https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wisła nieżeglowna. "Jantar" halsował między mieliznami 27 godzin!

Maciej Czerniak
Załoga w składzie: Marek Weckwerth (od lewej), Włodzimierz Palmowski i Waldemar Matuszak.
Załoga w składzie: Marek Weckwerth (od lewej), Włodzimierz Palmowski i Waldemar Matuszak. Marek Weckwerth
Załoga statku "Jantar" utknęła na Wiśle i spędziła noc na pokładzie. Dystans 35 km między Bydgoszczą a Toruniem pokonali dzięki uporowi i strażakom w... 27 godzin. - Wisła jest nieżeglowna - mówi prof. Zygmunt Babiński.

To miał być spacerek. Jedenastu śmiałków, w tym nasz redakcyjny kolega Marek Weckwerth, wybrało się w rejs liczącym 122 lata statkiem "Jantar". Z Bydgoszczy wypłynęli w czwartek o godzinie 11.

Plan był prosty. Około godz. 18 dotrzeć do Torunia, gdzie w piątek z okazji odbywających się w mieście Kopernika Motorowodnych Mistrzostw Polski na pokładzie mieli wystąpić wybitni soliści: sopranistka Magdalena Polkowska, tenor Tomasz Madej oraz akompaniujący im Artur Pilch.

W założeniu krótki rejs zamienił się w mordercze zmagania, niczym z filmu "Fitzcarraldo" Herzoga o wyprawie w górę Amazonki. Choć i Marek Piwowski, autor "Rejsu", takiego scenariusza by nie wymyślił.
Już w czwartek wieczorem, "Jantar" (statek o zanurzeniu tylko 60 cm) utknął na pozostałości ostrogi wiślanej, czyli kamiennym nasypie tuż pod wodą. Mimo prób uwolnienia maszyny z tej rafy, nie udało się ruszyć z miejsca. Na ratunek 11-osobowej załodze "Jantaru" przybyli pracownicy pobliskiej firmy Solbet. Na motorówkę wsiadło ośmiu pasażerów. Reszta nocowała na środku Wisły.

Więcej informacji o Turystyka - tutaj
Na pokładzie pozostało trzech: kapitan i właściciel bydgoskiego statku Waldemar Matuszak, Włodzimierz Palmowski, światowej sławy żeglarz, który opłynął Przylądek Horn oraz nasz redakcyjny kolega, zapalony kajakarz Marek Weckwerth.

- Wisła jest bardzo zdradliwa. Nie wybacza błędów - mówi kpt. Matuszak. - Dodatkowym utrudnieniem są łachy piaszczyste i konary drzew zalegające płytko pod wodą.

Załoga przenocowała na pokładzie "Jantaru". Wczoraj rano na ratunek przypłynął holownik "Daniel" z floty Żeglugi Bydgoskiej. To jednak nie był koniec przygód w drodze do Torunia. Wodniacy musieli odpychać statek bosakami od łach. Utknął ponownie przed samym Toruniem.

- Osiedliśmy na mieliźnie, później prąd zniósł nas na brzeg - relacjonuje Marek Weckwerth. Tym razem nie obyło się bez pomocy strażaków. Wystarczyła ich motorówka o mocy 25 KM, by wspomóc 90 KM diesla "Jantaru" i pchnąć statek z powrotem na środek rzeki.

- Wisła jest rzeką nieżeglowną - tłumaczy prof. Zygmunt Babiński, specjalista w dziedzinie hydrologii. - To przez dziesiątki lat zaniedbań. Wymaga prac rewitalizacyjnych, budowy progów wodnych w jej dolnym odcinku. Tylko wtedy uda się przywrócić funkcję transportową, jaką pełniła przez setki lat.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 19

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
kubański

halsowanie dotyczy statków z napędem żaglowym ignorancie

o
obserwator

Gdyby utknął na łasze to można by to tłumaczyć nieżeglownością Wisły ale utknicie na ostrodze jest zwykłym błędem nawigacyjnym niedoświadczonego sternika. Wisła to nie Brda na mieście gdzie nożna płynąć dowolnie. Że na Wiśle są pozostałości urządzeń regulacyjnych (po wojnie komuniści przeprowadzili regulację Wisły) to chyba wszyscy wiedzą, zresztą przy niskim stanie wody te ostrogi dobrze widać. Wystarczy pamiętać że trzeba trzymać się minimum 50m od brzegu. Pozostaje  mieć nadzieją że zabytkowy kadłub nie doznał uszczerbku i statek nie pójdzie na złom.

a
arex
W dniu 17.05.2014 o 23:25, iks napisał:

Utknął na ostrodze wiślanej. Zapewne była tam od niedawna buhahaha. Prawdziwy wilk morski.

