https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wstyd

Janina Paradowska
Prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Marek Safjan ma powody do poważnego zaniepokojenia. Tak naprawdę jednak niepokoić się powinni przede wszystkim obywatele. Wiele razy w przeszłości zdarzało się, że orzeczenia trybunału władzy się nie podobały.

Prawdziwą klęskę przed tym sądem konstytucyjnym przeżył kiedyś wicepremier Grzegorz Kołodko, gdy padła jego ustawa o swego rodzaju lustracji majątkowej obywateli. Mimo to wicepremier, który przecież słynął ze skłonności do sporów, nie zajmował się krytyką orzeczenia, nie śledził politycznego pochodzenia członków trybunału, tylko po prostu uznał swoją porażkę.
Teraz jest inaczej. Władza zdaje się wręcz szukać pretekstów, by się z trybunałem nieustannie wadzić. Jak bowiem inaczej można uzasadnić fakt, że minister sprawiedliwości występuje z bezpardonową krytyką werdyktu w sprawie otwarcia profesji prawniczych, którego po prostu nie zna, co widać choćby z argumentacji, jakiej używa. Trybunał niczego nie zamknął, nie zlikwidował egzaminu państwowego. Nakazał jedynie dbałość o jakość dopuszczanych do tych zawodów, a także o stanowienie prawa zgodne z normą konstytucji. Ustawę trzeba po prostu poprawić. Nawet jej inicjatorzy wiedzieli, że jest zła, ale uznali, że nie trzeba się tym przejmować, że wystarczy głośno krzyczeć, iż oto upominają się o obywateli. Tymczasem to właśnie trybunał upomniał się o prawa obywateli do rzetelnej pomocy prawnej.
To dość wstydliwa sytuacja, gdy minister nie wie, o czym mówi lub świadomie mija się z prawdą. A raczej wstydliwą być powinna, bowiem w polskiej polityce wszystko jest możliwe. Już pierwsza potyczka o ustawę medialną, w której trybunał zakwestionował między innymi sposób wyboru przewodniczącej KRRiT, zaowocowała ostrymi atakami, nie tylko polityków PiS, ale także prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Prezydent w swoistym odwecie nie pojawił się nawet na dorocznym zgromadzaniu sędziów TK, co się nigdy wcześniej nie zdarzało. Prezydent Kwaśniewski był zawsze. Prezydent stoi na straży konstytucji, a przynajmniej stać powinien, więc akurat taka uroczystość jest prawie dla głowy państwa obowiązkowa.
Nie znalazł czasu także premier, choć przecież uroczystości nie organizowano z dnia na dzień. Ciekawe, że Kazimierz Marcinkiewicz znajduje czas na tyle przedsięwzięć medialnych, łącznie z otwieraniem sezonu motocyklowego, o balach maturalnych nie wspominając, a nie znajduje go, by pojawić się tam, gdzie szefowi państwa obecność wyjątkowo przystoi. Podobnie rzecz się ma z marszałkiem Sejmu, którego też nie było. To Sejm wybiera członków TK, to przed nim prezes składa coroczne sprawozdanie. Czyżby marszałkowi Markowi Jurkowi nie podobało się, że te sprawozdania są z roku na rok coraz bardziej krytyczne wobec pracy parlamentu? W każdym razie też okazał swoje niezadowolenie. Wyjątkowa zbieżność postaw najważniejszych osób w państwie.
Konstytucja usytuowała Trybunał Konstytucyjny wysoko w hierarchii władz w państwie. Dała mu ostateczność orzeczeń. Sędziom zapewniła warunki do wszelkiej bezstronności. Nie mogą być wybrani na następną kadencję, nie muszą zabiegać o żadne polityczne względy. I nie zabiegają. Autorytet TK próbują dzisiaj zniszczyć politycy, by móc stanowić prawo byle jakie, pod swoje wizje i wyborcze potrzeby. Ma więc rację prezes Safjan, gdy mówi o psuciu państwa. Szkoda, że nie znajduje poparcia nie tylko u prezydenta RP, ale także wśród polityków innych partii. Szczególnie wymowne jest tu milczenie Platformy Obywatelskiej. Można nawet zapytać: gdzie się podziała opozycja?
Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska