We wrześniu zajęcia z w-f w czterech chojnickich podstawówkach opuszczało średnio 5-6 procent. Najmniej w "jedynce" i "piątce", troszkę więcej w "trójce" i "siódemce".
O wiele gorzej te dane kształtują się w gimnazjach - tu średnia to już kilkanaście procent. W Gimnazjum nr 2 i Gimnazjum nr 3 we wrześniu wychowanie fizyczne opuściło ok. 15-16 procent uczniów. Lepiej na tym tle wygląda Gimnazjum nr 1, które ma średnią zbliżoną do podstawówek - 7 proc.
Wpływ na zaniżoną frekwencję ma kilka czynników. Jak mówią sami nauczyciele, czasami jest to bunt i chęć zaszpanowania młodych ludzi przed kolegami. Są i powody natury fizycznej, np. dziewczyny w tym wieku odczuwają wstyd z powodu wyglądu czy nawet stroju, który nie jest firmowy. Czasami dziewczęta próbują naciągać nauczyciela i tłumaczą, że są niedysponowane. Uczniowie, których poprosiliśmy o komentarz mówią, że lubią w-f, gdy są gry zespołowe, ale nie chce im się na niego chodzić, gdy trzeba biegać.
Paweł Skiba, nauczyciel w Zespole Szkół nr 7 mówi, że sam obecnie w gimnazjum nie ma tego problemu, ponieważ uczy klasę o profilu sportowym, a dokładniej piłkarskim. - Ci chłopacy wiedzą w jakiej są klasie, czego oczekują, a przede wszystkim lubią sport i piłkę. Te zajęcia są przeplatane już z treningiem sportowym i doskonaleniem - mówi Skiba.
Zdaniem Skiby największy wpływ na frekwencję mają sami nauczyciele, bo jeżeli zajęcia są ciekawe, różnorodne i przeplatane fajnymi pomysłami, to i młodzież chętniej na nie uczęszcza. - Rzucenie piłki, by uczniowie sobie pograli może zdarzyć się raz na jakiś czas, jako forma nagrody. Zajęcia muszą być jednak o wiele ciekawsze, bo młodzież chłonie ciekawe rzeczy, jak gąbka wodę - mówi Skiba. Podkreśla, że ważny jest też udział rodziców, bo jeśli oni propagują sportowy tryb życia, to są dobre podwaliny dla nauczyciela, a jeśli rodzice nie lubią sportu, to częściej mogą zwalniać swoje dziecko z zajęć.
Zobacz także: Paulina Kuffell ma parę, rozruszała całą gminę Lubiewo
Sprawdziliśmy, ilu uczniów ma całoroczne zwolnienia z wychowania fizycznego w szkołach ponadgimnazjalnych powiatu chojnickiego. W całym powiecie jest to 169 osób, ale aż 138 uczniów w samych Chojnicach (na 6 szkół). Do tego dochodzą oczywiście zwolnienia krótkoterminowe. Jarosław Wróblewski, który uczy w-f już 25 lat mówi, że nie zauważył, by była tendencja częstszego opuszczania zajęć, ale podkreśla, że obecnie trzeba zupełnie inaczej podejść do uczniów i zajęć, niż kilka czy kilkanaście lat temu. - Dawniej nie było trzeba namawiać uczniów na udział w zajęciach wychowania fizycznego, chętnie brali w nich udział, to było chyba we krwi młodzieży. Teraz my, jako nauczyciele musimy wykazać o wiele więcej inwencji, by uczniów zachęcić i zaangażować w zajęcia - mówi Wróblewski.
Jak mówi, zdarzają się tacy, którzy częściej zapominają stroju i migają się od zajęć, ale są to sporadyczne przypadki. - Czasami wystarczy z takim uczniem porozmawiać, przekonać go, dać mu szansę, a nie zaraz skreślać - mówi Wróblewski.
Wpływ na utrzymanie wysokiej frekwencji ma też bez wątpienia poprawiająca się baza, dzięki której nauczyciele mogą przeprowadzać ciekawsze zajęcia. - Dzięki sali gimnastycznej gama oferowanych zajęć poszerzyła się, możemy grać we wszystkie gry zespołowe, mamy siłownię, salę do gimnastyki. Uczniowie mogą też po zajęciach skorzystać z pryszniców - wymienia Wróblewski.
Jak mówi, nauczyciele starają się prowadzić ciekawie zajęcia, a nie tylko dać uczniom piłkę, by pograli, bo i ta forma po jakimś czasie by ich znudziła przestaliby chodzić na zajęcia. A co z tymi, którzy są słabsi fizycznie lub nie mogą czynnie brać udziału z powodu choroby? Wykonują np. prezentację z przepisów sportowych.