 

Ty co ,masz czkawkę po POpijawie?

i
iks

Utknął na ostrodze wiślanej. Zapewne była tam od niedawna buhahaha. Prawdziwy wilk morski.

i
iks

Utknął na ostrodze wiślanej. Zapewne była tam od niedawna buhahaha. Prawdziwy wilk morski.

i
iks

Utknął na ostrodze wiślanej. Zapewne była tam od niedawna buhahaha. Prawdziwy wilk morski.

k
karolka
Jaki gospodarz regionu, zwany też naczelnym Gąsiorem, taki stan Wisły?
p
prom

Panie Babiński-Wisla jest rzeką żeglowną.Jeżeli ktoś nie zna się na nawigacji rzecznej nie powinien    narażać pasażerów tego statku na niebezpieczeństwo.Na tym odcinku pływają dużo wieksze jednostki i nie mają takich problemów.Kapitan tego statku powinien być ukarany za swa ignorancję.

W
Wiesław

rzeka jest jak książka, nie wybacza niepiśmiennym. Dziś spokojnie można dopłynąć

do Sandomierza z 1,20 metra. W tak przywoływanym Chełmnie, autorytetem jest

kapitan Witold Ł. - Nro 1 dolnej Wisły.

 

f
flisak
W dniu 17.05.2014 o 12:19, spectro napisał:

Dziwne że do Chełmna od samego pomorza na barkach przypływają segmenty elektrowni wiatrowych...

tym jantarem sterowali ludzie którzy nie maja zielonego pojęcia o pływaniu po wisle

G
Gość
W dniu 17.05.2014 o 10:19, Sławek napisał:

No ale co z tego, że jest nieżeglowna? Ze względu na swój charakter transport lądowy jest zwyczajnie tańszy. Statek musi zawsze rozpychać się przez wodę, więc ma dużo większe opory ruchu. Nie ma skrzyżowań ale za to jest dużo meandrowania. W dodatku Wisła ma szybki nurt, płynięcie pod prąd jest bardzo nieekonomiczne a płynięcie z prądem - no właśnie, łachy... Na pewno jest to przygoda, ale w rachunku ekonomicznym tego nie widzę.

No wiekszych głupot to już dawno nie czytałem, gratulacje  :D

s
spectro

Dziwne że do Chełmna od samego pomorza na barkach przypływają segmenty elektrowni wiatrowych...

K
Kapitan
W dniu 17.05.2014 o 10:19, Sławek napisał:

No ale co z tego, że jest nieżeglowna? Ze względu na swój charakter transport lądowy jest zwyczajnie tańszy. Statek musi zawsze rozpychać się przez wodę, więc ma dużo większe opory ruchu. Nie ma skrzyżowań ale za to jest dużo meandrowania. W dodatku Wisła ma szybki nurt, płynięcie pod prąd jest bardzo nieekonomiczne a płynięcie z prądem - no właśnie, łachy... Na pewno jest to przygoda, ale w rachunku ekonomicznym tego nie widzę.

Co za stek bzdur....

m
mimi

Kto kierował tą łajbą? Jak się umie czytać wodę na rzece to nie ma opcji żeby nie przejśc na tym odcinku jednostką o zanurzeniu 60 cm i to przy takim stanie wody i pod prąd. Wejście na zalaną ostrogę to ewidentny błąd nawigacyjny. Co innego z prądem i jeszcze z ładunkiem ale w tym wypadku chęci były a zabrakło umiejętności. dziękuje dobranoc

A
Akuratny
W dniu 17.05.2014 o 10:53, Gość napisał:

Dodać należy, że ten zabytkowy statek chyba nie posiada specjalnych echo sond, czy kamer które w porę zboaczą mielizne czy ostrogę. Inne jednostki dają radę, barki z ładunkami nisko gabarytowymi itp. Tutaj zwyczajny pech, co nie zmienia faktu , że o Wisle politycy nie chcą myśleć.Pogłębionego dna nie widać tak jak autostrady, tylko po diabła na nieżeglownej rzecze budują wypasione Mariny za dziesiątki milionów? zamiast zwykłe przystanie i pogłebiać regularnie odcinakmi .Który polityk tak naprawdę myśli? ale profesorów , ekspertów traktują jak przynudzaczy , a nie partnerów.

Bo dla " nich' partnerami są Dochnale; Amber-goldowe cwaniaczki i takim, to nawet " idą w zaprzęg" ciagnąc za darmowchę(...:-))))

 po lotnisku - jak Huski sanie w zaprzęgu!

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska