https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie koty Stalina

Adam Willma
Adam Willma
Niepostrzeżenie najwyższemu budynkowi w Polsce stuknęło 47 lat. Niepostrzeżenie też pomnik socjalizmu zamienił się w świątynię wolnego rynku.

     Piętro minus 2
     
Jesteśmy 11,4 metra pod ziemią. Pod nami tylko 100 centymetrów żelbetonowej klatki. Pod ciężarem giganta pojawiły się na niej spękania, ale od wielu lat nie powiększają się. Cicho, chłodno. Długie białe korytarze prowadzą do pomieszczeń magazynowych. Tu rozciąga się królestwo kotów. Stado liczy 25 sztuk i pamięć żadnego z pracowników nie sięga już czasów, w których się pojawiły. Głową tego stada jest pani Elżbieta Michalska, na co dzień pracownik sekretariatu w pałacu. Pani Elżbieta zna imiona całej dzikiej zgrai: Azedina, Bobo, Bońka, Pipi. Płaczka, Żenię Kirę, Klakiera i pozostałą resztę. Dla innych pracowników podziemia stanowią prawdziwą zgrozę ze względu na pchły, choć właściwie nie wiadomo skąd się biorą insekty, skoro koty nie mają żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. Pchli problem koty rekompensują ludziom prowadząc permanentną akcję deratyzacyjną.
     Minus 1
     
Jeszcze kocie królestwo, ale krajobrazy już zupełnie inne. Plątanina 540 kilometrów rur, kabli, przewodów wentylacyjnych. Miejsce to wybrali sobie filmowcy do kręcenia "Ekstradycji". Obok innych pomieszczeń na "minus jeden" znajduje się jeszcze dyspozytornia główna, od której zależy wentylacja i obieg wody w 540 kilometrach rur zainstalowanych w PKiN. Wielkie, toporne "szafy" sterownicze sowieckiej produkcji zastąpiono kilkoma komputerami. Ale "szafy" do dziś nadają się do użytku.
     Parter
     
Czyli ulice przedwojennej Warszawy. 3,5 hektara, które pochłonęła zabudowa pałacu wymazały z mapy ulicę Śliską i Wysoką. Pałac urwał też kawał Złotej, a Teatr Lalka i Pałac Młodzieży stoją na fragmencie Siennej. Na kawałku Chmielnej znajduje się służbowe wejście do Teatru Dramatycznego oraz hol Muzeum Techniki. Obok Pałacu umiejscowiono 800 miejsc parkingowych, miniaturowe parki oraz podziemne zbiorniki wody po 1200 m sześciennych każdy.
     Z parteru w górę. Oczywiście windą. W Pałacu zainstalowano ich 28, w tym 13 osobowych. Niektóre wożą tylko do 12, inne do 13 piętra. Pięć najważniejszych dźwigów dociera do 27 piętra, następne dwa - na 33. Na poziom oznaczony liczbą 44 prowadzi już tylko jedna winda, do której można dostać się wyłącznie posiadając odpowiedni klucz. W ostatnich latach wszystkie zostały wymienione na nowoczesne, austriackie maszyny pędzące z prędkością 6 metrów na sekundę. Wjazd na taras widokowy umiejscowiony na 114 metrze trwa zatem niespełna 20 sekund. - Trochę szkoda, bo te staruszki miały piękne okleiny z kaukaskiego orzecha, niestety mało trwałe - wyjaśnia Jan Hoinka, starszy mistrz, kopalnia wiedzy o Pałacu. Hoinka mieszka w odległym o 26 kilometrów Brwinowie, skąd widzi jeszcze swój zakład pracy.
     Piętro 4
     
Do tego piętra sięga Sala Kongresowa. Oddać należy sprawiedliwość ekipie Bieruta, że na salę umiejętnie naciągnęła Bratni Naród, bo w pierwotnych założeniach "daru" nie było o niej mowy. Purpurowe fotele Kongresowej wygniatali nie tylko uczestnicy kolejnych zjazdów. W 1967 w dostojnym wnętrzu odbył się koncert The Rolling Stones.
     Piętro 5
     
Bez okien. Takich kondygnacji jest w pekinie (od PKiN - tak warszawiacy ochrzcili intruza) kilka.Tu mieściło się pierwsze studio telewizyjne, dopóki telewizja nie przeniosła się na własne śmieci. Po studiach telewizyjnych na "piątce" pozostał jedynie duch Jana Suzina i Telewizyjny Ośrodek Nadawczy, który okupuje dziś 26 etaż.
     Na "piątkę" wprowadzili się za to ochroniarze, których w Pałacu jest około setki. Monitorowane są nie tylko pomieszczenia i korytarze, ale i wszystkie windy. Artur Kostera, dowódca warty siedzący przed tuzinem monitorów ma z tego monitorowania niezłą rozrywkę: - Najciekawiej jest, kiedy ludzie sami wsiadają do windy. Wszyscy obowiązkowo przeglądają się w lustrze, niektórzy robią głupie miny. Panie potrafią na przestrzeni kilku pięter przebrać rajstopy albo tańczą, bo w windzie gra dyskretna muzyka. Kiedyś jedna pani odstawiła nam taki pokaz tańca, że brazylijski karnawał wysiada. Żałowaliśmy, że w windach nie ma rury, bo przy rurze wyszłoby jej pewnie jeszcze lepiej.
     Pewien kłopot bywa z seksem w windzie. W przypływie emocji wiele par zapomina o szklanym oku. - Jeśli nie ma zbyt wielu ludzi, to machamy ręką - mówi Kostera. - Gorzej w szczycie. Wówczas trzeba się odezwać do takiej parki, można nawet pogadać, bo komunikacja z windami jest obustronna.
     Piętro 6
     
World Trade Center. To nie żarty - taką nazwę nosi jedna z firm, która zakotwiczyła się w Pałacu. Ale spokojnie - według ekspertów żelbetowa konstrukcja i ściany ze 100-otworowych sowieckich pustaków bez trudu przetrwałyby wybuch boeinga.
     Piętro 14
     
Poziom techniczny, podobnie jak kondygnacja 28 i 29. Tu mieści się m.in. archiwum i pracownia Jana Hoinki, jednego z najlepszych znawców pekinu. W archiwum ulokowano między innymi 1500 tomów dokumentacji, w tym 1100 w języku rosyjskim. Przeglądamy z panem Janem pachnące starością wielkie księgi. Większość planów skopiowano z dokumentacji wysokościowców moskiewskich. O ich przeznaczeniu świadczy tylko czerwona pieczątka włączająca mapki do projektu warszawskiego.
     W 1952 roku, kiedy podpisywano umowę o przekazaniu Polsce Daru Narodu Radzieckiego nie było wątpliwości, że w grę wchodzi jedynie projekt utrzymany w klimacie stalinogotyku. Pierwotny projekt zakładał, że bryła będzie bardziej przysadzista. Polsko-radzieckie komisje architektów usiłowały jednak nadać budynkowi cechy stylu narodowego. Przyglądano się m.in. zabytkom Torunia, Krakowa, Płocka i Chełmna. Temu ostatniemu Pałac zawdzięcza dyskusyjnej urody zakończenie wzorowane na ratuszowej wieżyczce.
     Z planów odtworzyć można by każdy detal. Na przykład rodzaje kamienia użytego przy budowie: marmur biały i czerwony (południowy Kaukaz), szary (Gruzja), brązowy (Bolechowice), czarny (Dębnik, Ural), granit (Ukraina, Strzegom), piaskowiec (Szydłowiec), wapień (Pińczów).
     820 tys. metrów sześciennych giganta wymaga stałej, kosztownej konserwacji. Po dramatycznych latach 80. zaczęło się sypać. W 1994 roku pekin odwiedził Georgij Karawajew, jeden z budowniczych PKiN (później awansował nawet do rangi ministra budownictwa) z czułością oglądał swoje dzieło. -_ Macie najlepiej zachowany Pałac Kultury na świecie - _orzekł. Mylił się - w znacznie lepszym stanie znajdują się nowojorskie wysokościowce z lat 20., z których agenci wywiadu radzieckiego skopiowali dokumentację.
     W archiwum znalazło się również miejsce dla dziesiątków pozostałości po zamierzchłych epokach - makat z orłem bez korony, miniaturowego modelu sali kongresowej, prac nadesłanych na konkurs zabudowy otoczenia pałacu, tablic ostrzegawczych itp. Tu przeniesiono również tablice informującą o orderach jakie nosiłby Pałac, gdyby nosił się w marynarkach. Klapy byłyby od nich ciężkie: jest wśród nich Medal Tysiąclecia Państwa Polskiego, Honorowa Odznaka Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej, a nawet dyplom Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej.
     Piętro 15
     
Środek pałacu zajmuje administracja wysokościowca, zawiadująca pracownikami w liczbie pół tysiąca i 2 800 pomieszczeniami. Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina (oficjalnej nazwy nigdy nie zmieniono) mający w założeniu sławić cnoty socjalizmu jest od 1998 ucieleśnieniem wolnego rynku - spółką z o.o. należącą do warszawskiego samorządu. Za 10-20 dolarów (najtańsze są pomieszczenia do 13 piętra) każdy może umieścić sobie na pieczątce adres: Plac Defilad 1.
     Piętro 26
     
Tu władza ludowa umieściła szefostwo Polskiej Akademii Nauk. Warunki, jakie stworzono prezesom Akademii były hiperluksusowe. Zarówno prezes, jak i jego zastępca otrzymali gabinety wielkości małych sal gimnastycznych z osobnymi łazienkami, więc dla reszty luminarzy polskiej nauki pozostało niewiele miejsca. Rozlokowano ich na niższych piętrach. Problem w tym, że jak wiadomo uczeni w pogardzie mają luksusy doczesności. Gardzą do tego stopnia, że gdy na 26 piętrze zainstalowano w korytarzu szklane ścianki, jeden z uczonych nie zauważył przepierzenia, a zderzenie niemal nie okazało się tragiczne w skutkach. Od tej pory, na kondygnacjach zajmowanych przez PAN, szkło oklejono ostrzegawczymi żółtymi paskami.
     Piętro 30
     
Taras widokowy. Same tylko bilety wstępu do tego miejsca przynoszą Pałacowi około 2 milionów złotych rocznie. Taras na 30 piętrze znany jest tyleż za sprawą snobistycznej kawiarni, co wskutek 6 samobójczych skoków, jakie oddano z tego miejsca. Pierwszym, który (jeszcze w latach 50.) targnął się na życie w ten nietypowy sposób był Francuz Paul Keverman. W pamięci pałacowych pracowników najsilniej utkwiło jednak podwójne samobójstwo - w latach 70 chłopak ze wsi i dziewczyna z miasta, których rodzice nie zgodzili się na ślub, postanowili umrzeć razem. Po tym zdarzeniu na tarasie zamontowano kratę, która skutecznie odcięła drogę do nieba desperatom. Oczywiście straceńcy próbowali szczęścia (?) również na innych piętrach. Jeden z nich usiłował nawet wyskoczyć przez zamknięte okno. Nie wziął jednak pod uwagę, że w oknach z litego dębu wstawiono szkło o grubości 8 milimetrów. Skończyło się zatem na obrażeniach głowy.
     A propos - okna. W Pałacu zainstalowano ich 84 rodzaje. Najbardziej typowych jest w budynku 1400.
     Piętro 43
     
Wyżej już winda nie dojeżdża. Pniemy się więc po metalowych schodkach na ostatnią dostępną kondygnację. Parno od nagrzanego daszku. Pierwotnie daszek ułożony z grubych miedzianych płyt obłożony był szklanymi złoconymi płytami. Ale złoto z czasem zaczęło odchodzić od szkła i ozdobny charakter zwieńczenia Pałacu diabli wzięli. Co gorsza, płyty zaczęły spadać ludziom na głowę, więc błyskotki trzeba było rozebrać.
     W kącie oddzielonym kratą stoi drewniana skrzynia - gniazdo sokoła wędrownego. Rodzina sokołów zadomowiła się w tym miejscu przed paroma laty. Żyją jak w domu Wielkiego Brata - monitorowane przez miniaturową kamerę i oddzielone od wnętrza weneckim lustrem ku uciesze ornitologów. Na wszelki wypadek budynek został przebadany również przez botaników, którzy znaleźli w nim 117 gatunków roślin - od trzciny i pomidorów - po wierzby i czarny bez.
     Pośrodku ostatniej kondygnacji umieszczono masywny stalowy walec. Przez niewielki otwór można wsunąć się do wnętrza. Pionowa drabina prowadzi do kuli i urządzeń nadawczych na samym szczycie iglicy. Czubek wymieniono na początku lat 90.. Nowy mógł podźwignąć jeszcze więcej, jeszcze cięższych nadajników. Dzięki temu zabiegowi (przeprowadzonemu przez potężny techniczny helikopter) Pałac urósł o 2 metry.
     Piętro 47
     
Tyle lat skończył niedawno Pałac i wszystko wskazuje na to, że o przyszłość troszczyć się nie musi. Ostatnimi laty głosy żądające zburzenia Pałacu umilkły na dobre. Przeciwko tym pomysłom przemawiają dla jednych racje sentymentalne, dla innych - finansowe. Rozebranie masywnej konstrukcji pekinu kosztowałoby według wstępnych obliczeń około 100 milionów złotych. Wot padarok!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska