Hubert Czachowski

(fot. Lech Kamiński )
Domowo i rodzinnie - tak znani mieszkańcy Torunia, z którymi rozmawialiśmy, zamierzają spędzić Wielkanoc.
W rodzinie Huberta Czachowskiego, dyrektora Muzeum Etnograficznego w Toruniu, święta przebiegają tradycyjnie, o szaleństwie w stylu egzotycznej wycieczki raczej nie ma mowy. - Lubię myśleć o świętach jak o czasie, który ma pewne niezmienne elementy - przyznaje Hubert Czachowski. - Ograniczam więc wprowadzanie nowości. Ale w związku z tym, że ja pochodzę z Wielkopolski, a moja żona z Wileńszczyzny, pewne tradycje wymieszały się w naszym domu.
Stałym zwyczajem u państwa Czachowskich jest malowanie jajek, najczęściej na jednolity kolor: - Podstawą zawsze są te farbowane w łupinach cebuli.
A tradycje kulinarne? Wytrawna część menu to kontynuacja zwyczajów wielkopolskich. Wśród ciast królują za to przysmaki "przywiezione" z Wileńszczyzny - z mazurkami na czele. Stamtąd też do domu dyrektora Muzeum Etnograficznego przyszedł zwyczaj stukania się jajkami przy wielkanocnym stole - wygrywa ten, kto stłucze skorupkę przeciwnika. - Śniadanie wielkanocne trwa u nas od rana prawie przez cały dzień, ewentualnie z przerwą na spacer - uśmiecha się Czachowski.
Anna Magalska-Milczarczyk

(fot. Lech Kamiński )
Kameralne, babskie święta planuje natomiast Anna Magalska-Milczarczyk, aktorka Teatru im. Wilama Horzycy. Na jej stole wielkanocnym znajdzie się miejsce na wielkanocną babkę, kaczkę z jabłkami, chlebek faszerowany jajkami oraz ciasta spoza świątecznego kanonu. - Jestem tradycjonalistką, ale uważam, że smaki się zmieniają i staram się, by każdy znalazł na stole coś, co lubi - mówi pani Anna. - Trwa boom na ciasto marchewkowe i córka mi nie odpuści, jeśli go nie zrobię.
Aktorka zaznacza, że nie ulega przedświątecznemu szaleństwu: - Mam małe mieszkanie, więc sprzątanie zajmuje dwie godziny, potrzebne produkty uzupełniam na bieżąco. Nie daję się wciągnąć w szał zakupów. W święta chcę wyciszyć się, odpocząć i nabrać dystansu.
Janina Mirończuk

(fot. Lech Kamiński )
Dopiero w Wielki Piątek wieczorem do przedświątecznych przygotowań zabierze się Janina Mirończuk, prezes Fundacji "Światło". Ale nie stresuje się brakiem czasu, bo ma plan i wie, że ze wszystkim zdąży.
Pani prezes przyznaje, że woli przyjmować gości u siebie niż wybierać się do bliskich z wizytą: - Bo Wielkanoc to czas także dla mnie. Jeśli mi się uda, trochę poczytam. Święta w moim domu mają charakter duchowo-żywieniowy - żartuje.
Szefowa Fundacji "Światło" na uroczyste niedzielne śniadanie upiecze szynkę i poda ją na ciepło. Na stole nie zabraknie białej kiełbasy, potraw ze święconki i gotowanej babki. - A wszystko to w otoczeniu gałązek, kwiatów i czekoladowych jajeczek, bo lubię, kiedy stół wygląda wiosennie. A w lany poniedziałek? Spacer z mamą do Ogrodu Zoobotanicznego. Już obiecałam!
Czytaj e-wydanie »