Czwarty dzień festiwalu ostudził nieco apetyty widowni, rozbudzone w poniedziałek.
Po kontrowersyjnym przedstawieniu "Lód" węgierskiego Teatru Narodowego z Budapesztu oraz długo oczekiwanym monodramie Petera Brooka "Warum Warum" w wykonaniu wielkiej aktorki Miriam Gold-schmidt, wtorkowe prezentacje mogą pozostawić jedynie niedosyt.
Naiwny "Wróg klasowy"
Teatr East West z Sarajewa przeniósł na scenę tekst Nigela Williamsa "Wróg klasowy". W obskurnej sali lekcyjne grupa młodzieży czeka na nauczyciela. Nikt jednak nie przychodzi, więc nastolatkowie sami próbują poprowadzić lekcje i odpowiedzieć na pytanie: dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji i kto jest za to odpowiedzialny. Wszyscy są niepokorni, agresywni, wulgarni, ale też nieszczęśliwi.
Można zakładać, że autor adaptacji tekstu oraz reżyser przedstawienia Haris Pasović usiłował w przedstawieniu dokonać krytyki społeczeństwa, którym rządzi strach i terror, a rodzina jako instytucja przeżywa głęboki kryzys. Konsekwencją tej sytuacji jest lęk i nieprzystosowanie kolejnego pokolenia poranionych przez świat wrażliwców, którzy swoje uczucia skrywają pod skorupą arogancji i uprzedzeń.
Takiego (lub jakiegokolwiek innego) zamiaru reżysera można się jedynie domyślać. Prezentowany na toruńskim festiwalu "Wróg klasowy" razi bowiem swoją naiwnością, sztampowością i brakiem koncepcji - zarówno inscenizacyjnej, jak i ideowej. Widz - poza porządną, niemal dwugodzinną porcją hałasu w postaci nieprzerwanego krzyku i odgłosu rzucanych ławek i krzeseł - nie otrzymuje niczego. Wszystkie próby doszukania się sensu w spektaklu teatru z Bośni i Hercegowiny ostatecznie niweczy finał rodem z wenezuelskiej telenoweli. W sali dochodzi do strzelaniny, w wyniku której ginie dyrektorka szkoły oraz klasowy antybohater Iron.
Powierzchowni Rosjanie
Poniżej dotychczasowego poziomu "Kontaktu" plasuje się również drugi wtorkowy spektakl. "To dziecko" moskiewskiego Teatru Praktika miało sięgać - jak czytamy w opisie przedstawienia "do najgłębszych zakamarków naszego ja, gdzie pojawiają się zapomniane duchy dzieciństwa, gdzie ukrywamy bliżej nieokreślone emocje, których sami nie potrafimy zrozumieć". Miał być to też spektakl stawiający pytanie o kondycję współczesnej rodziny, małżeństwa i rodzicielstwa. Przedstawienie składające się z krótkich, dynamicznie zmieniających się scen z życia kolejnych rodzin, nie sięgnęło niestety głębi poruszanego problemu.
Rosjan pod wodzą francuskiego autora i reżysera Joëla Pommerata pochwalić można jedynie za umiar, jaki zachowali w kreowaniu kameralnego scenicznego świata. Prostota środków wyrazu i minimalistyczna scenografia uchroniły "To dziecko" od teatralnej katastrofy. To jednak za mało, by wyjść z cienia "Lodu", "Warum Warum" czy "Głosu człowieczego", które wydają się najciekawszymi z dotychczas zaprezentowanych przedstawień 19. edycji festiwalu.
Czwartek na "Kontakcie"
O 18.00 w klubie Od Nowa praski Teatr Boca Loca Lab pokaże spektakl "Tyka, tyka polityka". A o 19.30 w hali "Olimpijczyk" zobaczymy ostatnie konkursowe przedstawienie z Polski. Będzie to "Sprawa Dantona" Teatru Polskiego we Wrocławiu.