Z najnowszych danych GUS wynika, że zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 9 osób w styczniu 2018 r. wyniosło 6186,6 tys. osób. To więcej o 3,8 proc. w stosunku do analogicznego okresu ubiegłego roku. Zdaniem eksperta dane te stanowią powiedź tego jak będzie wyglądał 2018 rok na rynku pracy. Pomimo rosnących potrzeb rekrutacyjnych, firmy będą borykać się z niedoborami kadrowymi. Jednocześnie coraz bardziej widoczna będzie presja na podnoszenie wynagrodzeń, choć te już dziś rosną szybciej niż wydajność pracy.
W 2018 rok weszliśmy z silnym popytem na pracowników. Potwierdzają to dane Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej, z których wynika, że w styczniu do Urzędów Pracy wpłynęło 144,5 tys. ofert zatrudnienia i był to wynik wyższy o 17,8 proc. r/r. To pokazuje, jak wiele firm realizuje nowe rekrutacje, choć w coraz większej ilości przypadków pojawiają się trudności z obsadzeniem tych stanowisk. Przykładem tego zjawiska może być sektor budowlany, w którym w 2017 roku liczba wakatów wzrosła ponad dwukrotnie. W efekcie obserwowanego napięć na rynku pracy widzimy, że wzrost zatrudnienia w nowym roku nieco wyhamował, a dynamika wzrostu znalazła się poniżej granicy 4 proc.
GUS poinformował również o przeciętnym miesięcznym wynagrodzeniu brutto w styczniu. W sektorze przedsiębiorstw było ono wyższe o 7,3 proc. r/r i wyniosło 4.588,58 zł.
Dynamika wzrostu wynagrodzeń utrzymała się względem końcówki roku i nadal przekracza poziomy 7 proc. Silna presja płacowa ze strony pracowników jest głównej mierze odpowiedzialna za obecną poprawę warunków zatrudnienia. W ostatnim badaniu Narodowego Banku Polskiego widać, że skłonność firm do podwyżek rośnie, ale płace rosną wyraźnie szybciej niż wydajność pracy. W efekcie możemy mieć do czynienia z narastaniem presji inflacyjnej, bo firmy chcąc sprostać oczekiwaniom płacowym, będą zmuszone do podnoszenia cen za swoje produkty i usługi.
