https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wincenty Bernat - twórca nieprofesjonalny

MAGDALENA KARCZEWSKA
Wincenty Bernat rzeźbi od ponad trzydziestu lat. Ostatnio spod jego dłuta wyszedł anioł.
Wincenty Bernat rzeźbi od ponad trzydziestu lat. Ostatnio spod jego dłuta wyszedł anioł. fot. MAGDALENA KARCZEWSKA
Jego pasją jest rzeźbiarstwo w drewnie, którym zajmuje się od ponad trzydziestu lat.

Tworzy rzeźbę sakralną, użytkową i ludową.

Pan Wincenty urodził się i mieszka w Rypinie. Z wykształcenia jest mechanikiem samochodowo-ciągnikowym. Obecnie jest na emeryturze i może w pełni poświęcić się swojej wielkiej pasji, jaką jest rzeźbiarstwo. Początkowo zajmował się także malarstwem. Malował głównie kwiaty i pejzaże. - Już przed wojskiem trochę rzeźbiłem i malowałem. Jednak z czegoś było trzeba zrezygnować i zająć się jednym. Wybrałem rzeźbiarstwo - opowiada. Jak mówi, talent odziedziczył prawdopodobnie po swoim dziadku.

Inspiracje czerpie głównie z wartości religijnych, sakralnych, niekiedy z tradycji ludowej. Jego prace odzwierciedlają radość, cierpienie, smutek, czasami refleksje o śmierci. Rzeźbi wszystko, co akurat przyjdzie mu do głowy, w zależności od potrzeby, natchnienia oraz okoliczności. Ostatnio, w okresie świątecznym, rzeźbił aniołki.
Niektóre rzeźby pana Wincentego powstają w ciągu kilku godzin, inne w ciągu kilku tygodni. Wszystko zależy od wielkości danej rzeźby i od tego jak skomplikowana jest w wykonaniu. Rzeźbi przeważnie w lipie, ale także w olszynie, topoli, brzozie. W swojej pracowni posiada rozmaite dłuta, środki do konserwacji drewna, ochronne i połyskliwe, piłę elektryczną, którą wykorzystuje do obróbki większych rzeźb.
Swoje prace prezentował na wystawach indywidualnych np. w Galerii "Nowa" Katolickiego Stowarzyszenia "Civitas Christiana" w Rypinie, w kościele w Cekcynie oraz na wielu wystawach zbiorowych i plenerach rzeźbiarskich. Od wielu lat wystawia swoje prace na rypińskiej Agrze, Dniach Rypina oraz poza naszym miastem. Jego rzeźby znajdują się w muzeum Ziemi Dobrzyńskiej w Rypinie, w Muzeum Diecezjalnym w Płocku, w Muzeum we Włocławku, u przyjaciół, rodziny i prywatnych kolekcjonerów w całej Polsce i zagranicą np. w Niemczech, Londynie, Holandii, Japonii, Chinach i USA. - Rzeźbię prawie codziennie, chociaż po dwie, trzy godziny. To jest mój drugi świat. Z tego nie idzie się tak szybko wycofać, to tkwi we mnie i jest jak nałóg - mówi.

Wśród wykonanych przez pana Wincentego rzeźb przeważają te sakralne, np. Jezus w różnych postaciach, Matka Boska Skępska, aniołki, krzyże, kapliczki, szopki bożonarodzeniowe i wiele innych. Oprócz tego rzeźby związane z ziemią dobrzyńską, naszym miastem np. rycerz Rypa, rzeźba z okazji 85-lecia Klubu Sportowego "Lech" oraz rzeźby użytkowe, stojaki pod kwiaty, dekoracje ogrodowe. - Dla mnie moje rzeźby są jak dzieci. Trudno jest mi je oceniać. Cieszę się gdy ktoś na nie popatrzy i one mu się spodobają. Jeśli chodzi o samo rzeźbiarstwo, to należy wiedzieć, co się robi. W prostym klocku drzewa trzeba coś widzieć i wyciąć z niego to, co niepotrzebne - mówi.

Swoje rzeźby pan Wincenty przekazuje także na coroczną akcję charytatywną "Dar Serca Dla Dzieci".

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska