
Poseł Tomasz Lenz: - Do Chin polecieliśmy na zaproszenie tamtejszej agencji kosmicznej.
(fot. sejm.gov.pl)
Do Chin jeździli też inni posłowie, w tym Tomasz Lenz z PO. Wrześniowa wizyta Wenderlicha była już drugą wyprawą tego posła SLD do Państwa Środka. W czerwcu 2013 roku delegacji do Pekinu towarzyszył Ewie Kopacz.
Sam marszałek Wenderlich nie chce komentować tych wyjazdów. Odsyła do wiceszefa Biura Spraw Międzynarodowych Sejmu. Nic do ukrycia nie ma za to poseł Lenz.
- Pojechaliśmy do Pekinu na zaproszenie Chińskiej Agencji Astronautyki. Wizyta trwała trzy dni - tłumaczy poseł i dodaje, że spotkania z chińskimi naukowcami były niezwykle ciekawe. - Ten wyjazd wiązał się z przygotowaniami do powołania polskiej agencji astronautyki; jesteśmy obecnie chyba jedynym dużym krajem europejskim, który nie ma takiej instytucji. Chińczycy planują uruchomienie własnych systemów naprowadzania. My jak dotąd umieściliśmy na orbicie tylko dwa satelity badawcze...
Jak to się stało, że akurat historyk (Lenz) i były dziennikarz (Wenderlich) polecieli, by dyskutować o astronautyce? - Jesteśmy w kontakcie z naukowcami Uniwersytetu Warszawskiego, którzy prowadzą ba-dania kosmiczne - mówi Lenz.
Czytaj: Ile kosztują nas nasi posłowie?
Ile te wyprawy kosztowały podatników? Pytanie skierowane do Kancelarii Sejmu na razie pozostaje bez odpowiedzi. - Nie jesteśmy w stanie podać tej informacji od razu, skierowaliśmy zapytanie do innego wydziału - słyszymy w biurze prasowym Sejmu. Fakt.pl szacuje, że wizyty zagraniczne posłów w ubiegłym roku kosztowały około 3 mln zł. Sam wyjazd delegacji na kongres astronautyczny to wydatek prawie 50 tys. zł.
Poseł Wenderlich wcześniej odwiedził m.in. Szwecję. Dostał zaproszenie do Sztokholmu na premierę filmu "Tam, gdzie rosną porzeczki" o byłym więźniu Auschwitz.
Łukasz Zbonikowski, poseł PiS dokładnie nie pamięta, ile razy był w ubiegłym roku we Francji. Szacuje, że tych wizyt mogło być dziewięć: - Jestem stałym delegatem na posiedzenia Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Tak się składa, że cztery z nich odbywają się w Strasburgu, a cztery, czy pięć kolejnych w Paryżu.
O wyjazdach kolegów z poselskich ław do tak egzotycznych krajów jak Chiny, czy Malezja (m.in. Beata Kempa) mówi: - O tych wyprawach dowiaduję się z mediów. Sam jestem zaskoczony. Nigdy też nie słyszałem, by ktoś wystąpił z interpelacją w sprawie wyjazdów służbowych posłów.
Czytaj: Immunitet poselski nie dla frajerów
Rekordzistą wśród parlamentarzystów Kujaw i Pomorza w liczbie lotów służbowych na koszt podatników jest poseł Tomasz Latos (PiS). Ma ich na koncie już 155. To i tak mało w porównaniu do 253 odpraw, jakie na różnych lotniskach zdążył przejść Tomasz Górski z SP.
W Kancelarii Sejmu nikt nie prowadzi odrębnej statystyki wyjazdów posłów: - Potrzebujemy czasu, by odpowiedzieć, gdzie, dokąd i po co jeździli w ubiegłym roku parlamentarzyści z kujawsko-pomorskiego.
W rozporządzeniu ministra pracy czytamy, że diety poselskie na delegacjach zagranicznych wynoszą od 40 do 66 euro dziennie. A na nocleg można wydać maksymalnie od 100 euro (np. w Rumunii) do 300 dolarów (w Etiopii).
Czytaj e-wydanie »