- Takiej sytuacji jeszcze nie było! - mówi Daniel Sadowski. - Mam działkę czternaście lat, ale tyle wody tutaj nigdy nie widziałem.
Ogród działkowy "Lisek" jest podtopiony przez Zgłowiączkę, która w nocy z soboty na niedzielę wystąpiła z brzegów. - Rzeka szoruje przez środek ogrodu - tłumaczy prezes Stefan Bronowski. - Pod wodą jest jakieś sześćdziesiąt procent powierzchni.
Więcej zdjęć z zalanych działek [link]
Już kilkadziesiąt metrów za bramą ogrodu - potężne rozlewisko. - Nie ma możliwości dojścia do altanek - martwi się Iwona Szmajda - Miklaszewska. - A w altankach część działkowców pozostawiła meble, lodówki, kosiarki i inne dobra. Nie byliśmy przygotowani na taką powódź.
W niektórych miejscach woda sięga nawet półtora metra. - Ile to pieniędzy zostało wypłukanych? - załamuje ręce jeden z działko wców. - Za jeden tylko krzaczek truskawek zapłaciłem sześć złotych pięćdziesiąt groszy. A pod wodą znalazła się cała uprawa. I drzewka!
Dlaczego Zgłowiączka wylała? Janusz Majerski, naczelnik wydziału zarządzania kryzysowego w Urzędzie Miasta we Włocławku odpowiada krótko: - Są roztopy. A roztopy są wynikiem wysokich jak na tę porę roku temperatur. Do tego doszły jeszcze dość intensywne deszcze pod koniec ubiegłego tygodnia.
Działkowcy jednak uważają, że do takich podtopień nie doszłoby, gdyby nie budowa przeprawy na rzece Zgłowiączce.
Jak się dowiedzieliśmy, przy kładce, która służy budowniczym przeprawy zaczepiły się konary drzew, jakaś ławka. - To, a także dwa pontony mogły utrudnić przepływ wody - mówi naczelnik Janusz Majerski.
Wskutek wylania Zgłowiączki straty liczą nie tylko działkowcy z Liska. Podtopione są bowiem także ogrody "Ruda", "Święch". Woda podeszła też pod kilka domów usytuowanych blisko rzeki. Zostały one zabezpieczone przed podtopieniami workami z piaskiem. W akcji pomagali strażacy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.
Udostępnij