- Mogę z całą stanowczością powiedzieć, że jeśli Rosja dokona inwazji na Ukrainę to spotkają ją za to bardzo dotkliwe sankcje. Uderzą one w jej gospodarkę, będzie kontrola eksportu, sankcje obejmą również osoby odpowiedzialne za obecną sytuację wokół Ukrainy – mówiła w swoim wystąpieniu w Monachium na Konferencji Bezpieczeństwa wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Kamala Harris.
Dodała też, że z jednej strony Rosja mówi, iż jest gotowa do rozmów, z drugiej zaś zawęża margines do takich działań. Przypomniała także, jak dwa lata temu na tej samej konferencji padały głosy, czy sojusz transatlantycki się nie wyczerpał, czy to przeżyje. Dziś widać, że jesteśmy razem.
Kamala Harris mówiła również, że ostatnie miesiące powinny nam przypominać o tym, że czas pokoju, który trwa w Europie już wiele dekad, został zagrożony. "Dlatego tak bardzo trzeba o niego walczyć". Wcześniej wspomniała o tym, że nie można siłą narzucać woli samodzielnym państwom. Przypomniała również o roli NATO w dziele obrony pokoju, o artykule 5., który nazwała kamieniem Sojuszu, mając na myśli pomoc każdemu z członków w sytuacji zagrożenia.
Była to niejako premiera Kamali Harris na światowej scenie politycznej. Przypomina się, że mająca tak naprawdę głównie doświadczenie w sprawach krajowych wiceprezydent USA nie kryje swoich ambicji sięgnięcia po najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.
Harris była słuchana z wielką uwagą przez uczestników monachijskiej konferencji, bo to Stany Zjednoczone w tej chwili przewodzą wysiłkom Zachodu, które mają na celu powstrzymać awanturniczą politykę Władimira Putina. Po raz pierwszy od 30 lat na tej konferencji nie było przedstawiciela Rosji.
