Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widok ojca bawiącego się w piaskownicy z własnymi dziećmi, mimo wszystko jest piękny

Katarzyna Hejna [email protected] tel. 052 32 63 130
Małgorzata Zamłyńska: - Nie ma żadnego systemu opieki dla dorosłych, którzy w dzieciństwie byli molestowani seksualnie przez bliskich.
Małgorzata Zamłyńska: - Nie ma żadnego systemu opieki dla dorosłych, którzy w dzieciństwie byli molestowani seksualnie przez bliskich. fot. archiwum
Rozmowa z Małgorzatą Marią Zamłyńską, prezeską Stowarzyszenia Pomocy Dorosłym Ofiarom Nadużyć Seksualnych w Dzieciństwie "Koniec milczenia'"

Wykorzystanie seksualne dzieci (np. molestowanie, gwałcenie) jest wciąż tematem tabu. Nie mówimy o tym, jakby problem w ogóle nie istniał albo był marginalny. Dlaczego?

- Wszystko, co wiąże się z seksem jest otoczone w Polsce silnym tabu i społecznym zakłamaniem. Nadużycia seksualne w historii były normą. Według Lloyda deMausse'a, jednego z naukowców, którzy zajmują się tym problemem "historia dzieciństwa jest koszmarem, z którego jako ludzkość dopiero ostatnio zaczynamy się budzić". Dopiero dziś zaczynamy o tym mówić, a dziecko staje się człowiekiem. Jesteśmy daleko w tyle za Kanadą, Izraelem, USA - krajami, które rozwinęły systemy pomocy osobom wykorzystanym seksualnie w dzieciństwie.

W jaki sposób takie osoby radzą sobie w dorosłym życiu?

- Na różne sposoby, tak jak potrafią. Często ratują się uzależnieniem (od alkoholu, narkotyków, seksu), które pozwala odciąć się od nieprzyjemnych stanów, napięcia, powracających wspomnień. Mają zaburzenia odżywiania, jak anoreksja czy bulimia, bywają agresywne, czasem krzywdzą własne dzieci nakręcając spiralę przemocy. Wiele z tych osób nie poddaje się terapii, bo po prostu nie łączą tego co je dotknęło przed laty, ze swoim złym stanem psychicznym lub fizycznym... I ta trauma odbija się później na ich dzieciach lub na partnerach.

Dorosłe ofiary nadużyć seksualnych w dzieciństwie cierpią na wiele dolegliwości - depresje, lęki, nerwice, ciągłe bóle głowy, problemy w sferze seksu. Towarzyszy im poczucie winy, wstydu, odosobnienia, zachowania autodestrukcyjne. Mają problem z zaufaniem, poczuciem własnej wartości, silne lęki społeczne. Jeśli takie osoby, trafiają pod jakąkolwiek opiekę, to zwykle są to psychiatrzy.

Po czym można rozpoznać, że te symptomy wynikają z wykorzystania seksualnego, a nie z innych trudnych przeżyć?

- Często wskazówką, że w rachubę mogą wchodzić nadużycia seksualne, jest nagromadzenie symptomów, takich jak zaburzenia w sferze seksu, nadmierna masturbacja, uzależnienie od pornografii, prostytucji, praktyk sado-masochistycznych, obsesyjne obrazy oraz inne symptomy, jak lęki, depresje, natręctwa. Niejednokrotnie osoby takie zgłaszają się na terapię z zupełnie innym problemem, natomiast po jakimś czasie wypływa problem wykorzystania. Jedynie długoterminowa terapia umożliwia dotarcie do głęboko ukrytej, często wypartej traumy.

Jak przebiega terapia?

- Leczenie jest bardzo trudne. Ofiary molestowania często nie pamiętają swojej traumy. Przeżycia te są tak bolesne, że zostają zepchnięte do podświadomości. Czasem są to szczątkowe reminiscencje, pojawiają się różnorodne symptomy których nie kojarzy się z wykorzystaniem. Osoby, które przeżyły w dzieciństwie molestowanie seksualne, często wchodzą w raniące je związki, pozwalają się wykorzystywać na różne sposoby. W terapii jest miejsce na to, by nauczyć się stawiać granice i stawać po swojej stronie

Czy państwo pomaga w leczeniu?

- Nie ma żadnego systemu opieki. W stolicy znam jedną poradnię, która w ramach NFZ zajmuje się tym problemem. Sama przez 20 lat szukałam pomocy w najlepszych ośrodkach w Warszawie i nie trafiłam na ani jedną osobę, która byłaby przygotowana do pracy z dorosłymi ofiarami nadużyć. Osoby wykorzystywane seksualnie w dzieciństwie muszą szukać pomocy na własną rękę i samodzielnie płacić za terapię.

