- W Szkole Podstawowej nr 1 panuje wszawica - alarmuje Czytelnik. - Zdarzają się też przypadki świerzbu. Sanepid nie może już wejść i zmusić rodziców uczniów z wszami do szybkiej interwencji. Co robić?
Okazuje się, że choroby te dotykają dzieci we wszystkich podstawówkach. W szkołach starają się sobie z tym radzić.
Aby pielęgniarka mogła sprawdzać uczniom głowy, rodzice podpisują zgody. Dyrektorki trzech podstawówek: 1,2 i 4, twierdzą, że rzadko którzy rodzice się migają.
- Zdarzają się wszy i świerzb, ale nie częściej niż w innych szkołach - mówi Ewa Nowicka, dyrektor SP 1. - Problem tych chorób powraca w skali całego kraju. Jeżeli wszawica się pojawia, pielęgniarka dzwoni do rodzica i prosi, by wyczyścił dziecku głowę. Świerzb występuje rzadziej. Kilka lat temu był większy problem. Wprowadziliśmy dodatkowe środki higieny - panie sprzątające po każdej przerwie myły poręcze i klamki.
Czytaj też: Głowy do kontroli! Wszawica się panoszy
W SP2 przyznają, że mieli podejrzenie o świerzbie, ale nie potwierdziło się.
- Zdarza się, podobnie jak wszawica - potwierdza Renata Laska, dyrektor SP 2. - Pielęgniarka cztery razy w roku profilaktycznie sprawdza głowy. Kiedy pojawia się problem to w tej klasie robi to co tydzień aż jest „czysta”. Apelujemy o mycie rąk, nie pożyczanie grzebieni i wiązanie długich włosów.
W Szkole Podstawowej nr 4 przyznają, że ostatnio nie odnotowali więcej przypadków wszawicy.
- Były okresy, że była większa liczba dzieci z tym problemem - mówi Anna Kordowska, dyrektor SP4. - Gdy w klasie pojawia się wszawica, kontrolowani są od razu wszyscy jej uczniowie. Kiedyś rodzice byli bardziej świadomi zagrożenia takimi chorobami jak świerzb czy wszawica. Chyba sądzą, że tych chorób już nie ma, a coraz częściej się pojawiają. Warto o tym mówić, bo rodzic świadomy to czujny.
W Sanepidzie twierdzą, że po zmianie ustawy o chorobach zakaźnych, nie mają nadzoru nad tym, czy w szkołach panują wszawica czy świerzb. - Staramy się wychodzić z pogadankami profilaktycznymi, wpraszamy się wręcz do szkół - mówi Mirosława Domaradzka, dyrektor Państwowej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Chełmnie. - Sytuacja wyglądała lepiej, gdy trzymaliśmy rękę na pulsie. Teraz pozostaje nam odpowiadać na zaproszenia, włączać się w kampanie uświadamiające co robić, by uniknąć tych chorób.