Prezydentowi oraz jego zastępcy - zgodnie z prawem pracy- się należało. Pokaźne sumki, które wpłynęły na ich konta to pieniądze wypłacone za niewykorzystane w ostatnich latach urlopy. A tych dni uzbierało się naprawdę sporo. Ile dokładnie? Prezydentowi: 64, zastępcy zaś: 74.
Obaj pełniąc tak wysokie funkcje powinni ciężko pracować, dlaczego więc nie wykorzystują wolnego na podładowanie akumulatorów?
- Jestem przyzwyczajony do pracy przez siedem dni w tygodniu i przyznaję, że trudno mi się odzwyczaić. Będę robił wszystko, co w mojej mocy, aby przysługujący mi urlop wykorzystywać w miarę systematycznie. Odpoczynek na pewno mi się przyda - zapewnia Robert Malinowski.
Wiceprezydent Ślusarski: - Odpoczywam na tyle, na ile jest mi to potrzebne. Nagromadzenie dni urlopowych było spowodowane wykonywaniem obowiązków służbowych.
Zobacz także: Wiceprezydent Grudziądza Marek Sikora dostał dwie premie, które wyniosły ok. 9,5 tysiąca złotych
Wiceprezydent stracił pracę. Na kilka dni
Prezydent zapewnia: - Przypilnuję pracowników, aby nie było takich zaległości.
- Co do zasady ekwiwalent za niewykorzystany urlop przysługuje pracownikowi tylko wtedy, gdy zostaje z nim rozwiązana umowa o pracę - podkreśla Emila Pankowska, zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Bydgoszczy.
Włodarz miasta otrzymał ekwiwalent, ponieważ skończyła się kadencja. Dlaczego wiceprezydentowi wypłacono pieniądze? Bo na kilka dni stracił pracę w Ratuszu. Jak do tego doszło?
Więcej o sprawie piszemy w piątkowym, papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »