Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wróg numer jeden

Hanka Sowińska
Kardynał Stefan Wyszyński. Dr Dudek uważa,  że Gomułka miał obsesje na jego punkcie.
Kardynał Stefan Wyszyński. Dr Dudek uważa, że Gomułka miał obsesje na jego punkcie.
Prawie 60 lat temu płk "Luna" mówiła: "Nie bójmy się Kościoła. Nie bójmy się wejścia do klasztorów. I nie bójmy się znalezienia agentury wewnątrz tej hermetycznej instytucji!"

     Przez lata dla kolejnych ekip rządzących w PRL Kościół katolicki był wrogiem numer jeden.
     Aby wroga zwalczyć, trzeba go dobrze poznać. Tę znaną od wieków doktrynę realizowało najpierw Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, a potem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
     Kokietowali i karcili
     
Początkowo władza kokietowała Kościół. Pozwoliła reaktywować Katolicki Uniwersytet Lubelski, a na terenach tzw. Polski Lubelskiej (obszar na wschód od Wisły) zgodziła się na naukę religii w szkołach. Bywało, że centrala karciła terenowych działaczy, którzy poszli na prywatną wojnę z klerem. Ale w drugiej połowie lat 40. górę wzięła doktryna walki.
     Historyk, dr Jan Żaryn twierdzi, że cezurą w stosunkach władza - Kościół jest jesień 1947 roku. Wtedy to Julia Brystygier, wspomniana już płk "Luna", dyrektor V Departamentu MBP wydała instrukcję na temat przekształcenia mentalności funkcjonariuszy urzędów bezpieczeństwa i sposobu myślenia na temat nowego wroga. - Odtąd pracownicy MBP mieli stać się subtelniejsi - nie tylko strzelać i płytko pod ziemią chować trupy działaczy niepodległościowych, ale zająć się bardziej skomplikowaną i wyrafinowaną instytucją jaką był Kościół - mówił w jednym z wywiadów zamieszczonych w biuletnie IPN dr Żaryn.
     Dwa lata później UB wprowadziło równolegle dwie strategie walki w Kościołem. Pierwsza polegała na budowaniu agentury (rezydent, agent, informator), której zadaniem było m.in. przeniknięcie do struktur kościelnych, w celu ewentualnego przechwycenia ważnych stanowisk (Andrzej Grajewski z IPN ocenia, że w latach 50. do działalności agenturalnej zwerbowano ok. 1000 księży!). Drugą było prowadzenie działalności nazwanej "dezintegracyjną", realizowanej w kuriach, zakonach i wśród świeckich pracowników Kościoła. Zarówno w materiałach tajnych służb, które trafiły do IPN oraz w dokumentach kościelnych zachowało się wiele przekazów na temat zadań specjalnych funkcjonariuszy, dla których dezintegracja oznaczała organizowanie prowokacji, ośmieszanie hierarchów, zastraszanie, skrytobójstwa i zabójstwa.
     Non possumus
     
W lutym 1953 roku Rada Państwa wydała dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Gwarantował on komunistom wpływ na politykę kadrową, od proboszczów do ordynariuszy diecezji. Od tej pory prymas Stefan Wyszyński stał się nieprzejednany. Na jego wniosek Episkopat wysłał do władz ponadtrzydziestostronicowy memoriał, w którym wyliczył krzywdy wyrządzone Kościołowi od zakończenia wojny. Na końcu znalazło się słynne "non possumus".
     I za to "nie możemy", jak również za odmowę potępienia rzekomej zdrady kraju i działalności wywiadowczej ordynariusza kieleckiego, biskupa Czesława Kaczmarka (proces rozpoczął się we wrześniu 1953 roku, skazano go na 12 lat) ks. kardynał Stefan Wyszyński został uwięziony na trzy lata. Uczyniono to bezprawnie, nie przedstawiając żadnych zarzutów.
     Podczas jego internowania codziennie na biurko płk Karola Więckowskiego, szefa Departamentu XI w MBP, trafiały meldunki, zredagowane na podstawie obserwacji więźnia, podsłuchów i donosów. Zadanie donoszenia otrzymały dwie osoby, które towarzyszyły kardynałowi: ks. Stanisław Skorodecki, który w aktach UB występuje jako źródło "Krystyna" i s. Maria Graczyk, źródło "Ptaszyńska".
     Siła plotki
     
Zmianę stosunku władz wobec Kościoła przyniosła dopiero "październikowa odwilż". Dr Antoni Dudek przypomina, że masowym wówczas protestom towarzyszyły także żądania zwolnienia prymasa (ks. kardynał odzyskał wolność pod koniec października 1956 roku), przywrócenia Kościołowi wolności i nauczania religii w szkołach.
     Pierwsze dwa lata rządów Władysława Gomułki wydają się być okresem porozumienia z prymasem. Potem jednak kardynał stał się osobistym wrogiem I sekretarza KC PZPR. Wprawdzie Gomułka nie posunął się tak daleko jak jego poprzednicy, bo nie odważył się aresztować Wyszyńskiego, ale przez wiele lat wymyślał dokuczliwe szykany, z obrażaniem prymasa w swoich przemówieniach włącznie. Dr Dudek uważa nawet, że Gomułka i jego prawa ręka Zenon Kliszko mieli obsesję na jego punkcie.
     W 1964 roku do prymasa Wyszyńskiego dotarł tekst referatu płk. Stanisława Morawskiego, pierwszego dyrektora nowo powołanego Departamentu IV MSW, o metodach walki z duchowieństwem zatytułowany "Parafia głównym odcinkiem walki z klerem". Morawski nakazywał w nim: "sieć tajnych współpracowników w parafiach należy wykorzystać do hamowania i osłabiania realizacji zaleceń kurii". Przekonywał, że doskonałym sposobem na pogłębienie konfliktu wewnątrz parafii "może być umiejętnie spreparowana i rozkolportowana plotka".
     Historycy zajmujący się stosunkami między Kościołem a komunistyczną władzą zwracają uwagę, że w zachowanych dokumentach nie ma śladu "decyzji siłowych", czyli wezwań do pobić, zabójstw, uszkadzania mienia itp. A jednak funkcjonariusze UB, a potem SB, za przyzwoleniem swoich przełożonych, dopuszczali się najbardziej haniebnych czynów.
     Ks. Agostino Casaroli, wysłannik Watykanu, gdy po raz pierwszy w latach 60. przybył do Polski, niewiele mógł zrozumieć z tego, co dotyczy sytuacji Kościoła w kraju nad Wisłą. Dotarła do niego natomiast informacja, że prawie wszyscy biskupi w Polsce mieli wypadek samochodowy. Zginął wtedy m.in. bp włocławski Antoni Pawłowski.
     Tyle świątyń za Gierka
     
Zmiana ekipy rządzącej, po tragicznych wypadkach na Wybrzeżu i dojście do władzy Edwarda Gierka oznaczały poprawę stosunków z Kościołem. Wprawdzie SB robiło swoje, cenzura działała, a nakłady prasy katolickiej były stale zmniejszane, jednak władze uznały, że walka z duchowieństwem w dawnym stylu już się nie opłaca.
     Dowodem nowego kursu była większa liczba pozwoleń na budowę świątyń (za Gomułki prawie ich nie wydawano, po 1970 roku wydawano kilkadziesiąt rocznie). Cztery lata później doszło do ustanowienia stałych kontaktów roboczych między rządem a Stolicą Apostolską. Nie da się ukryć, że był to również element gry, którą prowadziła ekipa Gierka ("Jeśli nie dogadamy się z prymasem, dojdziemy do porozumienia z Watykanem").
     Władza bardzo się obawiała, że kardynał krakowski, Karol Wojtyła może być kolejnym przywódcą polskiego Kościoła. Dlatego gdy prymas Wyszyński skończył 75 lat (w 1976 roku) i mógł już przejść na emeryturę, nie naciskano na papieża Pawła IV, by go odwołał. Od Wojtyły rządzący woleli Wyszyńskiego, który był dla nich bardziej przewidywalny.
     Ostatnie lata dekady Gierka to czas powstania opozycji. Odtąd władze miały dwóch wrogów. Z "Solidarnością" rozprawiono się szybko, do walki z Kościołem powrócono w 1984 roku.
     Jej kulminacją stało się uprowadzenie i zamordowanie w październiku 1984 r. ks. Jerzego Popiełuszki (na liście domniemanych ofiar SB są także inni duchowi). Znamy wprawdzie bezpośrednich sprawców, ale nie wiemy, kto wydał rozkaz zabicia kapelana z kościoła na warszawskim Żoliborzu. Wysuwane są różne teorie na temat powodów tej makabrycznej zbrodni. Niektórzy uważają, że chodziło o spowodowanie niepokojów społecznych i zaszkodzenie rządzącej ekipie. Brana jest także pod uwagę frustracja esbeków, którym mimo wysiłków nie udawało się zmusić najbardziej niepokornych duchownych do milczenia.
     Uwikłani
     
Historycy twierdzą, że straty polskiego Kościoła, zwalczanego przez ponad 40 lat są ogromne, choć nie tak duże jak np. na Węgrzech. Można było policzyć odebrane majątki kościelne (w 1950 r. wszedł w życie dekret o przejęciu dóbr martwej ręki), zniszczone samochody, zajęte wyposażenie świątyń. Nie sposób jednak porachować strat moralnych i dramatów księży, których złamano i nakłoniono do współpracy. Nie da się policzyć tych, którym przez wiarę złamano kariery naukowe i zawodowe.
     Szacuje się, że w różnych okresach PRL w kontakty ze służbami specjalnymi było uwikłanych 10 proc. duchowieństwa (w latach 70. - do 15 proc).
     _- Wychodzi, że dziewięćdziesiąt procent księży oparło się wszelkim naciskom i nie poszło na współpracę - _podkreśla dr Marek Lasota z krakowskiego oddziału IPN, który przygotowuje publikacje na temat inwigilacji krakowskiego Kościoła i Karola Wojtyły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska