- Ze względu na bliskość kulturową i językową Ukraińcy stanowią podstawowy ratunek dla pracodawców w Polsce, którzy mierzą się z coraz większymi deficytami kadrowymi - nie ma wątpliwości Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service, firmy specjalizującej się w rekrutacji pracowników z Ukrainy.
Dane opublikowane niedawno przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej dotyczą osób zza wschodniej granicy, które przyjeżdżają do Polski do pracy sezonowej (trwającej nie dłuższej niż łącznie 6 miesięcy w ciągu roku). Bo tylko one mogą być zatrudniane na podstawie oświadczeń.
Taka tendencja widoczna jest także w Małopolsce. W 2016 r. w całym regionie złożono 101 tys. takich wniosków, w tym roku już 73 tys. Dla porównania - w 2015 r. było ich 46 tys. Np. w Miechowie liczba wniosków w ub.r. - w porównaniu do 2015 r. - wzrosła aż trzykrotnie, do ok. 1, 5 tys. W tym roku jest ich już ok. 1,1 tys. Z kolei w Proszowicach w ub.r. złożono ok. 2,3 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcom. Dla porównania - rok wcześniej było ich niespełna 1,9 tys. Bieżący rok może być pod tym względem rekordowy, bo do końca lipca wniosków wpłynęło już ponad 1,4 tys. I przez ostatnie trzy lata tylko w sporadycznych przypadkach dotyczyły Mołdawian i Rosjan. Reszta pracowników pochodzi z Ukrainy.
>> Czytaj cały artykuł w "Dzienniku Polskim"
Źródło: Dziennik Polski