Pierwszy i czwarty skoczek o tyczce świata z Zawiszy Bydgoszcz na razie najczęściej formę szlifują w macierzystym klubie. - Mamy tutaj wszystko, czego nam potrzeba - mówi "Pomorskiej" Włodzimierz Michalski, trener obu, a jednocześnie ojciec Łukasza. - Może tylko przydałoby się, żeby sufit był o 20 centymetrów wyżej. Ale nie narzekamy na nic. Czasami, gdy wyjeżdżamy do innej hali na trening musimy ustawiać się w kolejce. A u nas mamy spokój. Szczególnie przed południem, gdy nie ma młodzieży.
Przeczytaj także: Wojciechowski: Żeby nikt się nie dowiedział, że kobieta mnie bije!
Trzyosobowy team jest zazwyczaj nierozłączny. Razem podróżuje po świecie i odnosi wielkie sukcesy. Tak było praktycznie przez cały poprzedni rok, którego zwieńczeniem był rewelacyjny konkurs na mistrzostwach świata w koreańskim Daegu. Niewiele brakowało, by dwóch Polaków stanęło na podium! A wcześniej były dwa rekordy Polski, młodzieżowe mistrzostwo Europy, złoty medal igrzysk wojskowych oraz czwarte miejsce w halowych mistrzostwach Europy w wykonaniu niespełna 23-letniego Wojciechowskiego oraz mistrzostwo uniwersjady i wicemistrzostwo światowych igrzysk wojska za sprawą znakomitej postawy o rok starszego Michalskiego.
"Rozstali się" tylko na początku poprzedniego roku, gdy Michalski musiał przejść operację żylaków i dlatego nie pojechał na halowe ME do Paryża.
Na początku kolejnego roku dwóch tyczkarzy i zarazem przyjaciół znów czeka przymusowe rozstanie. Wszystko za sprawą niedawnego urazu kości jarzmowej Wojciechowskiego podczas jednego z treningów. Tyczka pękła akurat w momencie największego napięcia i uderzyła zawodnika w twarz. To wymusiło operację i trzytygodniową przerwę, a co za tym idzie znaczną modyfikację przygotowań.
- Paweł wystartuje w hali tylko raz, w Bydgoszczy na Pedro's Cup - przyznaje trener Michalski. - Nie chce zawieść swoich kibiców. Ale będzie to start symboliczny, ze skróconego rozbiegu. Widać, że po wypadku został uraz psychiczny. To Paweł zresztą uczciwie przyznaje i dlatego o wiele łatwiej nam się pracuje nad poprawą jego formy mentalnej. Na razie nie jest tak dynamiczny i szuka możliwości oddania bezpieczniejszego skoku. To przekłada się na technikę. A to z kolei uniemożliwia przejście na twardszą tyczkę i osiągania większych wysokości.
Tyczkarz mówi: - O formę fizyczną się nie martwię. Trzy tygodnie przerwy uda się odpracować. Ale na poprawę psychiki potrzeba mi czasu. Dlatego zupełnie zmieniony plan przygotowań i to wkrótce powinno przynieść dobre efekty.
Hala bardzo intensywna
Michalski wchodzi bardzo mocno już w sezon halowy. Za chwilę weźmie udział w mityngu w Cottbus, trzy dni później w Bordeaux, po kolejnym tygodniu w Moskwie, potem bydgoski Pedro's Cup, Donieck i być może jeszcze kilka innych.
Przeczytaj także: Atom Trefl Sopot ponownie wygrał w Bydgoszczy [zdjęcia]
- To rzeczywiście dla mnie wyjątkowa sytuacja - przyznaje Łukasz Michalski. - Zazwyczaj startowałem w około czterech mityngach halowych, a teraz będzie ich osiem czy nawet dziewięć. Wczoraj na pierwszym sprawdzianie w naszej hali z pełnego rozbiegu skoczyłem 5,60, a niewiele brakowało, pokonałbym 5,70. Jestem bardzo zadowolony z mojej obecnej formy i wiążę duże nadzieje z nadchodzącymi mityngami. Patrząc na poprzedni sezon wydaje mi się, że na mistrzostwach świata byłem blisko swojego optimum w tamtym momencie. Na chwilę obecną wierzę, że w tym sezonie mogę dołożyć do tego jeszcze z 10 centymetrów.
Na wspomnianych MŚ Michalski skoczył najwyżej w swojej karierze - 5,85 cm. Z kolei Wojciechowski wygrał z wynikiem 5,90. Należące do niego oba rekordy Polski seniorów z ubiegłego roku wynoszą - 5,91 na powietrzu (Szczecin) oraz 5,86 w hali (belgijska Gandawa).
Marzenie o igrzyskach
W tym sezonie najważniejsze są dla obu zawodników oczywiście igrzyska olimpijskie w Londynie. Michalski wziął nawet roczny urlop dziekański, gdyż jest studentem bydgoskiego Collegium Medicum UMK w Toruniu.
Konkurs tyczkarzy na igrzyskach odbędzie się 8 sierpnia (kwalifikacje) a dwa dni później finał. Jest dużo czasu, co działa na korzyść przede wszystkim dla Wojciechowskiego.
- Mam marzenie, żeby dwóch Polaków stanęło na olimpijskim podium w Londynie. No i żeby została przez nich złamana bariera sześciu metrów - przyznaje z uśmiechem trener Michalski.
Zobacz wideo "Pomorskiej" z treningu Wojciechowskiego i Michalskiego:
Czytaj e-wydanie »