Wojciech Mojzesowicz grozi odejściem z PiS i daje prezesowi Kaczyńskiemu czas do wtorku

W sobotę jednym z tematów dnia stało się zapowiadane odejście z PiS kujawsko-pomorskiego lidera tej partii, posła Wojciecha Mojzesowicza. Wbrew wcześniejszym ustaleniom, zamiast miejscowego kandydata, byłego senatora Kosmy Złotowskiego, liderem listy PiS do Parlamentu Europejskiego został w naszym okręgu europoseł Ryszard Czarnecki z Wrocławia. Mojzesowicz ma też za złe władzom partii, że przy ustalaniu list zlekceważono kandydatów reprezentujących środowisko wiejskie.

Mojzesowicz dał szefom swojej partii ultimatum: jeśli do jutra nie nastąpią żądane przez niego zmiany na listach wyborczych, odchodzi z PiS.

W sobotę Rada Polityczna PiS zatwierdziła ostateczny skład kandydatów w okręgach. Sugestii Mojzesowicza nie wzięto po uwagę. W naszym regionie Czarnecki nadal figuruje na czele listy. Za to na trzecim miejscu umieszczono lidera bydgoskiego okręgu PiS posła Tomasza Latosa. Wcześniej zajmował je Józef Łyczak, były senator, blisko związany z Mojzesowiczem. To kolejny policzek dla posła, który w imieniu Rady Regionalnej PiS proponował umieszczenie byłego senatora na drugim miejscu listy.

- Decyzją władz krajowych PiS za Ryszardem Czarneckim znalazł się pan Przybylski. Jeśli ja, szef władz regionalnych partii kompletnie nie znam tej osoby, nawet nie wiem jak ma na imię, to o czym my mówimy? - irytuje się Mojzesowicz.

W sobotę prezes Jarosław Kaczyński ujawnił, że wcześniej proponowano Mojzesowiczowi start w eurowyborach z pierwszego miejsca w okręgu kujawsko-pomorskim. Ale odrzucił tę propozycję.

- Fakt, kilkanaście dni temu otrzymałem taka ofertę - oświadczył nam wczoraj Mojzesowicz. - Wracałem właśnie pociągiem z Warszawy, po zatwierdzeniu przez Zarząd Główny PiS proponowanych przez nasz region kandydatów na europosłów. Doskonale wiedziano, że odmówię. Parę godzin wcześniej przegłosowano bowiem listę, której liderem był Kosma Złotowski, a z kolei ja już wiele razy mówiłem głośno, że nie aspiruję do Brukseli.

Mojzesowicz nie chciał wczoraj komentować ustaleń sobotniego posiedzenia Rady Politycznej PiS. Podkreślał, że na razie jeszcze nie odchodzi z PiS, sprawa jest cały czas otwarta, a decyzję podejmie, tak jak zapowiadał, jutro.

- Wiem jedno, w PiS o wszystkim decyduje prezes Jarosław Kaczyński. W związku z tym, choć Rada Polityczna zatwierdziła już ostatecznie skład list, do wtorku wiele się jeszcze może wydarzyć. Wciąż wierzę, że jeśli panu prezesowi zależy na wynikach tych wyborów, to jednak przyjmie moje sugestie - powiedział Wojciech Mojzesowicz.

Poseł kategorycznie dementuje doniesienia sobotniej "Rzeczpospolitej", jakoby w tym tygodniu miał przejść do poselskiego koła "Polska XXI", gdzie podobno już czeka na niego miejsce. Uchyla się też od odpowiedzi, co zrobi, jeśli jednak do wtorku prezes Kaczyński zignoruje jego ultimatum.

Wśród kujawsko-pomorskich polityków PiS mówi się, że poseł może związać się z PO. Jeśli jednak ten transfer nie dojdzie do skutku, pozostanie posłem bezpartyjnym. W każdym razie jego odejście z PiS, o którym mówiło się nieoficjalnie już od paru miesięcy, jest już prawie przesądzone.

- Jarosław Kaczyński zachowuje się jakby był jedynym akcjonariuszem PiS. Zapomina, że inni, także i ja, którzy w minionych latach budowali tę partię, też mają w niej swoje udziały. A ich wartość ostatnio coraz bardziej spada na politycznej giełdzie i temu właśnie chcę zapobiec.