Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wójt gminy Gruta nie straci fotela

Przemysław Decker
- Nikogo nie zastraszałem - zapewnia Stanisław Tarkowski, wójt gminy Gruta
- Nikogo nie zastraszałem - zapewnia Stanisław Tarkowski, wójt gminy Gruta Fot. Piotr Bilski/Archiwum
Przed czasem nie zakończy się kadencja Stanisława Tarkowskiego, wójta gminy Gruta. Inicjatorom referendum nie udało się zebrać wymaganej liczby potrzebnych podpisów.

Członkowie komitetu protestacyjnego zbierali podpisy pod wnioskiem o referendum od 19 marca. Na skompletowanie 500 "autografów" mieli 60 dni. Termin minął 19 maja. Dlaczego nie podołali zadaniu?

Wójt sabotował, a koledzy wystawili do wiatru

- Zostałem oszukany przez pozostałych członków grupy inicjatywnej i dlatego podpisy zmuszony byłem zbierać sam. Gdyby nie sabotaż ze strony wójta, zapewne referendum by się odbyło. Włodarz gminy za pośrednictwem swojego urzędnika kierował pod adresem mojego kolegi pogróżki - mówi Jan Kosik, pełnomocnik komitetu protestacyjnego.

Mając świadomość, że podpisów nie uda się zebrać Jan Kosik złożył wniosek do komisarza wyborczego w Toruniu o przedłużenie terminu, ale takiej możliwości prawo nie przewiduje.

- W tej kwestii przepisy są klarowne. Jeśli w przeciągu 60 dni od powiadomienia wójta o powstaniu komitetu inicjatywnego, do komisarza wyborczego nie wpłynie wraz z podpisami wniosek, nie może być mowy o zarządzeniu referendum. Przedłużenie terminu nie jest zaś prawem przewidziane - tłumaczy Sławomir Michalak, dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Toruniu.

O tym, że inicjatywa Jana Kosika i jego kolegów od samego początku była "grubymi nićmi szyta" przekonany jest Stanisław Tarkowski, włodarz gminy Gruta. - Wierzyłem w zbiorową mądrość mieszkańców gminy, którzy nie dali się nabrać na tego typu sztuczki. Zarzuty Jana Kosika o zastraszaniu i sabotowaniu prac komitetu, kwituję uśmiechem. Przez ostatnie dwa miesiące nie miałem z tym panem bezpośredniego kontaktu i wcale tego nie żałuję. Cieszę się, że cała sprawa już się zakończyła - mówi Stanisław Tarkowski.

Poszło o ośrodek

A "sprawa" rozpoczęła się pod koniec marca. Wtedy w gminie zawiązał się komitet protestacyjny, którego członkowie zarzucili wójtowi m.in., że zamykając ośrodek zdrowia w Nicwałdzie pozbawił on mieszkańców miejscowości dostępu do bezpłatnej służby zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska