
Okładka najnowszej książki dr Osińskiego, której promocja odbędzie się podczas jutrzejszych (13 grudnia) obchodów 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Urzędzie Wojewódzkim
(fot. Fot. Nadesłane)
- Jutrzejszym obchodom 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego towarzyszyć będzie promocja pana najnowszej publikacji o internowanych z b. województwa bydgoskiego. Ile osób dotknęła ta represja?
- W całym kraju zatrzymano ponad 9700 osób. W regionie najwięcej internowań dokonano w Toruniu - do ośrodków odosobnienia trafiło 211 działaczy, we Włocławku 90, natomiast w ówczesnym województwie bydgoskim - 71. Zostali umieszczeni w więzieniu w Potulicach, stamtąd - po kilku tygodniach - przewieziono ich do Strzebielinka koło Wejherowa. Byli też przetrzymywani w Darłówku, Mielęcinie i Białołęce. Kobiety trafiły do więzienia w Fordonie, po czym umieszczono je w zbiorczym ośrodku w Gołdapi.

Michał Filek w ośrodku internowania w Mielęcinie
(fot. Fot. Nadesłane/Krzysztof Osiński)
- Dzięki zachowanym dokumentom wiemy, że przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego podjęto już jesienią 1980 r. Zatem 13 grudnia 1981 r. nie "był złem koniecznym, w obliczu szerzącej się anarchii", tylko dobrze zaplanowaną akcją obrony politycznego status quo.
- Rzeczywiście, źródła pokazują, że już wtedy władze zastanawiały się nad stłumieniem ruchu, który narodził się w wyniku sierpniowych strajków. "Solidarność", która zyskała ogromne poparcie w społeczeństwie, stała się konkurencją. Dlatego władza poczuła się zagrożona. Prowadzone przez wiele miesięcy przygotowania do stanu wojennego pokazują jej wielką hipokryzję. Z jednej strony negocjowała z liderami "S", z drugiej - układała listy internowanych.
- Ludzie ekipy Jaruzelskiego kopiowali dobre wzory swoich poprzedników - z pana książki czytelnik dowie się, że w Moskwie były drukowane dokumenty stanu wojennego. To nic innego jak powtórka z roku 1944 - wtedy w Moskwie drukowano manifest PKWN.
- O tym, że dokumenty stanu wojennego wydrukowano w Moskwie poinformował członków Komitetu Obrony Kraju gen. Tadeusz Tuczapski. To spotkanie odbyło się 13 września 1981 r. Decyzja o stanie wojennym zapadła, tylko termin wprowadzenia odraczano kilkakrotnie.
Koperta z okolicznościowymi stemplami
(fot. Fot. Nadesłane/Krzysztof Osiński)
- Najwięcej osób zostało internowanych w nocy z 12 na 13 grudnia. To był jednak dopiero początek represji. Potem były następne zatrzymania.
- Charakterystycznym dla województwa bydgoskiego jest druga faza internowania - doszło do niej we wrześniu 1982 r. Władza zobaczyła, że społeczeństwo nie pogodziło ze zdławieniem "S", czego dowodem były m.in. protesty z okazji podpisania Porozumień Sierpniowych. Wówczas internowano 11 osób, które umieszczono w Mielęcinie. Późną jesienią 1982 r. do specjalnego obozu w Chełmnie skierowano ponad 300 osób - formalnie nie byli internowani, jednak to, że tam trafili podyktowane było względami politycznymi. Warto też dodać, że akcja internowania przebiegała niezgodnie z ówczesnym prawem, zaś cały stan wojenny był zaprowadzony z pogwałceniem konstytucji. Tak wynika choćby z wydanego w tym roku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Dodam, że do łamania prawa dochodziło również przy zwalnianiu z ośrodków odosobnienia. Znane są przypadki odroczenia zwolnienia o 10 dni.
- Internowania były wyjątkowo traumatycznym przeżyciem. W niektórych rodzinach dotknęły obu małżonków. O takich przypadkach też pan pisze.
- Przykładem małżeństwo Haliny i Gerarda Lewandowskich oraz Joanny i Janusza Schetynów. Na dodatek państwo Schetynowie mieli wtedy 5-letniego synka Michała. Już po opuszczeniu obozów internowania władze zmusiły wielu działaczy opozycji do emigracji. Do końca 1983 r. z naszego regionu wyjechało 12 internowanych z rodzinami, w kolejnych latach następni. To byli przeważnie młodzi, wykształceni ludzie, więc Polska bardzo na tym bardzo straciła.
- Typowo propagandową zagrywką było internowanie prominentnych działaczy partyjnych. Czy poza kwestią wizerunkową tej decyzji były jakieś inne powody?
- W całym kraju zatrzymano 32 prominentnych członków ekipy Gierka. Z ówczesnego województwa bydgoskiego byli to: I sekretarz KW PZPR Józef Majchrzak oraz były wojewoda bydgoski Edmund Lehmann. Zostali internowani 13 grudnia 1981 r. i umieszczeni w ośrodku odosobnienia w miejscowości Głębokie na Pojezierzu Drawskim. To bez wątpienia było działanie wizerunkowe. Poza tym Jaruzelski chciał się w ten sposób pozbyć przedstawicieli skompromitowanej ekipy. Chodziło również o to, by ukarać za korupcję i nadużycia z lat 70. Ich skala - a pokazują to dokumenty - była ogromna. Prawdą jest, że ta grupa internowanych korzystała z przywilejów, o jakich nie mogli nawet pomarzyć działacze opozycji. Żony partyjnych prominentów dowożono helikopterami. Nie było problemów z realizowaniem różnych zachcianek.
Czytaj e-wydanie »