https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Własne zdanie

Małgorzata Felińska

     - Napisz felieton - zlecił mi redaktor naczelny.
     Naczelnemu, jak wiadomo, się nie odmawia . - Oczywiście - wyprężyłam się z entuzjazmem - ale o czym?
     - O ziemi i cudzoziemcach - rzucił naczelny. - Masz chyba własne zdanie? - łypnął na mnie podejrzliwie.
     Wpadłam w panikę. Jak mogę mieć własne zdanie na temat naszej ziemi i obcych farmerów, skoro nie ma go nawet nasz rząd! A tam przecież specjalista na specjaliście! Od gruntów i rolników. Oraz od tego, jak wymusić na Unii jak najwięcej przy jak najmniejszych stratach własnych. Od negocjacji i dyplomacji. Od kompromisów. Od podchodów i sprytnie zastawionych pułapek na (ich) negocjatorów.
     I ten Bardzo Mądry Rząd nie może ustalić, czy okres obowiązkowej dzierżawy polskiej ziemi dla unijnych farmerów liczyć od daty podpisania umowy, czy od naszego wejścia do Unii, czy może od 1 kwietnia (Prima Aprilis), czy od 24 grudnia (Wigilia)? A może od dnia wejścia w życie ustawy o obrocie ziemią, o której w pocie czoła od pół roku myśli minister od rolnictwa. Nie tylko myśli. Także mówi. Głośno, żeby Ci z Unii usłyszeli. Że nie będą mogli kupić naszej ziemi, jeśli:
     1. nie znają polskiego,
     2. w ciągu ostatnich pięciu lat na tydzień opuścili nasze granice,
     3. na 3 maja nie wywieszają za oknem biało-czerwonej,
     4. nie znoszą schabowego z kapustą i zasmażką.
     To nie wszystko. Na sąsiada-cudzoziemca może nie zgodzić się miejscowy GS lub sołtys. I wtedy fora ze dwora! Choćby chciał za grunt dać dziesięć razy więcej niż żąda sprzedający i zamierzał zatrudnić całe pobliskie popegeerowskie osiedle bloków dwupiętrowych. Niech wraca, skąd go przywiało. A polska ziemia niech zarasta polskimi chwastami! Europa zapłaci nam za odłogi!
     Ci z Unii na razie siedzą cicho, ale założę się o moją nędzną pensję, że takiej dyskryminacji nie zniosą i że już główkują, jaki odpór stawić ustawie ministra od rolnictwa. Zapewne wymyślą, bo w myśleniu mają, co by nie myśleć, większą wprawę od Bardzo Mądrego Rządu.
     Przyznał to nawet Bardzo Mądry Rząd, który tak się bił z myślami, że nie doszedł sam z sobą do porozumienia (mimo wcześniejszych zapowiedzi, że dojdzie), więc wybrał tylko z pozoru zaskakujące rozwiązanie - o wskazówki w kwestii ziemi i cudzoziemców poprosił wczoraj unijnego komisarza do spraw rozszerzenia Unii (to już nie żart, tylko najprawdziwsza prawda).
     Jestem za! Po co się kłócić, spierać, walczyć o swoje, wysuwać argumenty nie do obalenia i mozolnie szukać kompromisów. Strata czasu, kiedy nie wiadomo, czego bronić. A raczej kogo. Ministra od rolnictwa, który z jednej strony chce się wykazać i pokazać chłopom, jaki on nieustępliwy względem Unii, a z drugiej, zrobić wszystko, by jak najdłużej zachować stołek swój i stołki kolegów ludowców? Czy premiera, który (jak jego koledzy z SLD) tak długo będzie kombinował, dopóki nie przekona narodu, że stanowisko Unii to nasze stanowisko?
     Lepiej poświęcić jeden dzień i wybłagać użyczenie własnego zdania od unijnego komisarza. Że to będzie jego zdanie? Tym lepiej. Musimy przecież spieszyć się do Europy, bo jak się nie pospieszymy - słychać ze wszystkich stron - będzie nas to drogo kosztowało. A łatwiej obronimy przed Unią własne zdanie, kiedy będzie to jej zdanie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska