
Generalny remont windy lub zakup nowej maszyny, to duży koszt dla spółdzielni. Ale takie wydatki są potrzebne, gdyż wielu ludzi narzeka na jakość tych urządzeń.
- Mieszkam na czwartym piętrze, ale z windy nie korzystam - zapewnia Przemek. - Boję się wejść, bo nie raz zdarzyło mi się, że winda stanęła w połowie drogi.
- Są brudne, odrapane, nie działają przyciski - wymienia za to mieszkanka spółdzielni Kopernik.
Coraz mniej wypadków
Kontrolę nad windami sprawuje Urząd Nadzoru Technicznego. W zeszłym roku urząd nie wydał pozwolenia na użytkowanie 20 wind.
- Nie spełniały one naszych wymagań, miały usterki techniczne - informuje Marek Matusiak, dyrektor Urzędu Nadzoru Technicznego, oddział Bydgoszcz. - W związku z tym urządzenia te miały zakaz eksploatacji.
Jak wynika ze statystyk, takich przypadków jest coraz mniej, bo wiele urządzeń jest modernizowanych lub wymienianych. Także wypadki w windach są sporadyczne. W ostatnich trzech latach nagłych awarii w Toruniu nie było.
Kosztowana modernizacja
Dzieje się tak dlatego, że wiele instytucji i spółdzielni za swój koszt stara się naprawiać urządzenia. W tym roku spółdzielnia Kopernik będzie modernizować pięć takich urządzeń. Do tej pory udało się wyremontować blisko 70 proc. wind. Więcej udaje się zrobić na przykład w spółdzielni Na Skarpie. Tam, tylko w tym roku, wymienione zostaną 4 urządzenia, kolejnych 11 zostanie zmodernizowanych.
- Dla spółdzielni to duży koszt, bo zakup nowej windy to ok. 150 tys. zł - przyznaje Andrzej Bajduszewski, zastępca prezesa "Kopernika". - Niestety, chociaż staramy się pozyskać pieniądze z funduszy unijnych, instytucje nie chcą nas traktować jako przedsiębiorstwa,.
Dodatkowo remonty utrudniała nowelizacja ustawy, w której nakazano rozdzielać pieniądze z funduszu remontowego dla poszczególnych nieruchomości, wobec czego mieszkańcy danego bloku zbierają pieniądze na remonty budynku, w którym mieszkają. Ustawa ta została jednak zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny. Trwają prace nad przygotowaniem nowego prawa w tym zakresie.
- Gdybyśmy się tego trzymali, na wymianę jednej windy mieszkańcy musieliby zbierać kilka lat - przyznaje Jerzy Żółkiewicz, prezes "MSM".
Takich problemów nie ma natomiast spółdzielnia Na Skarpie, bo tam nie ma nieruchomości traktowanych jako jednobudynkowe, a więc więcej pieniędzy w ramach jednej nieruchomości jest zbieranych.
- Poza tym, trzeba przyznać, że nasze windy nie są aż tak stare, jak w przypadku najstarszych spółdzielni w Toruniu - mówi Wojciech Piechota, zastępca prezesa "Na Skarpie". - Szkoda tylko, że mieszkańcy nie zawsze szanują wspólne mienie. Zdarza się bowiem, że naprawiamy to, co zostało umyślnie zepsute.
