Szybko, wiecie już? No właśnie, tak wygląda wizja - tłumaczył, bo mieszkańcy chcieli wiedzieć, jak to jest przewidywać przyszłość. - To błysk, bo choć człowiek umiera, jego pamięć nadal żyje. My jednak stawiamy swojemu umysłowi granicę, przez którą boimy się przejść. Ja ją przekroczyłem jak w bajce, otworzyłem umysł i dlatego robię to, co robię.
Okazało się, że największym wrogiem wizji jest logika i rozmowy z ludźmi, które naprowadzają na nieodpowiednie tropy.
Chciał pomóc w Żalnie
Jackowski mówił o swoich dokonaniach, znalezionych zwłokach i śledztwach, bo z czasem stał się nie tylko jasnowidzem, ale i detektywem. _Przypomniał, że chciał się zaangażować w odnalezienie zwłok księdza Krolla z Żalna. _
- Proboszcz powiedział, że mnie nie wpuści, bo kościół takich praktyk nie dopuszcza - mówił. - Dlaczego ludzie śmieją się z czucia? Chcę świadomie bronić swoich poglądów, a mam przecież setki dowodów na to, że moje wizje się potwierdziły.
Wchodzi w krew
_Zebrani chcieli wiedzieć, jak to jest widzieć zbrodnię i śmierć innych. - Robię rzeczy straszne i czasami sam się tego boję - stwierdził. - 95 proc. odnalezionych to są ludzie martwi. Czuję jednak płynący od nich spokój. Żywi są pełni chaosu. _
W poniedziałek wizje - odpowiedzi na pytania, jakie zadawali mieszkańcy, czyli jak długo rządzić będzie Lepper, pogoda na lato i jak wyglądać będzie nowy burmistrz Człuchowa