W jaki sposób partnerzy mogą je wspierać?

- Bardzo ważną rzeczą jest świadomość partnera, jego wiedza na temat wykorzystania seksualnego i jego konsekwencji. Dobrze jest, gdy partner uczestniczy w terapii lub podejmuje własną. Bycie tu i teraz dla osób wykorzystanych jest trudne, często pojawiają się problemy w sferze seksualnej. W patriarchalnym społeczeństwie, takim jak nasze, mężczyźni są uczeni, że kobiety muszą z nimi współżyć. I nie rozumieją, gdy partnerka nie chce, bo potrzebuje abstynencji seksualnej aby wyzdrowieć. To trudny okres dla obu partnerów.

Dlaczego matki "przymykają oko", gdy ich dziecko jest krzywdzone? Jak ojcowie zachowują się w sytuacji, gdy córka, syn są wykorzystywani przez matkę? Jak rodzina powinna zachować się na wiadomość o molestowaniu dziecka?

- Są różne przyczyny tego, że drugi rodzic nie reaguje. Często matki boją się o swój byt, zwłaszcza gdy nie mają dokąd odejść. Poza tym, ten "niewidzący niczego" rodzic zwykle sam został wykorzystany seksualnymi w dzieciństwie. By chronić się przed dopuszczeniem tej wiedzy do świadomości musi "nie widzieć". To mechanizm obronny. Poza tym, gdy prawda wypłynie najczęściej rozpadają się relacje rodzinne. Część rodziny staje po stronie sprawcy. "Co ty opowiadasz! Przecież on tak cię kochał!" - mówią. Dzieje się tak ponieważ ofiara burzy sielankowy, cudowny obraz - bo to dobry ojciec, jest szanowany przez sąsiadów. Nawet, jeśli rodzina wiedziała o tym, co dzieje się za ścianą, to taka informacja niszczy iluzję.

Zdarza się na szczęście i tak, że rodzina staje po stronie ofiary i wspiera ją. Najlepiej byłoby gdyby bliscy potrafili powiedzieć: "posłuchaj dziecko, nie wiedziałam co zrobić, sama byłam wykorzystywana".
Gdy wzorce kazirodztwa przekazywane są w rodzinach z pokolenia na pokolenie, pewne niewłaściwe zachowania są "normą" i nikt nie dostrzega tego, że są złe. Najtrudniej jest w przypadku, gdy to matki wykorzystują. Jak udowodnić matce, że dotykała, mówiła o seksie, w nieodpowiedni sposób?

Agnieszka z województwa kujawsko-pomorskiego*, 23 lata, ofiara kazirodczego związku z ojcem, od 1,5 roku uczestniczy w terapii

- Straszna jest dla mnie myśl, że mój ojciec mnie wykorzystywał, ale gorsza, że nie był dla mnie rodzicem. Przestałam wierzyć, że można komuś zaufać, na kimś się oprzeć. Wykorzystanie sprawiło też, że czuję się brudna, winna i zła. Wciąż trudno mi wybaczyć tej małej dziewczynce, którą byłam, że czegoś nie zrobiła, żeby nie dopuścić do tego, co się stało. Choć teraz wiem, że samo przetrwanie tego koszmaru było heroizmem. Pedofil nie zaatakuje dziecka o którym wie, że zaalarmowałoby dorosłych. Te, które są same (bo matka lub ojciec są np. zapracowani) i nie mają się do kogo zwrócić o pomoc padają ofiarą molestowania. Leczenie często trwa bardzo długo, wymaga ciężkiej pracy. I łatwo to zburzyć w ciągu jednej chwili. Najtrudniejszy w radzeniu sobie z tą sytuacją, jest też brak reakcji rodziny, jakaś zbiorowa ślepota. Poczucie, że doświadczałam horroru, kiedy bliscy byli tuż za ścianą. Czasami nie chcą widzieć, czasami faktycznie nic nie zauważają. Bardzo ważne jest by alarmować społeczeństwo, by ludzie byli świadomi, że "TO może się z również zdarzyć w mojej rodzinie". Nawet gdyby wyglądała najbardziej "normalnie". Należałoby jednak uważać, aby nie popadać w paranoję. Dla mnie widok ojca bawiącego się w piaskownicy z własnymi dziećmi jest, mimo wszystko, piękny.

*Imię bohaterki zostało zmienione.

Jaka jest skala tego problemu?

Przyjmuje się, że co 3 kobieta i co 5 mężczyzna zostali wykorzystani seksualnie w dzieciństwie. Pod tym pojęciem rozumie się zarówno stosunek płciowy, jak i dotykanie, eksponowanie genitaliów, pokazywanie materiałów pornograficznych i rozmowy na tematy seksualne, które mają pobudzić erotycznie dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska